Miejscy radni, którzy w rozmaitych mediach oskarżani są o to, że mają związki z deweloperami albo i sami maczają palce w tym biznesie, odkryli karty…
Podczas Komisji Rozwoju Miasta, która dyskutowała nad warunkami, jakie miejska spółka wodociągowa postawiła budowniczym szeregowców, niektórzy radni udawali, że są bezstronni i tylko przekazują pytania jakie zadali im przedsiębiorcy budowlani. Wyszło jednak na to, że z dziwnym uporem, wręcz godnym maniaka, dopytywali i dociskali, dlaczego budowniczym szeregowców ktoś rzuca kłody pod nogi.
Wodociągowcy odpowiadali, że powinno być tak, że każdy dom posiada własne przyłącze do sieci wodociągowej. Natomiast powodem problemów są ci, którzy w ramach zabudowy jednorodzinnej, budują wielorodzinne osiedla. Tak właśnie dzieje się u nas z szeregowcami, które udając domy jednorodzinne powodują przy budowie, a będą powodować jeszcze więcej problemów w przyszłości.
Przewodniczącemu rady panu Brańskiemu, który również zastrzegał, że nie ma nic wspólnego z deweloperką, wyrwało się nawet, że „nie po to samorząd powołał spółkę wodociągowo-kanalizacyjną, aby ta potem utrudniała nam życie”. Nie wiadomo tylko komu, Brańskiemu czy tym deweloperom, z którymi przewodniczący nie ma nic wspólnego.
Gdy przysłuchując się tym obradom słyszałem ciągłe zaprzeczenia radnych: ja nie jestem żadnym adwokatem deweloperów, nie mam z nimi w ogóle nic wspólnego, nie reprezentuje ich interesów, pomyślałem że coś jest nie tak.
Bo miałem coraz mocniejsze wrażenie, że coś w tych internetowych doniesieniach o związkach radnych z budowniczymi szeregowców musi być na rzeczy…
Zbyszek Małecki
Komentarze
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS