A A+ A++

O najważniejszych lekkoatletycznych imprezach obecnego sezonu, obronie złotego medalu z Berlina, a także pobycie w Wuhan z PAULINĄ GUBĄ, aktualną mistrzynią Europy w pchnięciu kulą, rozmawia Marcin Suliga.

Jesteś zaskoczona, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski tak długo zwlekał z informacją o przełożeniu terminu Igrzysk Olimpijskich w Tokio?
– Dla mnie to było dość dziwne. Kolejne duże imprezy sportowe były odwoływane, a tymczasem ta najważniejsza i największa wciąż miała się odbyć. Ze względu na to, co działo się do okoła, trudno było to sobie wyobrazić. Co prawda Japończycy zapewniali, że u nich sytuacja nie była tak dramatyczna jak w Chinach, ale mimo wszystko uważam, że przeprowadzenie zawodów w takich okolicznościach byłoby niebezpieczne. Myślę, że decyzja o odwołaniu i przeniesieniu igrzysk na przyszły rok była również efektem nacisku ze strony kolejnych państw. Kanada i Australia jeszcze przed jej ogłoszeniem poinformowały, że nie wystawią swoich reprezentacji. Ponoć rozważały to też Stany Zjednoczone. Bez takich reprezentacji trudno wyobrazić sobie igrzyska olimpijskie. Japonia nie miała więc innego wyjścia niż przeniesienie zawodów i to była jedyna słuszna decyzja w tej sytuacji.

Jesteś w stanie wyobrazić sobie, jak wyglądałyby igrzyska?
– Nie mam pojęcia, jak Japończycy to widzieli. To już nie chodzi o samo przeprowadzenie igrzysk, ale przede wszystkim o to, na jakim poziomie byłaby rywalizacja. Większość zawodników – na przykład ja – nie ma obecnie warunków do trenowania. Cały sprzęt mam w domu, ale siłowni nie odwiedziłam od dwóch tygodni. Przez ostatnie dni radziłam sobie jak mogłam, ćwicząc w parku i korzystając z aplikacji WhatsApp, przez którą łączyłam się z trenerem. Może to brzmi śmiesznie, ale to jedyne wyjście w tej sytuacji. Trudno mi jednak powiedzieć, jaką formę udałoby się wypracować w tych warunkach.

To byłyby igrzyska wielkich niespodzianek.
– Tak przypuszczam. To byłaby loteria pełna sensacyjnych rozstrzygnięć. Po medal sięgałby ten, kto miał możliwość – choć przez jakiś czas – trenować w normalnych warunkach.

Olimpiada zdominowana przez reprezentantów Białorusi?
– Tak mogłoby się stać. Mam znajomych z tego kraju i z tego, co wiem, wynika, że u nich życie toczy się normalnie. Sportowcy grają i trenują. Nikt nie przejmuje się koronawirusem.

A ty – w przypadku braku decyzji o przełożeniu igrzysk – zaryzykowałabyś wyjazd do Tokio?
– Nie wiem. Myślę, że Polski Związek Lekkiej Atletyki nie zdecydowałby się na taki ruch i pozostawił zawodnikom wybór. Kto by chciał, ten by pojechał. To pewnie byłaby jedna wspólna decyzja całego środowiska poparta wcześniejszymi konsultacjami.

Zmiana terminu igrzysk olimpijskich wpłynęła również na rozegranie mistrzostw świata w amerykańskim Eugene. Zamiast w 2021 roku zawody odbędą się rok później.
– Szczerze mówiąc, nie wybiegam myślami aż tak daleko. Na razie zastanawiam się, jak dotrwać do 2021 roku. Jak pokazały ostatnie tygodnie – i rozwój pandemii koronawirusa – wiele rzeczy może się zdarzyć w krótkim czasie, więc trudno coś zaplanować. Teraz czekamy na decyzję IAAF dotyczącą tegorocznych mistrzostw Europy, które w sierpniu mają odbyć się w Paryżu. Decyzja ma zapaść dopiero 7 maja, co też jest dla mnie nieporozumieniem. Większość decyzyjnych osób zajmuje się sportem od wielu lat i wie, jak wyglądają przygotowania zawodników. Przez dwa miesiące można zrobić jakąś formę, ale szału raczej nie będzie.

Po takiej przerwie dla większości zawodników będzie to raczej odbudowywanie formy niż jej szlifowanie.
– Zgadza się. Większość zawodników nie będzie też w rytmie startowym, bo tak naprawdę nie wiadomo, kiedy zostaną rozegrane pierwsze zawody. Najbliższy start mam zaplanowany na 6 lipca w Cetniewie, ale czy dojdzie on do skutku, jeszcze nie wiadomo… To będzie chyba mój najkrótszy sezon w karierze, o ile w ogóle będzie można go do takich zaliczyć, bo w tym roku nie mam na koncie ani jednego występu.

Halowe Mistrzostwa Polski w Toruniu opuściłaś.
– Odpuściłam je ze względu na uraz kolana. Przez 20 lat pchania i stania na jednej nodze kolano miało prawo się zmęczyć. Trzeba było je nieco podreperować. Udało się uniknąć interwencji chirurgicznej, ale dostałam serię zastrzyków, po których nie mogłam wykonywać ćwiczeń z nogami. Przez siedem tygodni byłam na rehabilitacji i dlatego – z pełną świadomością – zrezygnowałam z występu w mistrzostwach Polski.

Wracając do tegorocznych mistrzostw Europy – jeśli zawody w Paryżu zostaną przesunięte, to będziesz najdłużej panującą mistrzynią Starego Kontynentu w pchnięciu kulą.
– Też o tym myślałam. Jeśli tak się stanie, to przynajmniej mogę być pewna, że przez najbliższy rok tytuł mistrzowski mi nie ucieknie (śmiech).

Od sukcesu w Berlinie minęły już prawie dwa lata. Jak przez ten czas zmieniło się twoje życie po wywalczeniu złota?
– Jakoś bardzo się nie zmieniło. Większość czasu spędzam w Sopocie, w którym mieszkam, i w Gdańsku, gdzie trenuję. Poza tym wyjeżdżam na obozy w listopadzie i w grudniu. W tym roku odpuściłam jednak obóz ze względu na wyjazd do Chin i udział w igrzyskach wojskowych…

… w Wuhan.
– Dokładnie tam. Na szczęście byliśmy tam blisko półtora miesiąca przed tym, zanim wybuchła epidemia, więc do domu wróciliśmy cali
i zdrowi. Nikt z nas chyba nie przypuszczał, że wkrótce będzie miało swój początek to, z czym teraz wszyscy walczymy.

Wiele osób myśli, że Wuhan jest niewielkim miastem pokroju Łowicza czy Sieradza, a tymczasem to metropolia.
– Być może w skali Chin to jest nieduże miasto, ale dla nas to była prawdziwa metropolia. Już sam fakt, że jazda z wioski olimpijskiej na stadion zajmowała godzinę, może dać wyobrażenie o tym, jak duże jest to miasto. Jeśli potem słyszeliśmy, że ze względów bezpieczeństwa rząd Chin postanowił zamknąć miasto, to dokładnie wiedzieliśmy, na jak dużą skalę jest to problem. Te błyskawicznie powstające szpitale, o których tak często mówiono i które pokazywano w telewizji, organizowano dokładnie w tym miejscu, gdzie mieszkaliśmy…

Na czas pandemii wróciłaś do rodzinnego domu czy zostałaś u siebie na
Wybrzeżu?
– Jestem u siebie. Może na święta przyjadę do rodziców, choć z drugiej strony nie wiem, czy w obecnej sytuacji to rozsądne. Nie wiadomo też, jak będzie wyglądała sytuacja w kraju.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPierogi z białą kiełbasą – idealne na Wielkanoc!
Następny artykułOgłoszenie o I pisemnym przetargu nieograniczonym