“Królowa wojownik”
Film Giny Prince-Bythewood nie przekręca historii bardziej niż jakiekolwiek inne hollywoodzkie widowisko “inspirowane prawdziwymi wydarzeniami”. Dlaczego zatem “Braveheart”, “Gladiatora” czy “Titanica” obsypano najważniejszymi Oscarami, a “Królowej…”, która nie ustępuje tymże produkcjom pod względem walorów realizacyjnych i aktorskich, odmówiono nominacji nawet w poślednich kategoriach? Czyżby miało znaczenie, że fabuła nie koncentruje się na samotnym białym herosie, do czego przez dekady przyzwyczajało nas Hollywood, lecz na grupie silnych czarnych kobiet? E, skąd, to na pewno tylko teoria spiskowa…
Ale żarty na bok, bo fakty są takie, że scenariusz Dany Stevens, choć naturalnie udramatycznia autentyczne wydarzenia na potrzeby spektaklu, ma nie mniejsze umocowanie w rzeczywistości niż, dajmy na to, “JFK” Olivera Stone’a, skądinąd także doceniony przez Amerykańską Akademią Filmową. W obu przypadkach mity i nieweryfikowalne źródła mieszają się z prawdą historyczną – przy czym tylko Stone utrzymuje, że “tak było”. Twórczynie “Królowej…” nie ukrywają, że ich opowieść jest w dużej mierze fikcyjna, mimo że podbudowana autorytetem takich konsultantów, jak np. historyk Leonard Wantchekon, pochodzący z Beninu potomek wojowniczki Agojie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS