A A+ A++

“Królowa wojownik”

Film Giny Prince-Bythewood nie przekręca historii bardziej niż jakiekolwiek inne hollywoodzkie widowisko “inspirowane prawdziwymi wydarzeniami”. Dlaczego zatem “Braveheart”, “Gladiatora” czy “Titanica” obsypano najważniejszymi Oscarami, a “Królowej…”, która nie ustępuje tymże produkcjom pod względem walorów realizacyjnych i aktorskich, odmówiono nominacji nawet w poślednich kategoriach? Czyżby miało znaczenie, że fabuła nie koncentruje się na samotnym białym herosie, do czego przez dekady przyzwyczajało nas Hollywood, lecz na grupie silnych czarnych kobiet? E, skąd, to na pewno tylko teoria spiskowa…

Ale żarty na bok, bo fakty są takie, że scenariusz Dany Stevens, choć naturalnie udramatycznia autentyczne wydarzenia na potrzeby spektaklu, ma nie mniejsze umocowanie w rzeczywistości niż, dajmy na to, “JFK” Olivera Stone’a, skądinąd także doceniony przez Amerykańską Akademią Filmową. W obu przypadkach mity i nieweryfikowalne źródła mieszają się z prawdą historyczną – przy czym tylko Stone utrzymuje, że “tak było”. Twórczynie “Królowej…” nie ukrywają, że ich opowieść jest w dużej mierze fikcyjna, mimo że podbudowana autorytetem takich konsultantów, jak np. historyk Leonard Wantchekon, pochodzący z Beninu potomek wojowniczki Agojie.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejny wirus atakuje. “Zabija niemal 90 proc. zakażonych”
Następny artykułW urzędzie wojewody podlaskiego kawki już tak szybko się nie zrobi. Z oszczędności rekwirują czajniki