„Sądzę, że mimo kolejnych ustępstwa, blokada środków będzie trwała. Życzę jednak rządowi z całego serca, żeby odniósł sukces, pod warunkiem, że nie będzie okupiony upokarzającymi ustępstwami, które dotyczyłyby wprost polskiej suwerenności” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł PiS, prof. Zdzisław Krasnodębski.
CZYTAJ TAKŻE:
-Reset w relacjach z KE? Rzecznik rządu: Jesteśmy na to otwarci, ale musi być wola po obu stronach. Czasami inni zaburzają porozumienie
-Bielan: Dialog z Brukselą cały czas powinien być podtrzymany. Nie wyobrażam sobie, żeby środki na KPO nie płynęły do nas kolejny rok
wPolityce.pl: Z ust polityków Zjednoczonej Prawicy zaczyna coraz mocniej wybrzmiewać, że należy zacząć szukać kompromisu z Komisją Europejską, by w końcu wypłaciła nam należne środki z KPO. Jak można to rozumieć?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Żeby dokonać takiego resetu potrzeba obu stron. Nie wiadomo, co ci, którzy mówią o resecie mają na myśli. Jak rozumiem, z zapowiedzi wynika, że Polska zamierza w pewnych sprawach ustąpić. Do tej pory stanowisko, które słyszeliśmy brzmiało następująco: wykonaliśmy wszystkie swoje zobowiązania i czekamy teraz na decyzję Komisji, ale KE wykazuje postawę niechętną i uważa, że nie spełniliśmy wymogów. Rozumiem, że reset nie będzie polegał na tym, że Komisja Europejska zmieni zdanie, tylko polski rząd postanowił dokonać dalszych zmian i wyjść naprzeciw oczekiwaniom Brukseli.
Może warto przywołać słowa europosła Adama Bielana, który przekonywał, że o żadnym oddaniu znaczącej części naszej suwerenności w zakresie wymiaru sprawiedliwości nie ma mowy…
Jak wiadomo są też dość precyzyjnie sformułowane oczekiwania KE wobec naszego wymiaru sprawiedliwości. Ostatnio ujawniono kwestię „sposobów weryfikacji” spełniania kolejnych wymogów, zwanych w żargonie eurokratów „kamieniami milowymi”. Trzeba zapytać członków rządu, na czym będą więc polegały nasze kolejne kompromisowe propozycje. Generalnie widać, że jest zapowiedź, iż po stronie polskiego rządu zostanie podjęta próba szukania kompromisu, wbrew zapowiedziom, które wskazywały, że nie mamy się gdzie cofać. Okazało się, że są jakieś punkty, w których możemy wykazać, jak to niektórzy mówią, „elastyczność”. Do tej pory nie wiemy, na czym miałoby to polegać. Trudno mi to komentować. Cieszą zapewnienia Adama Bielana, że ustępstwa nie będą naruszały o naszej suwerenności. Ale w takim razie trzeba jasno powiedzieć, na czym będą one poległy.
Pojawiły się również głosy, że należy zamykać konflikt z Komisją Europejską, ale niektórzy w obozie Zjednoczonej Prawicy zbyt radykalnie podchodzą do relacji z Brukselą. Co Pan uważa na ten temat?
Wszyscy chcielibyśmy, żeby konflikt z Komisją Europejską został rozwiązany. Chcielibyśmy, żeby do Polski napłynęło zarówno pieniądze z KPO, jak i – co znacznie ważniejsze – budżetowe. Zobaczymy, czy ustępstwa wobec KE sprawią, że tak się stanie. Jeżeli tak, a ustępstwa nie będą ustępstwami naruszającymi naszą suwerenność, godność narodową i rację stanu, to na pewno będzie duży sukces rządu, z którego powinniśmy być wszyscy zadowoleni. Natomiast w przypadku, gdy ustępstwa byłyby tak daleko idące, że trudne do zaakceptowania przez tych, którzy do tej pory wspierali politykę PiS w relacjach z Unią (popierali zdanie o ograniczonych kompetencjach KE i nasze prawo do reformy sądownictwa), to na pewno wywoła to duży polityczny spór. Jeśliby zaś ustępstwa nie doprowadziły do tego skutku, który rząd ma nadzieję osiągnąć, mianowicie odblokowania pieniędzy dla Polski w najbliższym czasie, to ta porażka będzie musiała mieć daleko idące konsekwencje polityczne i personalne. Skądinąd to być może będzie ostatni test sprawdzający dwie opinie na temat celów, którymi się kieruje Komisja Europejska.
Jakie to opinie?
Jedna mówi, że Komisja działa politycznie, jej celem jest zmiana rządów w Polsce i odsunięcie PiS od władzy, że usiłuje to wymusić, lekceważąc przy tym prawo europejskie i naruszając prawa Polski jako kraju członkowskiego. Drugie jest takie, że Komisji rzeczywiście zależy na pewnych standardach, ale jest gotowa do kompromisu także z obecnym rządem, i jeśli implementujemy jej zalecenia, nie będzie politycznie ingerowała w nasze sprawy wewnętrzne. Jeśli więc po kolejnych ustępstwach okaże się, że fundusze nadal są zablokowane, to będzie jasne, że słuszna jest ta pierwsza opinia.
A Panu, do której z tych opinii jest bliżej?
Ja przychylam się do tego pierwszego poglądu i sądzę, że mimo kolejnych ustępstw, blokada środków będzie trwała. Życzę jednak rządowi z całego serca, żeby odniósł sukces, pod warunkiem, że nie będzie okupiony upokarzającymi ustępstwami, które dotyczyłyby wprost polskiej suwerenności. Dodam jednak, że za chwilę będziemy mieli inny, poważny problem w Unii Europejskiej. Już nie tylko dotyczący kwestii finansowej, ale ustrojowej. Mianowicie, utrzymania zasady jednomyślności w UE w strategicznych sprawach. Sprawa zasady jednomyślności jeszcze raz postawi na ostrzu noża kwestię relacji między instytucjami unijnymi a państwami członkowskimi, w tym właśnie również Polską. Czy wtedy również ustąpimy?
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-Komisja Europejska chce jeszcze „weryfikować” kamienie milowe?! „Wymiana korespondencji po obu stronach trwa”
-Polska pozwie KE do TSUE? Wiceszef MSZ: Prawo europejskie nie jest doskonałe, ale trzeba wykorzystać każdy środek
-Co znajdzie się we wniosku ws. KPO? Jakie zobowiązania musi wypełnić Polska? SPRAWDŹ kulisy złożenia dokumentu do KE
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS