W pierwszych dniach tego roku krakowskie schronisko dla zwierząt ogłosiło akcję tymczasowych adopcji. Było to związane z nadchodzącymi niskimi temperaturami, które mogłyby być groźne dla zwierząt przebywających w zewnętrznych kojcach.
W związku z ogromnym zainteresowaniem krakowian, siódmego stycznia akcja została zawieszona, a wszystkie zwierzęta przebywające poza budynkami adoptowane tymczasowo. Obecnie z ponad 120 adoptowanych psów jedynie około 25 wróciło do schroniska. Ponad 40 psów, w tym Jadzia, Nord, Kongo i Bombaj zostało adoptowanych na stałe przez swoich tymczasowych opiekunów, pozostałe zwierzaki nie wróciły do schroniska, a osoby, które adoptowały je tymczasowo, są zaangażowane w szukanie im domów stałych.
– Część ludzi oferuje, że do momentu aż psy nie znajdą domów, to będą mogły zostać u nich. Angażują się również w szukanie domów dla tych psiaków, na przykład wśród znajomych. Oczywiście każdy dom, który zostanie znaleziony przez tych ludzi, jest przez nas sprawdzany zgodnie z normalną procedurą adopcyjną i to my mamy kontrolę nad tym, gdzie te psiaki trafiają – mówi Joanna Repel, rzeczniczka prasowa krakowskiego schroniska.
Czym jest adopcja tymczasowa?
Przebywanie psów w domach tymczasowych jest rozwiązaniem dość często stosowanym przez fundacje, które nie mają swoich schronisk. Dla zwierząt może to być bardzo dobre rozwiązanie z kilku względów – po pierwsze, są one bezpieczne i przebywają w warunkach domowych. Dzięki temu tymczasowy opiekun ma szanse zaobserwować jaki jest charakter psa, czy ma jakieś problemy, czy czegoś się boi. Dom tymczasowy może być również szansą dla psów na odpoczynek od dużej ilości zapachów i dźwięków, z którymi mają kontakt w schronisku – taki rodzaj urlopu od codzienności. Czasem już po kilku dniach, a czasem dopiero po miesiącach psy pokazują swój prawdziwy charakter.
– Jeśli chodzi o korzyści wynikające z przebywania psa w domu tymczasowym, to jest ich multum. Przede wszystkim mamy możliwość poznać tego zwierzaka, jego charakter, potrzeby, ewentualne problemy behawioralne i zdrowotne. Mamy też możliwość nauczyć psa rzeczy potrzebnych w życiu codziennym takich, jak chodzenie na smyczy, przebywanie z ludźmi w domu, chodzenie po schodach, jeżdżenia windą, socjalizacji z bodźcami zewnętrznymi jak centrum miasta, inni ludzie, zwierzęta, tramwaje i samochody. To zapoznanie psa z życiem w mieście na pewno ułatwi mu aklimatyzację w domu stałym – mówi Magdalena Łuszcz, trenerka i behawiorystka, która była domem tymczasowym dla Megusi, Maksa, Gabrysi, Bili i Kropki, między innymi w ramach współpracy z organizacją Głos Psa.
– Natomiast z perspektywy psa – dajemy mu spokój, możliwość odespania stresu związanego z pobytem w schronisku czy ogólnie jego przeszłością. Dzięki nam zyskuje możliwość nauczenia się życia i zbudowania na nowo zaufania do ludzi i zwierząt. Dodatkowo, jeśli jesteśmy gotowi i mamy czas na pracę z psem trudnym, możemy pokazać mu świat z innej perspektywy – dodaje.
Kto może zostać domem tymczasowym dla psa?
Decydując się na tymczasową adopcję psa, warto zadać sobie pytanie czy jesteśmy gotowi na poświęcenie mu czasu i uwagi podobnie jak w przypadku adopcji stałej. Większość umów z fundacjami podpisywana jest na czas nieokreślony, co za tym idzie nie mamy gwarancji, że psiakowi uda się szybko znaleźć nowy dom. – Jako dom tymczasowy opiekujemy się psem i żyjemy z nim na co dzień, przeżywamy z nim każdy sukces i porażkę, angażujemy się emocjonalnie – mówi Magdalena Łuszcz.
Warto zauważyć, że wolontariat w formie domu tymczasowego jest jedną z form efektywnego altruizmu, czyli działań, które mają realny wpływ na jakość życia, w tym przypadku jakość życia psów bezdomnych. Aby zostać domem tymczasowym nie musimy być właścicielami dużego domu z ogrodem, nie musimy też być wykształconymi trenerami czy behawiorystami, choć warto mieć już jakieś doświadczenie z opieką nad psem. Na pewno należy zastanowić się, czy wszyscy domownicy są gotowi na przyjęcie psa pod swój dach oraz czy będziemy mieli czas na opiekę nad nim, uwzględniając codzienne spacery, ale też wizyty u weterynarza czy behawiorysty, jeśli zajdzie taka potrzeba. Należy również zastanowić się co się stanie z psem, jeśli będziemy chcieli pojechać na wakacje albo weekend w spa. Jeśli w domu mieszkają już jakieś zwierzęta zastanówmy się, czy przyjęcie pod swój dach „tymczasowicza” nie wpłynie negatywnie na ich dobrostan.
W domu powinniśmy zorganizować dla psa bezpieczne miejsce do wypoczynku – oczywiście nie chodzi tu o oddzielny pokój, ale własny kąt i legowisko do spania – w końcu psy śpią nawet 16 godzin w ciągu doby. Jak wspomina Magdalena Łuszcz, warto zadać sobie jeszcze jedno pytanie: czy jesteście świadomi tego, że przywiążecie się do psiaka i czy poradzicie sobie emocjonalnie z przekazaniem zwierzęcia pod opiekę opiekunom adopcyjnym do domu stałego?
– Jednocześnie trzeba zauważyć, że wiele zależy od umowy z organizacją prozwierzęcą i często osoba pełniąca rolę domu tymczasowego może mieć pierwszeństwo w adopcji stałej. Z tym wiąże się fakt, że wiele osób decyduje się na adopcję tymczasową, bo chcą sprawdzić czy opieka nad zwierzętami jest dla nich i czy są gotowi na przyjęcie psiaka pod swój dach. – U mnie było tak, że początkowo chciałam sprawdzić, czy nadaję się na danie domu jakiemuś psu, potem czy mój pies-rezydent jest gotowy na drugiego psa, a także czy ja podołam zarówno czasowo jak i finansowo – mówi Magdalena.
Nie każdy z nas jest gotowy na szczeniaka i związane z tym obowiązki, dlatego czasami warto sprawdzić czy dorosły pies z adopcji nie byłby dla nas dobrym rozwiązaniem. – W mojej karierze jako domu tymczasowego były chwile wzruszenia, momenty, gdy te psy się przełamywały oraz widoczne gołym okiem postępy, które dawały mi niemało satysfakcji. Były też chwile zwątpienia, zadawałam sobie pytania czy dam radę i czy powinnam to fundować mojej suczce – dodaje Magdalena.
Warto zwrócić uwagę na to, że zazwyczaj umowę na zostanie domem tymczasowym podpisuje się na czas nieokreślony, co oznacza, że pies może zostać z nami tak naprawdę na zawsze. Jednak w przypadku akcji „mrozy” w krakowskim schronisku, tymczasowi opiekunowie zobowiązywali się do opieki nad psami tylko w określonym czasie. Oczywiście nie oznacza to, że po upłynięciu tego okresu psy automatycznie zostały im odebrane. Dla wielu osób dwa do trzech tygodni wystarczyły, aby podjąć decyzję o tym, że pies zostaje z nimi na zawsze.
Jak wyglądają akcje specjalne KTOZ?
Najważniejszym celem akcji „mrozy” było uchronienie zwierząt, które na co dzień mieszkają w zewnętrznych kojcach, przed ujemnymi temperaturami, sięgającymi nawet dwudziestu kresek poniżej zera. – Oczywiście znaleźli się hejterzy mówiący, że mamy nieprzygotowane na zimę schronisko. To bzdura, nasze schronisko nie jest z gumy i staramy się jak najwięcej psów umieścić w budynku, jednak nie dla wszystkich psów jest to możliwe – na przykład dla tych, które nie mogą przebywać z innymi zwierzętami. Ten rok był też rekordowy, jeśli chodzi o liczbę zwierząt, bo ich liczba w schronisku dochodziła do ośmiuset – mówi Joanna Repel.
Do tymczasowych domów zostało wydanych ponad sto dwadzieścia psów. Były to te spośród mieszkańców schroniska, co do których pracownicy i wolontariusze mieli pewność, że poradzą sobie w warunkach miejskich, podczas spacerów, oraz że nie przejawiają poważnych problemów behawioralnych ani agresji. Psy, co do których nie było pewności nie brały udziału w akcji i między innymi dlatego ponad 200 psów zostało w schronisku. Zostały one przeniesione do ogrzewanego budynku tak, aby niskie temperatury nie zagrażały ich bezpieczeństwu. – Staraliśmy się, żeby zwierzaki wydawane podczas akcji mrozy były dobierane do ludzi i warunków, którymi dysponują – mówi Joanna Repel.
– Bardzo fajna rzecz, która wyszła przy okazji tych akcji to to, że niczym niewyróżniające się psy bez szans na adopcję trafiały do domów i ludzie się w nich zakochiwali – dodaje. Wiele psów zyskało niepowtarzalną okazję do tego, aby ich tymczasowi opiekunowie zaobserwowali, jak zachowują się w domowych warunkach – czy dogadują się z domownikami w różnym wieku, z kotami i innymi psami. Czy potrafią chodzić po różnych powierzchniach oraz czy zostawanie samemu w domu nie sprawia im problemów. Takie informacje są cenne dla pracowników i wolontariuszy schroniska, bo pozwalają lepiej dobrać w przyszłości takiego psa do konkretnego opiekuna.
– Mamy nadzieję, że większość z tych 120 psów znajdzie nowe domy, bo już około 40 psiaków ma podpisane umowy adopcyjne. Pomimo że akcja nie ma jeszcze finału, to i tak jesteśmy bardzo zadowoleni z liczby zwierzaków, które zostały na stałe w nowych domach. Mamy nadzieję na to, że pozostałym też się uda. Nawet ostatnio czytałam, że jedna z osób, która wzięła do siebie psiaka w ramach akcji mrozy i oddała go do schroniska, wróciła po niego, bo jego brak spowodował taką pustkę w jej życiu. To są historie, które naprawdę chwytają za serce, mamy nadzieję ze będzie ich więcej – mówi rzeczniczka prasowa schroniska.
Krakowianie o wielkich sercach
Adopcje tymczasowe w ramach akcji „mrozy” nie są pierwszą historią z tak pozytywnym zakończeniem w krakowskim schronisku. Wiosną 2010 roku KTOZ zwróciło się do mieszkańców Krakowa o pomoc w znalezieniu schronienia zwierzętom, ponieważ schronisku groziło zalanie przez szalejącą w mieście powódź.
– Pierwszy raz krakowianie pokazali klasę w 2010 roku, podczas powodzi. Wtedy 600 zwierząt opuściło schronisko i około 300 z nich znalazło domy. No i od tamtej pory krakowianie pokazują co roku, że naprawdę możemy na nich liczyć, że mają ogromne serducha i że są po prostu wspaniałymi ludźmi. Także liczymy na to, że takie akcje w przyszłości również będą przynosić pozytywne efekty – mówi rzeczniczka prasowa schroniska.
Tegoroczna akcja zyskała ogromny rozgłos medialny, między innymi dzięki udostępnianiu informacji o potrzebach schroniska przez znanych influencerów. W środowisku osób zajmujących się na co dzień pracą z psami pojawiało się wiele wątpliwości dotyczących tego czy podopieczni KTOZ trafią do odpowiedzialnych domów i czy przenoszenie ich ze schroniska do domów, a potem, po dwóch tygodniach z powrotem do schroniska, nie będzie miało negatywnego wpływu na psy. Jednak jak się okazuje krakowianie okazali więcej serca zwierzętom niż się po nich spodziewano. Dla wielu osób akcja „mrozy” była impulsem do działania, bo wcześniej zastanawiali się nad adopcją, a możliwość tymczasowego wzięcia do siebie psa i sprawdzenia, jak będzie wyglądała codzienność z nim dodała im odwagi. Jak się okazuje po przewidywanych przez KTOZ kilku tygodniach, do kojców wróciło zaledwie około 20 proc. psów biorących udział w akcji. Tymczasowi opiekunowie stanęli na wysokości zadania i wielu z nich, nawet jeśli nie planuje zatrzymać „adopciaka” na stałe, aktywnie pomaga schronisku w znalezieniu mu nowego domu.
W krakowskim schronisku nadal wiele psów i kotów czeka na nowe domy. To te zwierzęta, które nie wzięły udziału w akcji „mrozy”, ale również takie, które trafiły do schroniska w ostatnich tygodniach. Jeśli chcemy adoptować zwierzę, należy wypełnić ankietę przedadopcyjną oraz przyjść do schroniska – na takie spotkanie nie trzeba się wcześniej umawiać, wystarczy zrobić to w godzinach pracy.
– Aby adoptować psa ze schroniska wymagamy co najmniej dwóch spacerów zapoznawczych, czasami potrzeba ich więcej. Oczywiście jeżeli pies wymaga konsultacji z behawiorystą, to również trzeba się udać na taką konsultację do nas do schroniska. A jeżeli ktoś ma inne zwierzaki w domu, to raczej staramy się wymagać od takich ludzi, żeby przyszli z takimi zwierzakami, żeby się psy poznały – mówi Joanna Repel.
Autor: Izabela Kaim-Kalinowska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS