A A+ A++

Zanim placówka zacznie myśleć o kolejnych zamówieniach, musi wykorzystać dawki preparatu, które już zalegają w jej lodówkach. W przybliżeniu jeden na trzech pacjentów umówionych na szczepienia preparatem firmy AstraZeneca nie pojawia się w wyznaczonym terminie.

– Nie planujemy dalszych zamówień, bo musimy zużyć te, które posiadamy. W ostatnich dniach ok. jednej trzeciej zarejestrowanych pacjentów nie zgłasza się na szczepienia bez wcześniejszego informowania o tym – powiedział w środę dyrektor do spraw lecznictwa w krakowskim szpitalu MSWiA dr Krzysztof Czarnobilski. W jednym z ostatnich dni na szczepienie nie przyszło 70 ze 180 zapisanych osób.

Według dra Czarnobilskiego niestawianie się na zastrzyki to efekt decyzji kolejnych krajów Unii Europejskiej o wstrzymaniu szczepień produktem AstryZeneki.

– W Polsce powstała obawa. Ludzie boją się i nie chcą być szczepieni właśnie tą szczepionką – mówił lekarz.

Preparat można przechowywać dwa do trzech miesięcy

Krakowski szpital MSWiA prowadzi szczepienia przeciwko covid tylko AstraZenecą, ponieważ kiedy składał zamówienia, preparaty tej firmy były najłatwiej dostępne. W placówce na zastrzyki zapisani są nauczyciele i osoby z grupy zero, w różnym wieku.

Preparaty AstraZeneki można przechowywać do daty ich ważności – obecnie to około dwa do trzech miesięcy.

– Nie możemy już zamawiać AstraZeneki, bo nie mamy pewności, że kolejne dawki nie zmarnują się. W tym momencie dzwonimy do osób z listy rezerwowej i zapraszamy w miejsce tych, którzy się nie zgłosili. Jest szansa, że wykorzystamy wszystkie dawki przed upływem ich terminu ważności – powiedział dyrektor do spraw lecznictwa w szpitalu MSWiA w Krakowie.

Od początku akcji szczepień placówka zaszczepiła AstrąZeneką ponad 1,2 tys. osób. U pacjentów tych nie zaobserwowano niepokojących objawów, innych niż te, które obserwuje się przy innych szczepionkach. Tylko u jednego pacjenta w kilka dni po szczepieniu wystąpiła zakrzepica.

– Niekoniecznie musiało się to wiązać ze szczepionką – ocenił lekarz. U jednego pacjenta było też podejrzenie wstrząsu anafilaktycznego.

Kolejne kraje wstrzymują szczepienia tym preparatem

W ostatnich dniach wiele krajów Unii Europejskiej, m.in. Dania, Bułgaria, Irlandia, Holandia, Austria, Estonia, Łotwa, Litwa, Luksemburg, Francja i Włochy, zawiesiło szczepienia preparatem AstraZeneki z obawy, że może on powodować zakrzepy krwi.

Europejska Agencja Leków (EMA) nie znalazła jeszcze żadnych dowodów na to, że przypadki zakrzepów krwi były spowodowane szczepieniem preparatem AstraZeneki. Również WHO oświadczyła, że przygląda się doniesieniom o zakrzepach krwi, ale nadal uważa, że korzyści przewyższają ryzyko.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała w środę na konferencji prasowej w Brukseli, że w czwartek EMA wyda oświadczenie m.in. w sprawie AstryZeneki.

“Ufam AstraZenece. Ufam tym szczepionkom. Jutro Europejska Agencja Leków (EMA) wyda oświadczenie w tej sprawie. Jestem przekonana, że to oświadczenie wyjaśni całą sytuację” – powiedziała przewodnicząca, odpowiadając na pytanie, czy UE nie próbuje odwrócić uwagi od powolnego tempa szczepień na terytorium Wspólnoty, doszukując się braków w szczepionce brytyjsko-szwedzkiego koncernu.

Von der Leyen poinformowała, że do tej pory do krajów członkowskich trafiło 70 mln dawek szczepionek, a do końca miesiąca będzie to ponad 100 mln dawek. BioNTech-Pfizer w drugim kwartale bieżącego roku ma dostarczyć 200 mln dawek; Johnson & Johnson 55 mln; Moderna 35 mln. Według obecnych prognoz AstraZeneca dostarczy 70 mln dawek.

Zgodnie z informacjami rzecznika Ministerstwa Zdrowia Wojciecha Andrusiewicza w Polsce nie ma żadnego przypadku zgonu z powo … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWiceszef PZPN ciężko wzdycha na pytanie o Lewandowskiego: To nie zależy od nas
Następny artykułEkspertka nie ma złudzeń. Ci pracownicy najbardziej odczują skutki pandemii