Lipiec nie przyniósł większych zaskoczeń na rynku mieszkaniowym. Nie zaobserwowano znacznych wahań także w cenach mieszkań. Dodatkowo, po pierwszym pandemicznym szoku rynek wtórny radzi sobie nieco lepiej niż rynek pierwotny.
Spokojne wakacje
Z danych SonarHome.pl wynika, że na rynku wtórnym w lipcu ceny ofertowe mieszkań zmieniły się symbolicznie. Jedynymi miastami, w których zmiana wyniosła blisko 1 proc. były Warszawa i Kraków. W stolicy średnia cena 1 mkw używanego mieszkania wzrosła o 0,8 proc., a w Krakowie spadła o 0,9 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca.
– W Warszawie sprzedający przeciętnie określali wstępną wartość metra kwadratowego swojego mieszkania na 10 773 zł, natomiast w stolicy małopolski na 9 211 zł. W pozostałych miastach zmiany cen były jeszcze niższe (od 0,1 do 0,7 proc.), dlatego możemy uznać, że na badanych sześciu rynkach ceny mieszkań w lipcu pozostały na stałym poziomie – komentuje Barbara Bugaj, główny analityk rynku nieruchomości w SonarHome.pl
Dodaje, że poziom cen z lipca nadal jednak jest niższy niż ten notowany w marcu na początku pandemii.
– Największą zmianę można zauważyć w Gdańsku, gdzie ceny ofertowe spadły o 3,5 proc. W Krakowie i Warszawie ceny mieszkań w ofertach są niższe o 1,5 proc., natomiast w Gdyni, Poznaniu i Wrocławiu spadek cen w porównaniu do marca jest już niższy niż 1 proc. – dodaje Barbara Bugaj.
Ofert nie brakuje
Analityk SonarHome.pl zauważa, że pierwszy szok spowodowany pandemią już minął. Biorąc pod lupę Warszawę, od połowy marca liczba najświeższych ofert zamieszczanych na portalach mocno spadła.
– Przyjmując jako punkt wyjściowy 1 marca 2020 roku największy spadek liczby nowych ofert odnotowano na przełomie kwietnia i maja, wtedy liczba nowych ogłoszeń spadła o 20 proc. Podaż szybko jednak zaczęła odrabiać spadki i już pod koniec maja była nieco wyższa niż na początku marca. Obecnie ofert jest już więcej o 13 proc. (porównanie stanu z początku sierpnia do 1 marca 2020) – dodaje Barbara Bugaj.
Właściciele mieszkań nie rezygnują zatem ze sprzedaży.
– Być może niektórzy z nich nie wahają się dlatego, że przecież wciąż nie mamy pewności co do przyszłych zmian cen mieszkań i gdyby prognozy dotyczące ich spadku miały się ziścić, lepiej sprzedać mieszkanie teraz. Nie wiemy też jaki odsetek w odbudowanej podaży mogą stanowić mieszkania, które do tej pory służyły, bądź miały służyć jako inwestycja np. w formie najmu krótkoterminowego – wyjaśnia Barbara Bugaj.
Trzeci kwartał sprzyja mieszkaniówce
Aktualnie ogólny klimat na wtórnym rynku mieszkaniowym nie jest zły. Używanymi mieszkaniami nadal interesują się inwestorzy. Mimo tego, że pojawiły się dodatkowe czynniki ryzyka takiej inwestycji.
– Jednym z nowych istotnych czynników ryzyka jest stojący pod znakiem zapytania powrót studentów na uczelnie. Nie wiemy jeszcze w jakiej skali nauka będzie kontynuowana w formule online. Niektóre uczelnie już wydały komunikat, że w zbliżającym się semestrze zimowym 2020/2021 zajęcia dydaktyczne będą prowadzone jak dotychczas, czyli w formie kształcenia na odległość. Część studentów podejmujących pracę w trakcie studiów może jednak wciąż pozostać na rynku najmu. Poza tym rynek najmu ma różnych odbiorców, są to również osoby pracujące. Część osób, która wstrzymała się z decyzją zakupu mieszkania lub otrzymała negatywną decyzję kredytową wciąż pozostanie na rynku. Dlatego kupując mieszkanie na wynajem najlepiej z góry określić grupę docelową, czyli profil osób dla jakich będziemy chcieli takie mieszkanie dostosować – wyjaśnia Barbara Bugaj.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS