A A+ A++

Już po raz czwarty z rzędu gdynianie uzyskali promocję do turnieju finałowego Pucharu Polski, który w tym roku odbywa się Lublinie (poprzednie edycje były rozgrywane w Warszawie). Jednak w tym sezonie żółto-niebiescy z pewnością nie byli zaliczani do grona faworytów. Wręcz przeciwnie, eksperci nie dawali im żadnych szans choćby na awans do półfinału, bo w 1/4 finału przeciwnikiem Asseco Arki był Enea Zastal BC Zielona Góra, obecny lider Energa Basket Ligi i obrońca tytułu mistrza kraju. Praktycznie wszyscy byli zgodni co do tego, kto wyjdzie z tej batalii z tarczą. Szczególnie że w szeregach zespołu znad morza tego dnia zabrakło Filipa Dylewicza, który pozostał w Gdyni z powodów osobistych. Do składu powrócił za to kapitan Krzysztof Szubarga, ale z powodu wleczącej się za nim kontuzji pleców nie mógł pojawić się na parkiecie.

Asseco Arka walczyła dzielnie

Dość niespodziewanie mecz rozpoczął się od prowadzenia żółto-niebieskich. Ich gra ofensywna opierała się na podkoszowym Adamie Hrycaniuku, natomiast po drugiej stronie boiska podopieczni Piotra Blechacza stosowali zmienną, agresywną obronę. Zielonogórzanie próbowali się odgryzać i przy pomocy rzutów z dystansu utrzymali wynik w okolicach remisu. Po dziesięciu minutach mieliśmy wynik 17:17.

W kolejnych fragmentach spotkanie zaczęło obierać nieco bardziej przewidywalny przebieg. Mistrzowie Polski, korzystając z indywidualnych manewrów Iffe Lundberga, dla którego ten turniej jest zakończeniem przygody w Zastalu przed przenosinami do wielkiego CSKA Moskwa, zbudowali przewagę. Wciąż nie do zatrzymania był jednak Hrycaniuk, który w pierwszej połowie rzucił aż 13 punktów. Świetnie prezentował się także w defensywie, w której nękał Groffreya Grosella, jednego z najlepszych centrów w lidze. Dzięki „trójce” i trafieniu z półdystansu Rolandsa Freimanisa gracze z Lubuskiego na półmetku prowadzili 43:30.

Został Trefl Sopot

Po zmianie stron ożywił się wspomniany Groselle. Dzięki zbiórkom na atakowanej tablicy i – co za tym idzie – ponowieniom akcji podopieczni chorwackiego trenera Żana Tabaka jeszcze powiększyli prowadzenie. W ostatnich 120 sekundach, po celnych rzutach zza linii 6,75 m Karlo Vragovicia oraz Marcina Malczyka, a także trafieniu Jakuba Kobla, ich zaliczka zmalała z 22 do 15 punktów – 67:52.

Właściwie nic nie zmieniło się w ostatniej kwarcie. W obu zespołach widoczne było rozprężenie, wszak losy pierwszego ćwierćfinału tegorocznego Pucharu Polski były już przesądzone. Ostatecznie obyło się bez niespodzianki – koszykarze Asseco Arki po walce polegli w starciu z Zastalem 68:90 i już po pierwszym dniu zmagań wracają do Gdyni. Najbliższy mecz, z uwagi na reprezentacyjną przerwę, rozegrają dopiero za dwa i pół tygodnia, gdy w ostatni dzień lutego zagrają na wyjeździe z Enea Astorią Bydgoszcz.

Zatem z trójmiejskich drużyn na placu boju pozstał już tylko sopocki Trefl. W piątek w ćwierćfinale zmierzy się z Legią Warszawa (godz. 18, transmisja Polsat Sport Extra).

Enea Zastal BC Zielona Góra – Asseco Arka Gdynia 90:68

Kwarty: 17:17, 26:13, 24:22, 23:16

Enea Zastal: Lundberg 20 (3), Berzins 13 (1), Groselle 9, Richard 9 (1), Williams 5 oraz Freimanis 22 (4), Put 7, Koszarek 5 (1), Traczyk 0

Asseco Arka: Hrycaniuk 15, Wołoszyn 11 (1), Vragović 11 (3), Kołodziej 6, Wadowski 6 oraz Witliński 9, Kobel 7, Malczyk 3 (1), Kaszowski 0

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolacy ocenili pracę prezydenta i premiera. Rządzący nie mają się z czego cieszyć
Następny artykułZostań kawalerzystą