A A+ A++

Amerykańska waluta pozostawała w poniedziałek rano silna na szerokim rynku. Dolar wciąż korzysta na rosnących rentownościach amerykańskich obligacji (10-letnie już po 3,18 proc.). Rynek wprawdzie wycenia bardziej 50 p.b. podwyżkę stóp na kolejnym posiedzeniu, ale nie brak tych, których zdaniem FED może zdecydować się na większy ruch, czyli 75 p.b. dopóki dane makro na to pozwalają (kwietniowe odczyty Departamentu Pracy wypadły nieźle).

W efekcie znaleźliśmy się w dość trudnej sytuacji – w kleszczach pomiędzy agresywną polityką FED z jednej strony, a widmem recesji, bądź nawet stagflacji z drugiej. To powoduje, że rynki akcji są coraz bardziej nerwowe, a próby odbicia okazują się być krótkotrwałe. Nastroje pogarsza też sytuacja w Chinach – tamtejsze władze poinformowały o konieczności zacieśnienia restrykcji COVID w dwóch największych miastach, co pokazuje, że wciąż nie możemy mówić o przesileniu. Tymczasem lockdowny coraz bardziej zaznaczają się na chińskiej gospodarce – wprawdzie w kwietniu nadwyżka w handlu zagranicznym wyniosła 51,1 mld USD, to jednak eksport rósł zaledwie w tempie 3,9 proc. r/r.

Amerykańska waluta pozostaje, zatem beneficjentem globalnego risk-off. Efekt to osiągnięcie przez koszyk dolara poziomów nie notowanych od 20 lat – tym samym zostały wybite maksima z marca 2020 r. Najgorzej zachowują się dzisiaj waluty Antypodów, korony skandynawskie, a także frank, funt i jen. Brytyjskiej walucie zaczynają szkodzić polityczne tarcia w Irlandii Północnej, z kolei USDJPY jest napędzany sytuacją wokół amerykańskiego długu. Względnie stabilne pozostaje euro, na co wpływ mają rosnące oczekiwania, co do zmiany polityki Europejskiego Banku Centralnego (możliwa podwyżka stóp w lipcu?). W efekcie EURUSD broni wsparcia przy 1,0470-90.

EURUSD – zbyt długo przy 1,05?

Na tle innych walut euro nie wypada w ostatnich dniach aż tak źle w relacji z dolarem. Rejon wokół 1,05 broni się, ale z każdym dniem maleją szanse na to, że mógłby on być jakąś bazą do wyprowadzenia zwyżki w górę. Piątkowe dane Departamentu Pracy USA pokazały, że w zasadzie są one bez… znaczenia. Dolar jest silny i nie ma alternatywy. Z kolei w dyskusji na temat stóp procentowych w strefie euro brakuje głosu tych najważniejszych: de Guindos’a, Lane’a, czy Lagarde. Ci wolą unikać dyskusji o terminach zasłaniając się po raz kolejny argumentami, że szczyt inflacji jest blisko, a wyzwaniem może być mocniejsze spowolnienie gospodarki w nadchodzących miesiącach. Czy stoją za tym obawy, co do tego, że proces podwyżek stóp procentowych przez EBC (w końcu i tak nieunikniony) doprowadzi do deja vu, czyli powtórki scenariusza PIIGS sprzed dekady, kiedy to niektóre kraje miały problemy z obsługą nadmiernego zadłużenia? Najsłabszym ogniwem strefy euro są obecnie Włochy – rentowności 10-letnich obligacji rosną ostatnio dość dynamicznie i są już na analogicznych poziomach, jak amerykańskie treasuries (3,18 proc.). Tymczasem o ile w przypadku USA ma to uzasadnienie w ocenie przyszłych działań FED, o tyle w temacie EBC pozostajemy wciąż w fazie domysłów.

Technicznie EURUSD kluczowe wsparcie ma przy 1,0470-90. Złamanie tego poziomu może skutkować ruchem w stronę dołków z przełomu 2016/17 przy 1,0339-51. Opór to nadal rejon 1,0630-40, choć rośnie też znaczenie obszaru 1,0570-90.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKonsul Federacji Rosyjskiej w Gdańsku złożył kwiaty na cmentarzu żołnierzy radzieckich, w tle okrzyki: “mordercy”
Następny artykułPGNiG Superliga kobiet: Karne w hicie! Trwa zacięta walka o brąz