W poprzednim wpisie (który o dziwo nie dotrwał następnego dnia) informowałem, że szykuje własną stronę internetową. Pisałem o swoich celach, pomysłach i tym, jak chce zawojować umysły graczy. Tym razem biznesową litanię sobię odpuszczę, by nie wpadać w pętle czasu. Będzie zatem o czymś, co odkryłem dosłownie przed chwilą, co mocno wzburzyło serce i zwyczajnie podniosło mi ciśnienie; tak bardzo, że wodę na herbatę zagotowałbym w dłoniach.
W trakcie projektowania strony w WordPressie zauważyłem, że z jej wczytywaniem na komórce to tak trochę nie halo. A że jest to punkt krytyczny całego przedsięwzięcia, to uznałem, że zawołam po pomoc kogoś z zewnątrz. Rzecz jasna robota nie za darmo, więc przygotowałem gruby hajs i udałem się do szarej strefy programistów, specjalistów i tym podobnym dyletantów (dlaczego z inwektywą, to zaraz się wyjaśni).
Rzucam im hasło OPTYMLIZATION KUMASZ… po angielsku, bo nie zlecałem tego rodakom, którzy kroją po europejskich stawkach. Odezwała się wtem dziewczyna urokliwa, z nie byle jakim doświadczeniem – ino 5 lat chwali się, że przyspiesza strony, jakby do aut dolewała wysokooktanowej mieszanki. Mówię więc do niej, jedziemy z tematem. I jak możecie już się domyslać, tytuł tekstu dotyczy m.i.n tego, jak chciała mnie elegancko oszukać.
2 dni od momentu przydzielenia zlecenia minęły, dziewczyna stuka, puka do moich drzwi w panelu klienta i afiszuje się, że koniec roboty. Ja ino pędem odpalam stronkę, przekęcam kluczyk w stacyjce wyszukiwarki google i… pierwsze wrażenie było całkiem optymistyczne. Pasek wczytywania śmiga jak kula Syzyfa turlająca się z górki, pierwszy kontent niemal natychmiast pojawia się przed oczami. Ale o zgrozo, co było pod spodem. W tym własnie momencie dowiedziałem się, co oznacza zjawisko FOUC (Flash of Unstyled Content). W skrócie jest to wczesne wczytywanie obiektów na stronie bez zapisanych stylów CSS, by dopiero po kilku lub kilkunastu sekundach zassać resztę ustawień. Wyobraźcie sobie kartkę papieru, gdzie zamiast pełnowymiarowego obrazka z wyraźnym tekstem pojawia się o połowę mniejsza grafika i niewyraźne literki. W praktyce nie wygląda to za ładnie. Ale to nic w porównaniu do innego syfu widzialnego gołem okiem.
Zauważyłem, że licznik wyświetleń, lajków i data publikacji nie zmieniają się, ustawione są niczym dzień zagłady w kalendarzu Majów. Po drodze były jeszcze inne błędy wyświetlane pod menu kategorii, te aczkolwiek Pani programistka szybko naprawiała – chyba ręcznie, bo każdy jeden monit wymagał jej dotyku. I tak za każdym razem, gdy dodawałem do strony jakieś nowe elementy. W pewnym momencie poczułem, że tego już za wiele, wpisałem kilka haseł w google’a i sam znalazłem objawy guza narastającego wewnątrz struktury strony. Okazało się, że ta profesjonalistka zainstalowała wtyczkę powodującą niezliczone problemy, a co lepsze, jest ona polecana przez fachowców wordpressa z osobistym blogiem, nawet na polskim podwórku. A imię tej wytczki to Nitro Pack!
Jeszcze przed moim wielkim dochodzeniem, tłumaczyłem dziewczynie, że strona nie wczytuje się zbyt ładnie, otrzymałem krótką odpowiedź – “Ale przecież strona ma 100/100 punktów w teście Page Speed Insight” (to taka symulacja, test Googla na sprawność strony). Niestety kolejny raz potwierdza się stara jak świat zasada, że w domu to można mieć słonia ze złota, ale jak nie możesz go pokazać to się nie chwal. Tak też było w tym przypadku, strona miała rating jak ze snów w wirtualu, zaś w rzeczywistości działała gorzej niż bez dodatkowej optymalizacji. Podziękowałem za współpracę…
I żeby nie było, że jestem jakimś seksistą, że wmawiam, że kobiety nie powinny zajmować się takimi rzeczami. Wręcz zaprzeczę, bo tuż po niej chciałem przekazać to samo zlecenie mężczyznom. Z tym że nauczony na błędach wpierw zapytałem jak chcą wykonać swoją pracę – bawiąc się wtyczkami czy tak jak powinno, nurkując w kodzie strony. Wszyscy chcieli pójść na łatwiznę, usilnie przekonując mnie, że ze świecącym pluginem będę zadowolony…
100 punktów w testach internetowych brzmi dumnie, jednak chyba wolę mieć 20 i stronę, która nie oszukuje właściciela o swoim stanie zdrowia. O ile zastanawiacie się nad stworzeniem bloga lub czegokolwiek, taka rada dla Was, instalujcie jak najmniej wtyczek, bo działają jak tabletki. Jedną chorobę może przytłumią, niestety mogą jednoczesnie wywołać efekty niepożądane, rzekomo zaobserwowane wyłącznie u kilku pacjentów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS