Podobnie jak w poprzednich kampaniach, także w tej nie brakuje oznak wsparcia Kościoła dla partii rządzącej, jak chociażby osławione “Vademecum katolika” wydane przez Radę ds. Społecznych Konferencji Episkopatu Polski. – Sponsor, czyli Zjednoczona Prawica czegoś oczekuje. Tyle Kościołowi dała. I pełne finansowanie uczelni katolickich, i nowe etaty kapelanów w instytucjach publicznych. Prokurator generalny wije się jak piskorz, żeby zapewnić duchowieństwu w dużej mierze faktyczny immunitet prawny niczym w średniowieczu – mówił w audycji “Off Czarek” w TOK FM prof. Paweł Borecki, specjalista prawa wyznaniowego z Uniwersytetu Warszawskiego. – Sponsor więc czegoś wymaga. Samo milczące przyzwalanie na większe lub mniejsze łajdactwa obecnej władzy to jednak trochę za mało. Potrzebne są jakieś czytelne wskazówki dla elektoratu – wskazał.
“Okaże się, że poparcie Kościoła jest jak pocałunek śmierci”
Czy to jednak zadziała na korzyść PiS-u? Rozmówca Cezarego Łasiczki nawiązał w tym kontekście do orgii na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Przypomnijmy, że jak opisała “Gazeta Wyborcza”, “księża z Dąbrowy Górniczej zorganizowali imprezę, na którą zamówili męską prostytutkę. Kiedy zaproszony mężczyzna stracił przytomność, uczestnicy spotkania nie chcieli wpuścić ratowników medycznych”. Cała historia miała mieć miejsce na terenie dąbrowskiej bazyliki pw. NMP. – Jak widzę te wartości w kontekście afery zagłębiowskiej, czyli tego, co się wydarzyło ostatnio, a tak naprawdę dzieje się w diecezji sosnowieckiej od ok. 2012 r., tylko teraz szambo mocno wybiło, to nasuwa się stare ludowe porzekadło: Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni – wskazał prof. Borecki.
Zdaniem eksperta, ze względu na tego typu afery, Kościół w pewnym momencie przestanie być aktywnym graczem w polityce. – Po prostu politykom się to przestanie opłacać. Okaże się, że poparcie Kościoła jest jak pocałunek śmierci – powiedział. Zaznaczał przy tym, że już w badaniu opinii publicznej sprzed ok. 2 lat autorytet moralny biskupów był w granicach błędu statystycznego. Dziś to już poziom gruntu, żeby nie powiedzieć: poziom depresji nad Morzem Martwym – ocenił specjalista prawa wyznaniowego.
I dodał, że politykom niebawem nasunie się pytanie: Mamy zabiegać o poparcie skompromitowanych hierarchów? Odpowiada, że to tylko ich pogrąży w oczach opinii publicznej. – Chyba że mamy grupę, która ma cechy sekty, jak część wyborców PiS formowanych przez Jarosława Kaczyńskiego, to może tak. Ale dla ludzi myślących, dla młodego pokolenia to odwoływanie się do poparcia instytucji, która jest skompromitowana i to w odniesieniu do spraw obyczajowych, się nie opłaca politycznie – wskazał prof. Borecki.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty “taniej na zawsze”. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
“Procesy gnilne naprawdę szybko postępują”
Jak ocenił prof. Borecki, “Kościół w Polsce znajduje się w stanie implozji – on się zapada w sobie”. – W grudniu zeszłego roku pytano mnie na pewnej konferencji, jak widzę przyszłość Kościoła w Polsce. Odpowiedziałem tak: Będzie gnił, ale powoli. Okazuje się, że procesy gnilne naprawdę szybko postępują – stwierdził.
Gość TOK FM podkreślił, że zarządcy Kościoła w Polsce po ’89 r. roztrwonili cały dorobek kardynała Stefana Wyszyńskiego, który uformował polski katolicyzm. – Popatrzmy, co się dzieje. Młodzież wypisuje się z religii. Wskaźnik praktyk religijnych leci na łeb na szyję – mówił. I przypomniał, powiedzenie: “Jak pan bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera”. – A ja mam drugą wersję: “Jak pan bóg chce kogoś pokarać, to spełnia jego marzenia”. Dostali wszystko – religię w szkole, ziemie, dotacje. I co? I stracili czujność, nie umieją czytać znaków czasu – zaznaczył prof. Borecki.
Od Kościoła w szybkim tempie odwracają się przede wszystkim ludzie młodzi. Są diecezje, w których nie ma ani jednego nowego kandydata na księdza. W Krakowie, czyli w centrum jednego z bardziej religijnych regionów w Polsce, na początku września zgłosił się tylko jeden młody mężczyzna, który chce zostać księdzem. W ostatnim roku liczba powołań zmniejszyła się o 30 proc., a w ciągu 20 lat o 60 proc. Dzieje się tak, mimo że opłaca się zostać duchownym ze względu na liczne przywileje. – Młodzież jest autentyczna, jeszcze chce w coś wierzyć. Jest jeszcze stosunkowo słabo zdemoralizowana, rzadko kłania się okolicznościom. I dlatego nie chce iść do seminariów po prostu – skwitował specjalista prawa wyznaniowego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS