Dzisiaj, 28 grudnia (12:50)
Tuż po Bożym Narodzeniu pełne ręce pracy mają księża, którzy rozpoczynają wówczas wizytę duszpasterską. Odwiedzają domy wiernych, modląc się i udzielając domownikom błogosławieństwa. W przeszłości niejednokrotnie jednak starali się ułatwić sobie nieco pracę, podróżując do wiernych na hulajnodze lub wysyłając w swoim zastępstwie … kucharkę. Oto „kolędowe” skandale, które w minionych latach mocno wzburzyły parafian.
Wizyta duszpasterska, zwana również kolędą, jest tradycyjnym zwyczajem Kościoła rzymskokatolickiego. Księża odwiedzają wówczas domy wiernych, a podobne spotkania są okazją do lepszego poznania parafian, wspólnej modlitwy i błogosławieństwa. Przy okazji księża zbierają również ofiarę na Kościół. To właśnie materialny aspekt wizyty duszpasterskiej mąci niejednokrotnie nastrój wiernych. Szczególnie kiedy wymagania księdza są dość wygórowane.
Czytaj również: Polacy nie chcą dawać w tym roku koperty na kolędzie? Powody zaskakują
Duchowni mają niejednokrotnie konkretne instrukcje dla swoich parafian. Od kilkunastu dni w sieci krąży filmik, na którym, jak ustalił portal rybnik.com.pl, widać duchownego z kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego w Przegędzy. Ksiądz przedstawia na nim wytyczne, zgodnie z którymi parafianie powinni ugościć go na kolędzie.
– Proszę, o ile to jest możliwe, żeby przyjechać po mnie i po ministrantów autem, 10 minut przed kolędą i później nas odwieźć. Gdyby to był oczywiście jakiś problem albo tu gdzieś blisko, to oczywiście nie trzeba przyjeżdżać – mówił ksiądz.
Następnie duchowny dodał, iż “jeśli chodzi o posiłki, to z chęcią zje”, ale “nie w każdym domu”. Doprecyzował, że najchętniej spożyje posiłek “mniej więcej w połowie i na końcu” trwającej kolędy.
– Natomiast ja jestem na diecie i niewiele mogę, trzeba też uważać na to. Jeśli chodzi o picie, to piję tylko zwykłą, czarną herbatę bez żadnych dodatków, jeszcze taką słabszą. To jest jedyne, co piję. Jeśli chodzi o jakąś kolację, to najlepiej jest zimna płyta, bo wtedy zjem po prostu, co tam mogę. Wybiorę sobie pojedyncze jakieś rzeczy. Pieczywo białe, bez dodatków. Jeśli chodzi o jakieś ciasta, to najlepiej babka lub drożdżowe. Jakieś lekkostrawne, nie jakieś takie ciężkostrawne – mówił.
Tymczasem na Podkarpaciu, jak donosi wyborcza.pl, księża proszą, aby w domach panowała umiarkowana temperatura. – To nie są szczególne wymagania. Mam doświadczenie z poprzednich parafii, czasem dom był przegrzany. Zdarzało się, że później chorowałem – tłumaczył duchowny z parafii pw. Świętej Trójcy w Czudcu w rozmowie z serwisem.
Zobacz również: Ten błąd podczas kolędy popełnia wiele osób. Ksiądz zwraca na to uwagę
Na dość, jak zauważyli internauci, oryginalny pomysł wpadł w 2020 roku proboszcz jednej z parafii w Lubuskiem. Z powodu obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa ksiądz wraz z ministrantami objeżdżał wieś na … hulajnogach.
Relacja z przejazdu duchownego pojawiła się na Facebooku. Umieścił ją jeden z wiernych. – A w Marwicach Kolęda w grudniu 2020 wygląda tak. Tradycji stało się zadość. Nasz Proboszcz to nasz Proboszcz!!! – napisano pod wideo.
Pod filmikiem, na którym ksiądz wraz z ministrantami suną na hulajnogach, śpiewając przy tym kolędy, natychmiast zaroiło się od komentarzy. Internauci zareagowali niezwykle entuzjastycznie. “Szacun dla proboszcza”, “Takiego proboszcza to każdy by chciał” – pisali. Wskazano również, że duchowny nie wchodził do domów, dlatego też dystans społeczny został zachowany.
-Inicjatywa ta została bardzo dobrze przyjęta przez parafian. Hulajnoga jako środek transportu pojawiła się w jednej z miejscowości filialnych, ze względu na duże odległości. Natomiast proboszcz powinien mieć założoną maseczkę lub przyłbicę i na to zwrócono mu uwagę – podsumował w rozmowie z portalem gorzowianin.com rzecznik prasowy Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej ks. Andrzej Sapieha.
Zobacz również: Ksiądz nie przyjmie kopert po kolędzie. Tak wytłumaczył swoją decyzję
Prawdziwy szok przeżyli kilka lat temu mieszkańcy wsi Tomkowa w województwie dolnośląskim. Do ich drzwi zamiast księdza zapukała bowiem kucharka oraz kościelna. Kobiety, pomimo braku uprawnień, święciły domy, a także zbierały koperty z pieniędzmi, otwierały je i spisywały kwoty na liście.
Jak się potem okazało, zostały oddelegowane przez proboszcza. Ten był wówczas chory, a kolędy nie chciał odwoływać, żeby … nie przepadła. – Biskup Adam Bałabuch natychmiast skontaktował się z proboszczem. Ksiądz został pouczony, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – mówił w rozmowie z polsatnews.pl rzecznik kurii ks. Daniel Marcinkiewicz. Po interwencji biskupa kucharka i kościelna miały przestać chodzić po kolędzie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS