A A+ A++

O filmie “365 dni” głośno było na długo zanim zagościł na ekranach, o co bardzo mocno dbała sama Blanka Lipińska. Huczne ogłoszenie obsady, kontrowersje wokół plakatu i liczne mniejsze, lub większe skandale sprawiły, że o ekranizacji erotycznej powieści mówiło się wiele. Kiedy obraz w końcu trafił do kin, krytycy nie zostawili na nim suchej nitki. W morzu opinii i recenzji właściwie trudno było znaleźć cokolwiek pozytywnego.

Karolina Korwin Piotrowska, choć kinem zajmuje się zawodowo, do kina na film Blanki Lipińskiej się nie wybrała. Skorzystała jednak z okazji, że pojawił się on na platformie Netflix i postanowiła sprawdzić, o co tyle szumu. Jej wrażenia są, delikatnie mówiąc, negatywne:

Obejrzałam reklamowany, podobno erotyczny, film z mazowieckich łąk i lasów, częściowo też sycylijskich. Pomyślałam sobie: i tak płacisz za Netflix, to se zobacz. To se zobaczyłam i to jest czyste zło. Ok, według definicji to jest film, bo jest kręcony kamerą, aktorzy coś udają, jest wymyślona rzeczywistość, zwana scenariuszem, choć w tym wypadku dość resztkowym.

Następnie dziennikarka wymienia, co najbardziej rozczarowało ją w tej produkcji:

Tylko, że ja się naczytałam, że: obrazki są piękne, cudownie nakręcone, że jest erotyka w kosmos, że w sumie spoko i nawet jedna aktorka dobrze gra (jedna na cały film) i że główny aktor jest boski. Obrazki są kolorowe, owszem, rodem z reklam ubezpieczeń emerytalnych albo domów spokojnej starości, jak szukasz erotyki w kosmos nie z czasów Gagarina, a w współczesnych, wejdź na Pornhuba albo odkop “Dzieje grzechu” Waleriana Borowczyka, ewentualnie film “Kochanek” Annauda, “Love” Gaspara Noe też da radę. Bo to, co serwują pod pozorami tego “wyzwolonego” mazowiecko-sycylijskiego porno, to jest czysty krindż i definicja słowa “nuda”.

Zdaniem Karoliny Korwin Piotrowskiej zarówno chwalona przez niektórych Magdalena Lamparska, jak i przystojny Włoch wcielający się w głównego bohatera, nie porywają swoimi aktorskimi umiejętnościami:

Jedna aktorka gra? Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek grał, bo lubię coś więcej niż poziom szkolnego teatrzyku w szkole dla krawcowych, bo nie teatralnej. Za to “gra” jeden butik i dwaj celebryci z TVN w scenie miziania jednej pani. Ach, te rabaty, nig … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMenadżer Poznański poszukuje „tego głupka”
Następny artykułDębica otwiera od jutra zieleniak na Kraszewskiego