Korwin-Mikke szedł do Sejmu, by jak twierdzi, złożyć oświadczenie majątkowe. Poseł Konfederacji trafił jednak na manifestację skrajnej lewicy, która odbywała się przed budynkiem Sejmu. Brali w niej udział m.in. zwolennicy partii Razem, przedstawiciele Związku Syndykalistów Polskich czy młodzieżówki PPS.
Parlamentarzysta przyznał jednocześnie, że się pomylił w ocenie sytuacji. “Wpadłem na demonstrację anarchistów. Zobaczyłem czarne flagi – OK, pomachałem przyjaźnie. I tu mnie zdumiało, bo wyczułem wrogość, a nie sympatię (anarchiści zawsze traktują libertarian jak nie do końca uświadomionych anarchistów). Sprawa się wyjaśniła: na czele demonstracji były flagi czarno-czerwone (anarcho-syndykalistów) domagających się – UWAGA: zasiłków społecznych od państwa!!!!!!!” – opisuje.
Korwin-Mikke został przywitany okrzykami „prowokacja”, „wypier….j” czy „przecz z nacjonalizmem”. Jeden z uczestników popchnął posła. Ostatecznie musiała interweniować policja. “Wyjaśniam: w państwach faszystowskich zasiłki, jak najbardziej, istnieją.
Co za czasy: liberałowie chcą przymusu ubezpieczeń, anarchiści interwencji państwa… W końcu i Hitler wyjdzie przy nich na liberała…” – podsumował poseł Konfederacji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS