Środa to kolejny dzień dominacji obaw o koronawirusa na rynkach finansowych. Jeszcze przed południem na GPW zaczęła wkradać się panika, która w naszym kraju była większa niż w innych częściach Europy.
Mimo wzrostowego otwarcia, po kwadransie notowań WIG20 był już na minusie. Spadki nasiliły się jeszcze przed południem, zaś po 14.30 WIG20 tracił 3,8 proc., mWIG40 3,5 proc., a sWIG80 aż 5,2 proc.
Wśród dużych spółek na minusie były wszystkie, z wyjątkiem Cyfrowego Polsatu (1,3 proc.). Największe spadki notowały CCC (-9 proc.), LPP (-6,2 proc.), Alior (-8 proc.) i Orlen (-8 proc.) Potężnych spadków doświadczały spółki mniejsze. Linie lotnicze Enter Air tanieją o 20 proc., Agora traci 14 proc., a AmRest 11 proc.
Różnica między spadkami na spółkach dużych i mniejszych oraz między sytuacją na polskich indeksach i rosnących ich zachodnich odpowiednikach każe sądzić, że dzisiejsza panika na GPW ma w sporej mierze również charakter lokalny. Dość powiedzieć, że po południu WIG20 był jednym z najmocniej spadających indeksów giełdowych w Europie. Podobnej przeceny doświadczały jedynie giełdy w Atenach i Budapeszcie. Na Węgrzech giełdy zdołowało m.in. wprowadzenie przez rząd stanu zagrożenia.
Z pewnością do bardzo negatywnych nastrojów na polskiej giełdzie przyczyniła się decyzja rządu o zamknięciu szkół i uczelni, niektórzy inwestorzy zaniepokoili się też omawianą przez prezesa GPW perspektywą zawieszenia notowań na polskiej giełdzie. Inwestorzy zaangażowani w akcje banków szacują zapewne wpływ, jaki na instytucje te może mieć postulowane przez władze zawieszenie wymogu spłacania kredytów.
Na świecie też wrze
Wczorajszego odbicia z Wall Street (nazywanego w żargonie „odbiciem zdechłego kota”) w ramach którego S&P500 wzrósł o 4,94 proc. nie podjęły w środę giełdy azjatyckie. Ich notowania świeciły się na zielono, co na Dalekim Wschodzie jest kolorem spadków: japoński Nikkei stracił 2,27 proc., koreański Kospi 2,8 proc., a chiński Shanghai Composite 0,94 proc.
Od wzrostów rozpoczął się także giełdowy dzień na zachodzie Europy – niemiecki DAX zyskiwał na otwarciu 1,3 proc., włoski FTSE MIB 2,4 proc., a francuski CAC40 1,6 proc. Zwyżki te utrzymywały się nawet wówczas, gdy GPW już nurkowała, choć stopniały do ok. 0,3 proc. To jednak wciąż wzrosty dalekie od zrekompensowania „czerwonego poniedziałku”, a – jak pokazują ostatnie dni – niewielki plus może na rynkach zmienić się w potężny minus w ciągu kilku minut.
W USA otwarcie kolejnego giełdowego dnia przyniosło spadki. Dow Jones Industrial spadał o 2,77 proc. do 24 325 pkt., S&P 500 o 2,65 proc. do 2803 pkt., a Nasdaq 2,5 proc. do 8135 pkt.
Tematem numer jeden na rynkach są dziś decyzje banków centralnych. Do Australii, Hongkongu, USA czy Kanady, które obniżyły stopy procentowe ze względu na koronawirusa, w środę rano dołączyła Wielka Brytania. Na podobny ruch zdecydowały się także władze monetarne Islandii.
Więcej o nadziejach inwestorów związanych z bankami centralnymi piszemy w artykule”Świat czeka na superbohaterów z banków centralnych”.
Michał Żuławiński
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS