To, że pandemia miała ogromny wpływ na budżety klubów w całej Europie, wszyscy dobrze wiemy. Co chwilę nam o tym przypominano, więc coraz mniej dziwią nas pogłoski o tym, że ktoś chętnie odda za pół ceny swoich czołowych piłkarzy. Bo trzeba łatać budżet, bo dobrze byłoby zejść z kosztów. Ciekawe jest jednak to, że skorzystać na tym może Ekstraklasa. Jak, zapytacie? Ano tak, że kadry czyszczą kluby ligi szwedzkiej, co dla nas wydaje się dużą okazją.
Jakiś czas temu media zalała fala pogłosek o tym, że Lech Poznań monitoruje trzech Szwedów i prawdopodobnie trafią oni do Wielkopolski. Ba, szwedzkie media były wręcz pewne, że przynajmniej jeden z trójki Filip Dagerstal, Stefano Vecchia i Alexander Fransson, wyląduje w Polsce. A przecież „Kolejorz” dopiero co ogłosił transfer Jespera Karlstroema. Niektórzy drapali się w głowę: o co tu chodzi? Szwedzi organizują sobie w Poznaniu Erasmusa? Próbują się zrekompensować za zrabowane podczas „Potopu” dzieła sztuki?
Nie, po prostu Lech, który już wcześniej chętnie zaglądał do Allsvenskan, zorientował się w sytuacji na szwedzkim rynku i wiedział, że może bez problemu namówić paru solidnych ligowców do przeprowadzki. Szwedzi oddadzą ich z pocałowaniem ręki.
Bez kibiców nie ma pieniędzy
– Kluby mają ogromny problem, żeby dopiąć budżet. W zeszłym sezonie straciły większość wpływów, bo ogromny procent to wpływy z biletów. Na tym głównie się to opiera. Nie ma jak w Polsce, że telewizja płaci krocie za prawa. Te kwoty są o wiele mniejsze. Więc nie dość, że muszą załatać dziurę za poprzedni sezon, to jeszcze ten jest wielką niewiadomą pod względem publiczności na trybunach – tłumaczy nam Piotr Piotrowicz, Polak mieszkający w Szwecji.
Na potwierdzenie jego słów o tym, że dla Szwedów zamknięcie stadionów to katastrofa, wrócimy się do meczu Lecha z Hammarby. Wówczas o Bajen pisaliśmy tak:
„Spójrzmy choćby na średnią frekwencję w lidze szwedzkiej w ostatnich latach.
- 2015 – 25507
- 2016 – 22886
- 2017 – 22137
- 2018 – 23680
- 2019 – 24232
Za każdym razem była ona najwyższa w lidze. Ba, mało tego. Za każdym razem była ona także najwyższa w całej Skandynawii. Ani w Danii, ani w Norwegii, ani w Finlandii, ani na Islandii żaden klub nie przyciągał więcej osób na trybuny. Kiedy zespół spadł z ligi, na jej zapleczu sprzedano 30000 karnetów. Czyli wszystkie”.
LECH WYGRA Z GÓRNIKIEM – KURS 2.22 W TOTALBET!
Teraz gdy kluby nie wiedzą, czy zysk z biletów będzie choć w połowie tak dobry, jak dwa lata temu, trzeba kombinować, żeby nie wpaść w kłopoty. Dwa ostatnie zimowe okienka w Szwecji były wielką bryndzą, jeśli chodzi o transfery do klubów. Do tej pory wydano na nie 400 tysięcy euro. Lech zgarnął Karlstroema za dwukrotnie wyższą cenę. Rok temu? Szwedzi zrobili zakupy na blisko 300 tys. euro. Dla porównania dwa lata temu zimą kluby Allsvenskan wydały ok. 3,5 miliona euro. Trzy lata temu? 2,5 miliona w europejskiej walucie. Ogromną różnicę widać też w porównaniu letnich transferów z dwóch ostatnich sezonów.
- Lato 2020 – 300 tysięcy euro
- Lato 2019 – 3,3 miliona euro
Nie da się patrzeć na te liczby i nie dostrzec, że po drugiej strony Morza Bałtyckiego zaciskają pasa, jak tylko mogą.
Najlepsi oddani bez żalu
Dlatego do Polski trafił Karlstroem, dlatego też Stal Mielec łatwo skusiła Albina Granlunda. Oceniając po nazwisku, na pierwszy rzut oka – kojarzy się trochę szrotowo. Natomiast to gość o przekonującym – przynajmniej jak na warunki beniaminka ligi – CV. Reprezentant Finlandii, podstawowy piłkarz Orebro SK, solidnego klubu środka stawki w Allsvenskan. Bez problemu znalazłby zatrudnienie w zespole podobnej klasy w Szwecji, jednak w obecnej sytuacji oferta z Polski to dla niego zbawienie. – Piłkarze chcą uciekać ze Szwecji, gdy tylko jest okazja. Pensje są bardzo niskie, stąd lepiej grać nawet w polskiej I lidze, niż np. w Allsvenskan – mówi nam Piotrowicz. – Z Djurgården odeszło z 8 zawodników z pierwszego składu. Tam jest całkowita przebudowa. Zresztą wszędzie wpuszczają młodych do składu – dodaje.
STAL WYGRA ZE ŚLĄSKIEM – KURS 2.92 W TOTOLOTKU!
Szybki rzut oka na to, kogo Szwedzi odpuścili lekką ręką. Spójrzmy na TOP 10 strzelców ostatnich rozgrywek.
- Isaac Kiese-Thelin – 3. najlepszy strzelec, Malmö nie wykupiło go z Anderlechtu
- Moses Ogbu – 14 goli, bez klubu
- Stefano Vecchia – 5. w klasyfikacji, łączony z Lechem, odejdzie z klubu
- Aron Johannsson – 12 bramek, bez klubu
- Fredrik Ulvestad – 11 goli, reprezentant Norwegii, bez klubu
Sami widzicie, połowa topowych zawodników odeszła za darmo. A to nie koniec. Djurgarden oddali Jonathana Augustinssona, podstawowego stopera, wartego wg Transfermarkt milion euro. Issak Pettersson ocierający się o kadrę Szwecji także opuścił swój klub za darmo. Andre Calisir, kapitan Goteborgu również. Wiadomo, nie mówimy tu o wielkich gwiazdach. Ale też nie mówimy o takich, których kluby w normalnych okolicznościach chciałyby się pozbywać. Zresztą najlepsi też już siedzą na walizkach. – Chociażby Sead Haksabanovic. Już podjął decyzję o wyjeździe, ale klub go nie chce puścić – rzuca przykładem Piotrowicz. – Jest wielu zawodników, którzy sami po prostu nie przedłużyli kontraktów i właściwie mają kartę na ręku.
Nie tylko Szwedzi wietrzą magazyny
Na zakupy do Szwecji wybrali się nie tylko przedstawiciele Lecha i Stali. Ochoczo zaglądają tam Holendrzy, rzecz jasna wybierając nieco lepszy „towar”. Nie wiadomo, czy inne polskie kluby skuszą się na zakupy w Allsvenskan, ale okazji na rynku nie brakuje. My możemy wypatrywać piłkarzy za morzem, bogatsi chętnie zajmą się rynkiem francuskim. Kamil Kogut, były skaut Bordeaux, mówił nam ostatnio tak:
– Francuskie zespoły będą miały bardzo duże problemy w perspektywie czasowej. Cięcia idą w niewyobrażalne liczby. We wszystkich klubach. Według mnie to, co czeka Francję, to duża wyprzedaż. Kluby będą miały duże problemy finansowe. Francja jest teraz głównym eksporterem w pierwszych pięciu ligach – z francuskich akademii jest najwięcej zawodnikach w rozgrywkach TOP5. To się będzie teraz tylko zwiększać. Załóżmy – zawodnik z Lille kosztował 50 milionów euro, to teraz możliwe, że będą go sprzedawać za 30 milionów euro, żeby zakopać dziurę gdzieś indziej. Na pewno będą duże obniżki. Powstaną pytania – chcemy być na rynku, czy chcemy zniknąć. To się unormuje, gdy wrócą kibice na stadiony i dojdą do porozumienia z telewizją. Ale na dzisiaj to jest bardzo skomplikowana sytuacja.
BORDEUX WYGRA Z NICE – KURS 3.25 W SUPERBET!
Jakiś czas temu podobny problem przeżywali Belgowie:
„Belgowie twierdzą, że jeśli FIFA i UEFA mają komuś pomagać, powinny zainwestować na szczycie. Dzięki temu, zamiast pakować pieniądze w jeden sektor, federacje zapewnią je wszystkim, bo po prostu spłyną one kaskadowo do pozostałych lig. Najgorsze byłoby natomiast zachwianie rynku. Jeśli więksi zaczną płacić mniej, mniejsi podążą ich śladem i dla klubów z najniższej półki zostaną marne ogryzki. Genk służy zresztą z życia wziętym przykładem. Jonathan David to największa perełka tamtejszej ligi. Belgijski klub twierdzi, że w normalnych warunkach o jego transfer biłoby się od 10 do 15 klubów. Teraz, gdy wszystkie topowe ligi liczą straty i obawiają się, czy w ogóle wrócą do gry, w grze o Davida zostały tylko trzy czy cztery drużyny. Spada zainteresowanie, spada też cena, a skoro tak, to spada i kwota, którą Genk przeznaczy na następcę Kanadyjczyka”.
Do przewidywanego przez nich zachwiania najwyraźniej doszło. Nie tylko Genk, ale i Legia przekonała się, że w warunkach COVID-owych czasami trzeba zejść z ceny. Zwłaszcza gdy nie podnosi się pieniędzy z murawy. Przecież właśnie dlatego mistrz Polski oddał Michała Karbownika znacznie poniżej jego wartości.
***
Cóż, ciekawe czasy nastały. Wygląda na to, że musimy się przyzwyczaić do tego, że co chwilę będziemy słyszeć o ligach, które są drenowane z czołowych piłkarzy. Paradoksalnie nie musimy do tego grona należeć. Owszem, Ekstraklasa też dwa razy ogląda każdą złotówkę. Natomiast my mamy ten komfort, że spory kawałek tortu stanowią u nas prawa telewizyjne. Dlatego tam, gdzie pieniędzy zaczyna brakować przez brak kibiców, my możemy znaleźć solidne wzmocnienia. Pozostaje pytanie: jak to wykorzystamy?
W końcu nie od dziś wiadomo, że nasze skautingowe wyprawy w Europę często kończą się fatalnie.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS