Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
O tym, jak wygląda sytuacja na targowisku, “Wyborcza” informowała w ubiegłym tygodniu. Targowisko, podobnie jak markety i sklepy spożywcze, działa w najlepsze. Choć teraz nie ma tam aż tylu klientów co przed epidemią koronawirusa, na zdjęciach widać, że klientów i tak jest wielu. Część zielonogórzan krytykowała mieszkańców, którzy w czasie epidemii robią zakupy na ryneczku przy Owocowej. Zarzucali im nieodpowiedzialność i narażanie się na zakażenie. Z kolei obrońcy targowiska przekonywali, że handel na świeżym powietrzu jest zdrowszy niż w zamkniętych pomieszczeniach, np. w marketach.
CZYTAJ TEŻ: Idziemy na zakupy online, czyli zielonogórski handel w czasach koronawirusa
Obawami co do zachowania zasad bezpieczeństwa na targowisku podzielili się m.in. wolontariusze “Widzialnej Ręki” i działacze zielonogórskiego ruchu miejskiego.
“Funkcjonowanie ryneczku przy Owocowej budzi kontrowersje. Jednak jego zamknięcie uniemożliwiłoby działanie lokalnym przedsiębiorcom i rolnikom, a mieszkańcom odebrałoby dostęp do lokalnych produktów i możliwość zrobienia zakupów na świeżym powietrzu” – pisali społecznicy na Facebooku.
I apelowali do spółdzielni Społem, zarządcy targowiska, m.in. o obowiązek noszenia maseczek i rękawiczek zarówno przez sprzedających, jak i kupujących czy zachowanie bezpiecznych odległości stoisk i w kolejkach. Przypomnijmy, że zgodnie z rozporządzeniem rządu na targowisku mogą przebywać trzy osoby na jeden punkt handlowy.
W piątek działacze wybrali się na ryneczek, żeby zobaczyć, czy sytuacja uległa poprawie:
CZYTAJ TEŻ: Supermiasta. Żywień: Wyobraź sobie tiry w centrum miasta
CZYTAJ TEŻ: Koronawirus w Zielonej Górze. Kubicki: Zamykamy wszystkie cmentarze
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS