A A+ A++
  • Dwa tygodnie temu opisywaliśmy historię pani Marty, która w mediach społecznościowych alarmowała o fatalnych warunkach kwarantanny w pogotowiu ratunkowym, w którym pracuje
  • Ratowniczka wczoraj otrzymała pismo o rozwiązaniu umowy. – Pracowałam tu siedem lat. Nigdy nie było na mnie żadnych skarg. Nie otrzymałam też nagany. Jest mi po prostu przykro. Dzieje się to w momencie, gdy ratowników medycznych po prostu nie ma
  • Dyrektor pogotowia: “decyzja o rozwiązaniu umowy podyktowana była innymi względami”. Powodów jednak nie poznaliśmy

Ratowniczka medyczna: pracowałam tu siedem lat i nie było żadnych skarg

“Czekam wraz z dwoma kolegami z zespołu 18 godzin na wyniki naszego pacjenta, który zataił informację lub dyspozytor po prostu nie zapytał: korona czy nie korona… Jesteśmy traktowani jak bydło” – zaalarmowała 16 marca w mediach społecznościowych pani Marta, pracownica pogotowia ratunkowego. Sprawę opisywaliśmy szerzej w Onecie dwa tygodnie temu.

Pani Marta otrzymała wczoraj pismo, że dnia 24 marca pogotowie rozwiązało z nią umowę z miesięcznym okresem wypowiedzenia.

– Nie było żadnego kontaktu ze strony dyrekcji, tylko ten list. Podejrzewam, że powodem zwolnienia był mój wpis sprzed pół miesiąca. Pracowałam w tej firmie prawie siedem lat, nigdy nie było na mnie żadnych skarg, nie było nagany, nawet swego czasu zastępowałam swoją kierownic … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRząd RP: ulgi podatkowe dla firm pomagających w walce z koronawirusem
Następny artykułBy umożliwić zdalne nauczanie