Lekarze twierdzą, że ofiar koronawirusa w Polsce jest zacznie więcej, niż wykazują statystyki ministerstwa zdrowia. Wszystko z powodu wpisów do aktu zgonu, gdzie koronawirus nie zawsze figuruje, nawet jeśli był przyczyną śmierci.
Jak informuje “Gazeta Wyborcza” przykładem może być śmierć 75-letniego mężczyzny z Kalisza. Wykonano mu test na obecność koronawirusa, test okazał się dodatni, jednak za przyczynę śmierci uznano… niewydolność serca. Mężczyzna chorował bowiem na serce i był tuż po operacji.
Z kolei 79-latek z Radomia, który zmarł 24 marca, również był zakażony koronawirusem, ale przyczyną śmierci były choroby współistniejące. Podobnie było z 66-letnim pacjentem z Wrocławia, który miał koronawirusa, ale zmarł z powodu nowotworu płuc.
Akty zgonu wystawiają lekarze i muszą w nich podać trzy przyczyny zgonu: bezpośrednią, wtórną i wyjściową (pierwotną). I jak podaje “Gazeta Wyborcza” Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego zalecił niedawno, opierając się na wytycznych WHO, by “choroby zakaźne jako przyczyny wyjściowe zgonów były traktowane nadrzędnie w stosunku do chorób niezakaźnych”. Jednak nie wszyscy lekarze mają przestrzegać tych zaleceń.
Jak dotąd, według statystyk ministerstwa zdrowia, w Polsce zakażonych koronawirusem jest 2420 osób, a 36 zmarło. Wyzdrowiało 47 zakażonych osób.
el
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS