Ochrona zdrowia publicznego to jedno z zadań i kompetencji gminy. Czy organizowanie powszechnych wyborów w czasie pandemii nie będzie oznaczało, że władze samorządowe zlekceważyły swój obowiązek w tym zakresie? Wybory mają się odbyć co prawda 10 maja, jednak sporo wcześniej trzeba skompletować komisje, szkolić ich członków. A nikt nie ma teraz dobrego sposobu, by uchronić w 100 proc. spore grupy osób przed zakażeniem koronawirusem. Stąd naczelne hasło obecnych dni brzmi: “Zostań w domu”.
W dodatku wirusolodzy przestrzegają: najgorsze dopiero przed nami! Można z dużą dozą pewności założyć, że w maju, nawet jeśli epidemia będzie już wygasać, wciąż nie będzie bezpiecznie.
Trudna sytuacja
– Mam świadomość, że zagrożenie jest duże i w mojej ocenie te wybory nie powinny się odbyć – mówi Andrzej Nowakowski. – Jeśli ostatecznie zapadnie taka decyzja, to będzie ona niezrozumiała, nieodpowiedzialna. Zmiana w kodeksie wyborczym, jaką koalicja rządząca wprowadziła w nocy z piątku na sobotę, jest po prostu haniebna.
Ale, jak mówi prezydent, komisarz wyborczy przysłał już parę pism, z których jasno wynika, że samorząd ma prowadzić przygotowania do zorganizowania elekcji prezydenta RP. Czy prezydent mógłby odmówić, powołując się na ustawowy obowiązek zapewnienia zdrowia swoim mieszkańcom?
– Na pewno ta decyzja jest jeszcze przede mną – odpowiada Nowakowski. – Na razie prowadzimy tylko działania formalne. Dotyczą określenia obwodów, komisji.
Chętni do zasiadania w komisjach już mogą swoje kandydatury wrzucać do urny przy wejściu do ratusza. Czy nie należałoby do tych osób, ale także wyborców z Płocka wystosować uczciwą informację, że jakąkolwiek podejmą decyzję, zrobią to na własną odpowiedzialność? Bo miasto zwyczajnie nie jest w stanie zagwarantować pełnego bezpieczeństwa i nie może wykluczyć tego, że ktoś zakazi się SARS-CoV-2? Po prostu zwyczajnie ostrzec ludzi?
– Pewnie można tak zrobić… – zastanowił się prezydent Nowakowski. – I na ten moment jest to kusząca propozycja, jak najbardziej uzasadniona.
Wybory to niejedyny kłopot samorządu
Prezydent przyznaje, że martwi się o przebieg już bliskich egzaminów ósmoklasistów. A zaraz potem – o matury.
– To są sytuacje adekwatne do tej związanej z wyborami – zwraca uwagę Andrzej Nowakowski. – To też będzie igranie z życiem i zdrowiem młodych ludzi, nauczycieli, pracowników szkół. Tymczasem z rządu płyną komunikaty, że te egzaminy mają się odbyć.
Może wyjściem byłoby rozdzielenie uczniów i maturzystów, usadzenie ich po kilkoro w dużych odstępach we wszystkich klasach? Choć trudno sobie wyobrazić, że wszyscy oni oprą się pokusie dzielenia się emocjami i wynikami przed oraz po egzaminach.
– Trzeba też brać pod uwagę, że każda z tych grup musi mieć swoją komisję i w tej sytuacji zwyczajnie zabraknie nauczycieli – zwraca uwagę prezydent.
Przypomnijmy – ósmoklasiści i maturzyści też są zdania, że utrzymanie terminów egzaminów jest złą decyzją. Chcą być bezpieczni. Wystosowali w tej sprawie petycję do ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego i dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcina Smolika. Podpisują się pod nią także młodzi ludzie z Płocka.
Kaczyński skuteczniejszy niż komuna
Nowakowski dostrzega całą masę absurdów oraz sprzeczności w przepisach i restrykcjach nałożonych na ludzi z powodu epidemii koronawirusa.
Gorzko zauważa na przykład: – Prezesowi Kaczyńskiemu udało się coś, co się nie udało nawet komunie – ludzie przestali chodzić do kościołów, pewnie nie będzie też Wielkanocy.
Rzeczywiście, rząd ograniczył liczbę biorących udział w uroczystościach religijnych do pięciu osób plus kapłani. Biskupi, w tym także płocki Piotr Libera, stosując się do obostrzeń, odwołali procesje, święcenie pokarmów itp.
– Tymczasem w jednym autobusie, o wiele mniejszym niż kościół, może przebywać jednocześnie nawet kilkadziesiąt osób – wskazuje prezydent.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS