A A+ A++

Dotrą z Chin, bo jak mówi Mateusz Wójcik, współwłaściciel sklepu kraina-doznan.pl, dostawy opóźniły się przez chińskie święta i rozwijającą się epidemię (a tam produkowanych jest 80 proc. zabawek erotycznych). Dostawy zaś z Holandii i Niemiec opóźniały tworzące się na zachodniej granicy kraju długie kolejki tirów. Sytuacja powraca jednak do normy, co cieszy przedsiębiorców działających w branży erotycznej, w szczególności tych, którzy prowadzą sklepy internetowe. Bo do nich niemal w całości przeniosła się sprzedaż seksgadżetów.

Biznes erotyczny kwietnie dzięki koronawirusowi

– W Polsce jest około 400 sex shopów stacjonarnych. Dziś jednak są one praktycznie wyłączone z handlu, co jest ciosem dla tych ich założycieli, którzy nie mają profesjonalnie prowadzonej sprzedaży wysyłkowej – mówi Paweł Kowalski, zarządzający sklepami sexshop.com.pl i annmarie.pl.

Biznes erotyczny online notuje znacznie większe obroty niż przed wybuchem epidemii. Kowalski przyznaje, że u niego sprzedaż wzrosła o około 180 procent i „wydaje się zwiększać z każdym dniem”. Wyższe są też kwoty zamówień. Zwykle oscylowały wokół 100 zł, teraz są to okolice 300 złotych.

Mateusz i Nina Wójcikowie szacują, że ich kraina-doznan.pl ma o połowę większą sprzedaż niż rok wcześniej, choć tegoroczne zakupy z okazji Dnia Kobiet były w ich sklepie słabsze niż ubiegłoroczne. To był początek epidemii w Polsce i jeszcze nie było takich ograniczeń w przemieszczaniu się. Wójcikowie liczą teraz na dobrą sprzedaż z okazji wielkanocnego zajączka. Jak mówią, zazwyczaj mieli przed tymi świętami zwiększony ruch.

– Odnotowaliśmy większe zainteresowanie naszymi produktami. Sprzedaż wzrosła u nas o około 40 procent. Mamy też więcej telefonów z pytaniami o poszczególne zabawki oraz sposób ich użycia – opowiada Łukasz Świętochowski, właściciel serwisu sklep-intymny.pl.

Zobacz też: Jak zaimponować szefowi w czasie pracy zdalnej?

Popularne seksgadżety

Wzrosty obrotów w polskich sex shopach robią wrażenie, choć na rynkach zachodnich są jeszcze większe. Nowojorski portal mashable.com, należący do korporacji Mashable, poinformował pod koniec marca, że w wybranych amerykańskich sex shopach sprzedaż erotycznych gadżetów wzrosła od kilkudziesięciu do nawet kilkuset procent. Wywindowała ją rozprzestrzeniająca się epidemia i związany z nią nakaz zachowania dystansu społecznego.

– Biorąc pod uwagę zagrażającą nam nudę, ogarniającą nas samotność, ale i kulturową otwartość Nowego Jorku, trudno się dziwić, że kupujemy zabawki erotyczne. Tak wiele zabawek erotycznych, że ten przemysł kwitnie – uważa Ann Iovine, ekspertka mashable.com.

Powody dla których branża erotyczna kwitnie także w Polsce są te same.

– Kwarantanna to trudne doświadczenie. Podarowała nam jednak wolny czas, którego tak nam brakuje na co dzień, a który możemy wykorzystać na odkrywanie własnych potrzeb. Także seksualnych. Dlatego kobiety sięgają po wibrator, którego posiadanie i używanie nie jest dziś niczym wstydliwym. Gadżetami erotycznymi interesują się nie tylko osoby samotne, ale i pary, które mogą teraz poświęcić sobie dużo więcej czasu, próbować rzeczy nowych i ekscytujących. To jest inwestycja w związek, co jest bardzo pozytywnym zjawiskiem – uważa Łukasz Świętochowski.

Zdaniem Antoniego Ruszkowskiego, właściciela gdańskiego queer sex shopu kinkywinky.pl, skoro obecnym hasłem jest „Zostań w domu”, to ludzie chcą sobie ten pobyt uprzyjemnić, urozmaicić. Ten czas sprzyja intymności.

Zapewne tak samo pomyślano w Wydziale Zdrowia zarządu Nowego Jorku, który w wydanym przez siebie przewodniku po życiu seksualnym w okresie pandemii, stwierdził: „Jesteś swoim najbezpieczniejszym partnerem seksualnym”. Zawtórowała mu cytowana przez mashable.com Alexandra Fine, współzałożycielka i prezeska firmy Dame Products mówiąc, że „eksplorowanie świata swych doznań to świetny sposób by poczuć, że się żyje w tym dziwnym dzisiejszym czasie”.

Czytaj też: Epidemia najbardziej uderzy w rynek odzieży i dóbr luksusowych

Kim są klienci sex shopów

Podnowojorska Dame Products specjalizuje się w erotycznych gadżetach dla kobiet, w szczególności w wibratorach. Dziś sprzedaje ich o 30 proc. więcej niż przed pandemią. Kilkukrotnie większą sprzedaż miał w marcu Emojibator, filadelfijski producent i marka wibratorów nawiązujących do internetowych emoji. W sklepie online i poprzez Amazona wzrosła ona o 225, a we własnym sklepie o 345 procent.

Zakupy w polskich e-sex shopach są podobne do tych w amerykańskich.

– To są zarówno wibratory i stymulatory dla kobiet, masturbatory męskie, pompki erekcyjne, gadżety do zabawy w parach. Również te bardziej wyszukane, jak BDSM, czyli służące do znie … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWygodny fotel. Nie chodzi tylko o wygląd
Następny artykuł30. rocznica zniesienia świętowania 22 lipca i przywrócenia święta 3 maja