W Lubuskiem przed wybuchem epidemii koronawirusa nie działał żaden oddział zakaźny dla dzieci. Najbliższy, wskazywany przez Ministerstwo Zdrowia, był w Poznaniu. Na początku zakaźnicy przymykali oko i pozwalali, by na oddział dla dorosłych, np. na obserwację, trafiały także dzieci, by nie rozdzielać ich z rodzicami, nie odwozić do Wielkopolski. Tak właśnie się stało, gdy na oddział trafiła rodzina strażaka z Międzyrzecza.
Wciąż jednak pozostawało pytanie: co jeśli rodzic przejdzie COVID-19 bezobjawowo, a dziecko ciężko zachoruje i będzie wymagać hospitalizacji? Czy faktycznie zostanie odesłane karetką do Poznania? Prezes szpitala Marek Działoszyński zdecydował, by utworzyć oddział dla dzieci w Zielonej Górze. Od miesiąca zakażone dzieci mogą być leczone na oddziale chirurgii dziecięcej, bo ten został przeniesiony na pediatrię (chirurdzy przyjmują tylko pilne przypadki).
Pomoc z Żar
Tymczasem zespół zielonogórskich pediatrów, bo to oni przejęli trud opiekowania się małymi pacjentami na nowym oddziale zakaźnym, potrzebował wsparcia. Bo choć dziś na dziecięcym odcinku zakaźnym nie przebywa żaden pacjent, lekarze pełnią dyżury w namiocie-śluzie. Badają kilkuset pacjentów tygodniowo.
– Nasz zespół jest mocno przerzedzony, a do tego obejmuje opieką także dzieci przebywające na pediatrii – mówi Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka szpitala, i dodaje, że pomoc spadła, jak przysłowiowa gwiazdka z nieba. A spadła z żarskiego szpitala. – Już dziś wspiera nas lekarz rezydent z oddziału dziecięcego Szpitala na Wyspie w Żarach. A jeśli będzie taka potrzeba, oby jej nie było, od czerwca drużynę uzupełni kolejny – tym razem specjalista pediatrii – dodaje rzeczniczka.
Czytaj także: Koronawirus. Dwóch nowych zakażonych w Lubuskiem. Łącznie już 90
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS