IV fala pandemii koronawirusa. Kiedy osiągnie szczyt i jak wiele zakażeń?
Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej przewiduje, że wkrótce możemy mieć 30 tys. zakażonych dziennie. Są też symulacje, z których wynika, że pod koniec roku możemy wykrywać każdego dnia 40 tys. zakażeń kornawirusem.
Jeszcze daleko nam do rekordowych liczb zakażeń, jakie miały miejsce podczas trzeciej fali pandemii, kiedy wykrywano ponad 30 tys. osób zakażonych dziennie, ale już blisko nam do wyników z drugiej fali – z jesieni 2020 r., kiedy stwierdzano ponad 20 tys. zakażeń dziennie.
Od kilku tygodni nie panujemy nad pandemią. Jednym ze wskaźników, które na to wskazuje, jest stosunek liczby wykrytych przypadków zakażeń do liczby wszystkich wykonanych testów na obecność SARS-CoV-2. Jeśli odsetek pozytywnych testów wynosi mniej niż 5 proc. to oznacza, że pandemia jest pod kontrolą. Wczoraj wykonano 68,3 tys. testów. Pozytywnych testów było 10,429, czyli stanowiły one ponad 15 proc.
Czy rząd ze wzgledu na IV falę COVID-19 wprowadzi restrykcje?
Testy testami, ale nadal rząd nie wprowadza żadnych zasad, które pozwalałyby przyhamować rozpędzającą się czwartą falę. Nadal nie ma żadnego obowiązku szczepień, nawet wobec pracowników opieki medycznej, którzy są bardziej niż reszta społeczeństwa narażeni na zakażenie i którzy kontaktują się na co dzień z chorymi ludźmi, którzy mają osłabioną odporność. Projekt ustawy pozwalający pracodawcy sprawdzić, czy pracownik jest zaszczepiony, dopiero ma trafić pod obrady Sejmu, mimo że przedstawiciele pracodawców przygotowali go już latem. W Polsce w pełni zaszczepionych jest niespełna 53 proc. społeczeństwa. Niezaszczepionych jest 30 proc. 70-latków i aż 40 proc. 80-latków. Starsze osoby są w grupie ryzyka ciężkiego zachorowania na COVID-19 i śmierci z powodu tej choroby.
Zamiast wprowadzić obowiązek szczepień lub restrykcje dla osób niezaszczepionych rząd otwiera kolejne szpitale tymczasowe dla chorych na COVID-19. Od 2 listopada działa ich już 18, a jutro (5.11) ma ruszyć 19. I na tym nie koniec. W Warszawie wojewoda domaga się przekształcenia Szpitala Praskiego w covidowy. Nie bierze tylko pod uwagę tego, że instalacja tlenowa tej placówki nie jest dostosowana do zabezpieczenia prawie 300 chorych, którzy mają tam leżeć. Ponadto na wniosek wojewodów mają być przekształcane w covidowe łóżka w „zwykłych” szpitalach. Oznacza to, że kosztem ludzi przewlekle chorych, którzy wymagają hospitalizacji, będą leczone osoby, które nie zostały zaszczepione.
Rząd nie ma planów strategicznych, nie ma scenariuszy
Dr Grażyna Cholewińska-Szymańska z Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, stwierdziła dziś (3.11) w porannej audycji Radia TOK FM, że rząd nie ma planów, jak zarządzania pandemią. – Rząd nie ma planów strategicznych, nie ma scenariuszy. Mamy doświadczenie i wiemy jak się zachować, ale organy powinny już mieć plan wdrażany wcześniej. Decyzje są doraźne i impulsywne. To wielki chaos i widać w tej chwili, że karetki stoją pod SOR-ami oraz szpitalami. Pacjent leży na SOR-ze 2-3 doby, a powinien 24 godziny. Nie ma gdzie umieszczać chorych – mówiła w TOK FM dr Cholewińska-Szymańska. – Liczba respiratorów wyraźnie się zwiększyła w ostatnich dwóch falach. Prawie wszystkie respiratory są zajęte, choć ich liczba się zwiększyła. 90 proc. pacjentów to osoby niezaszczepione.
Niezaszczepieni są wciąż pod specjalną ochroną rządu. Rada Medyczna do spraw COVID-19 przy premierze rekomendowała nakaz kontroli certyfikatów covidowych, ale rząd nie słucha ekspertów. Taki nakaz mógłby skłonić niezaszczepionych do zaszczepienia się. Tak jak to zadziało się w niektórych krajach, m.in. we Włoszech czy Francji. Kiedy w państwach tych wprowadzono zakaz wstępu niezaszczepionych do miejsc publicznych (restauracji, kin, teatrów), a nawet do pracy, ludzie tłumnie ruszyli do punktów szczepień. We Francji w pełni zaszczepionych jest obecnie ponad 68 proc. społeczeństwa, a jedna dawkę przyjęło ponad 76 proc. We Włoszech jest prawie 73 proc. w pełni zaszczepionych, a po pierwszej dawce jest ponad 78 proc. społeczeństwa.
Królują też nielogicznie przepisy, jak choćby ten, który zwalnia z kwarantanny osoby zaszczepione. Jeśli zatem w mieszkającej razem rodzinie zachoruje na COVID-19 dziecko, dla którego szczepionki są jeszcze niedostępne, to zaszczepieni domownicy mogą chodzić do pracy, na zakupy, spotykać się ze znajomymi. I ewentualnie roznosić koronawirusa. Wiadomo bowiem, że szczepienie nie chroni przed zakażeniem SARS-CoV-2. Zabezpiecza jedynie przed ciężkim przebiegiem COVID-19. Tak było w rodzinie Katarzyny, której syn, 11-latek, po powrocie ze szkoły poczuł się źle. Kilka godzin później okazało się, że miał kontakt z kolegą, u którego wykryto koronawirusa. Następnego dnia rano Kasia pojechała z synem na badanie. Wynik otrzymała wieczorem – był niejednoznaczny. Badanie należało zatem powtórzyć. Kasia zadzwoniła do lekarza z prośbą o wydanie kolejnego skierowania na test, ale lekarka przekonywała ją, że nie widzi takiej potrzeby. Dopiero pod długiej rozmowie wypisała skierowanie na test. Rodzina Kasi – ona, mąż i starszy syn – są zaszczepieni, ale mąż przechodzi łagodnie COVID-19. Zakażenie koronawirusem potwierdził test PCR.
Czytaj też: Jak chronić starszych i schorowanych? „Nasze społeczeństwo jest nieodpowiedzialne”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS