Po wiosennym rajdzie złotego początek lata przyniósł
zdecydowaną korektę. Kurs euro w piątek rano rósł trzeci dzień z rzędu, szybo
zbliżając się do linii 4,50 zł. Jest to najprawdopodobniej kwestia realizacji
zysków w naszym regionie, ponieważ podobnie reaguje kurs forinta.
O 10:15 kurs euro
rósł o kolejne pół grosza, osiągając poziom 4,4836 zł. W czwartek euro
podrożało o 2,5 grosza, a w środę o blisko trzy grosze. W ciągu całego tygodnia
kurs EUR/PLN poszedł w górę o blisko 6 groszy, podnosząc się z najniższych
poziomów od września 2020.
Wraz z euro w górę poszły tez notowania franka
szwajcarskiego. W piątek rano za helwecką walutę trzeba było zapłacić
niemal 4,60 zł. Kurs
dolara amerykańskiego rósł o 0,7 grosza, wspinając się na wysokość niemal
4,12 zł.
Może to być początek długo zapowiadanej korekty na rynku złotego.
Analitycy od wielu tygodni przestrzegali, że wiosenne umocnienie polskiej
waluty odbyło się zbyt szybko i zbyt gwałtownie. Pary złotowe mogły więc tylko
czekać na pretekst do rozpoczęcia odreagowania.
Reklama
Takim katalizatorem mogły być ostatnie wydarzenia na rynkach
długu, gdzie rentowności
2-letnich obligacji rządu USA osiągnęły najwyższy poziom od 16 lat. Była to
reakcja rynku na oczekiwane podwyżki stóp procentowych w Rezerwie Federalnej.
Tymczasem u nas rynek spekuluje, kiedy NBP obniży
stopy procentowe, choć inflacja CPI w Polsce jest niemal trzykrotnie wyższa niż
w USA.
– Globalne rynki finansowe przeżywają rewizję oczekiwań co
do polityki pieniężnej największych banków centralnych pod wpływem najnowszych
danych. Świadczą one – jak w przypadku odczytów z USA – o dużej odporności
gospodarki na dokonane dotychczas zacieśnianie. W efekcie rynek podwyższa
oczekiwaną docelową stopę procentową w cyklu (np. dla Banku Anglii), czy opóźnia
moment ich obniżek (Fed) – napisano w raporcie Banku Millennium.
Podobnie jak złoty zachowuje się w ostatnich dniach także
węgierski forint, co może świadczyć o odpływie spekulacyjnego kapitału z
regionu Europy Środkowej. Na krajowym podwórku uwaga uczestników rynku zapewne
skupi się na popołudniowym (15:00) wystąpieniu prezesa NBP Adama Glapińskiego. Szef
NBP zapewne będzie zwodził inwestorów wizją jesiennej obniżki stóp procentowej,
mimo że najnowsza projekcja inflacyjna zakłada, że nawet
w 2025 roku inflacja CPI nie znajdzie się w celu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS