A A+ A++

Przedłużenie kontroli na granicy polsko-niemieckiej złą wiadomością dla lekarzy praktykujących zagranicą. „Do pacjentów musimy docierać jak najszybciej”

Najpierw mobilne, a potem stacjonarne – kontrole na granicy polsko-niemieckiej od wielu miesięcy są codziennością dla lekarzy, lekarzy dentystów, ale także pracowników socjalnych czy farmaceutów, którzy dojeżdżają do pracy do niemieckich miejscowości przygranicznych.

– Sprawa jest skomplikowana i czujemy, że rząd niemiecki nie do końca zdaje sobie sprawę, jak poważny problem sprawia samorządom landów przygranicznych oraz zarządzającym szpitalami. Z jednej strony lekarze z Polski są gorąco zachęcani do pracy w niemieckich szpitalach, a z drugiej niestety dojazd do nich w ostatnich miesiącach mocno się komplikuje. Sytuacja pogranicza polsko-niemieckiego wymaga dyskusji i cieszy nas jasne stanowisko Premiera Donalda Tuska, czas by w sprawę zaangażował się także samorząd – mówi Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.

Od 16 września regularne kontrole wracają na granicę Niemiec ze wszystkimi krajami sąsiadującymi. Dla Polski nie jest to nowa informacja, bo kontrole – najpierw mobilne, a potem stacjonarne – na naszych przejściach granicznych obowiązują od wielu miesięcy. Ich uciążliwość jest uzależniona od wielu czynników: natężenia ruchu, pory roku, ale też prac remontowych zarówno po polskiej jak i niemieckiej stronie granicy.

W opinii Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie przedłużanie kontroli, nawet przy racjonalnym uzasadnieniu związanym z kwestiami bezpieczeństwa, jest uderzeniem w pracowników transgranicznych, którzy codziennie są zmuszani do reorganizowania swojej pracy.

– By dotrzeć do pacjentów lekarze ze Szczecina muszą wyjeżdżać do szpitali nawet pół godziny wcześniej. Czas dojazdu zwykle jest zagadką, bo czasem kontrole idą płynnie i nie powodują żadnych zatorów, a czasem są wnikliwe i dotykają szereg samochodów – mówi Rafał Krysztopik, przewodniczący Komisji ds. Lekarzy Praktykujących Zagranicą przy Okręgowej Radzie Lekarskiej w Szczecinie.

– Dodatkowym problemem są prace remontowe na drodze federalnej B2. Na czas ich trwania zamknięte jest przejście graniczne w Rosówku. Dotarcie do pracy w Schwedt czy Eberswalde jest jeszcze trudniejsze. Relatywnie prościej mają lekarze pracujący w Pasewalku czy Prenzlau, ale kontrole też ich dotykają. Mówimy często o nawet dodatkowej godzinie przy dojeździe i powrocie z pracy. Lekarze nie mogą sobie pozwolić na spóźnienia. Ciąży na nas odpowiedzialność za życie i zdrowie pacjentów – dodaje dr Rafał Krysztopik.

W opinii prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie Michała Bulsy sprawa dotyczy nawet ponad setki lekarzy pracujących na pograniczu polsko-niemieckim.

– Mamy lekarzy i lekarzy dentystów, którzy pracują rotacyjnie i w polskim i niemieckim systemie ochrony zdrowia. Nie mam informacji, by rezygnowali z pracy w Niemczech, ale wiem, że dojazdy stają się coraz bardziej skomplikowane, coraz bardziej niepewne i sprawiające trudności organizacyjne. Apelujemy do władz samorządowych o dyskusję w tym temacie – mówi prezes Michał Bulsa.

Jak dodaje prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie utrudnienia dotyczą nie tylko lekarzy i lekarzy dentystów, ale i pracowników socjalnych, opiekunów osób starszych czy licznie pracujących po niemieckiej stronie farmaceutów.

na podst. inf. pras.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPerez pobudzony po udanym piątku
Następny artykułW kwestii pogody służby i samorząd uspokajają, ale… [ Wiadomości ]