A A+ A++

To już 1264 odcinek sagi pod tytułem “Lechia nie płaci na czas swoim zawodnikom”. Ale po raz pierwszy doszło do sytuacji, w której kontrakt został rozwiązany z winy gdańskiego klubu, co oznacza spore straty finansowe.

Cała sytuacja zaczęła się pod koniec ubiegłego roku, kiedy czwórka zawodników – Wolski, Peszko, Artur Sobiech oraz Błażej Augustyn – złożyła wezwanie do zapłaty zaległych wynagrodzeń. Każdy piłkarz ma do tego prawo, kiedy zaległości sięgają minimum dwóch miesięcy. Jeśli w ciągu dwóch tygodni nie otrzyma zaległości, przysługuje mu możliwość rozwiązania kontraktu z winy klubu.

Wówczas cała czwórka została spłacona w terminie, ale jednocześnie została odsunięta od pierwszego zespołu i dostała wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Znalazł go tylko Sobiech (turecki Fatih Karagumruk).

Lechia spóźniła się o jeden dzień

Kiedy 10 lutego tego roku zaległości ponownie sięgnęły dwóch miesięcy pozostała trójka powtórzyła manewr z wezwaniem klubu do zapłaty. Lechia czekała z wysłaniem przelewu do ostatniej chwili, ale ostatecznie spóźniła się o jeden dzień. Pieniądze zostały co prawda wysłane o czasie, ale na konta zawodników dotarły już po określonym przepisami terminie. A według prawa bankowego liczy się dzień dotarcia środków na konto kontrahenta, a nie moment ich wysłania.

Wolski wykorzystał sytuację i rozwiązał obowiązujący do końca czerwca 2021 r. kontrakt z winy klubu (przestał on obowiązywać 4 marca). Co to oznacza? Piłkarz musi otrzymać wszystkie pieniądze należne mu do dnia rozwiązania umowy, a do momentu znalezienia nowego klubu pełne miesięczne wynagrodzenie zapisane w umowie. W momencie kiedy zawodnik zwiąże się z nowym klubem (mocno zainteresowana jest nim Wisła Płock) i będzie w nim zarabiał mniej, wówczas poprzedni klub musi wyrównywać różnicę.

Zatem prezes Adam Mandziara i spółka narazili klub na straty finansowe, choć na dziś trudne do oszacowania. Przede wszystkim uciekły pieniądze, które można było zarobić w przypadku ewentualnego transferu. Pozbyto się co prawda balastu w postaci naprawdę dużych zarobków piłkarza (ok. 100 tys. zł miesięcznie), ale wątpliwe, żeby nowy klub zaoferował mu choć zbliżone uposażenie. Zresztą nie musi być one wysokie skoro Lechia i tak będzie musiała “dosypywać” różnicę w gaży, topiąc co miesiąc sporo pieniędzy. Tak robi się biznesy w Gdańsku…

Sprawę Peszki rozwiąże PZPN

Wciąż pod znakiem zapytania stoi z kolei rozwiązanie kontraktu Sławomira Peszki (upływa on z końcem czerwca tego roku), który również złożył stosowne papiery. Do tej sprawy Lechia odniosła się w komunikacie opublikowanym na stronie klubowej.

“Odnośnie formalnej poprawności i merytorycznej zasadności oświadczenia Sławomira Peszko dotyczącego rozwiązania kontraktu o profesjonalne uprawianie piłki nożnej wypowie się właściwy organ PZPN – Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych. Do czasu rozstrzygnięcia przedmiotowej sprawy, Sławomir Peszko jest zobowiązany do wykonywania swoich obowiązków wynikających z kontraktu, natomiast Klub nie zamierza udzielać dalej idących komentarzy dotyczących tej sprawy.”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStan Tosi się pogorszył. Rodzice dziewczynki apelują o pomoc [WIDEO]
Następny artykułKoralowce na Jasionce. Nie wolno, ale może się uda…