A A+ A++

Liczba wyświetleń: 304

Ile to już razy przez Polskę przetaczały się w okresie ostatnich 26 lat ożywione dyskusje na temat konieczności fundamentalnych zmian w Konstytucji (owszem, wskutek działań kolejnych ekip postsolidarnościowych coraz mniej szanowanej i wartej)?

Szczególnie, rzecz jasna, odżywały one w okresach wzmożeń politycznych oraz wynikających z rezultatów wyborów konfliktów. Tak jest i teraz. Ponad ćwierć wieku obowiązywania ustawy zasadniczej wystarcza do ujawnienia i precyzyjnego zlokalizowania wszelkich wad i usterek o charakterze ustrojowym. Kolejne konflikty na szczytach władzy sprawiają przecież, że są one widoczne jak na dłoni. Odpowiedzialna klasa polityczna i myślący poważnie o państwie eksperci (prawnicy – konstytucjonaliści, politolodzy) już dawno powinni wziąć na warsztat problematykę ustrojową. Rozpocząć na ten temat poważną dyskusję i przedstawić obywatelom różne propozycje. Następnie to właśnie my wszyscy, obywatele, powinniśmy odbyć wielką publiczną debatę na temat tego, w jaki sposób powinno być zorganizowane nasze państwo.

Propozycji może tu być wiele; im więcej – tym lepiej dla ogólnonarodowej deliberacji, ale też wzrostu świadomości obywatelskiej. Myśl ustrojową mamy dość bogatą, szczególnie tą historyczną. Można z niej korzystać pełnymi garściami.

W warunkach polskich, w sytuacji permanentnego rozchwiania sceny politycznej i chaotycznych walk o kadrowe łupy, od Konstytucji powinno wymagać się przede wszystkim czytelności i wyrazistości. Niedopuszczalna i wręcz groźna jest sytuacja sporów kompetencyjnych, które powstają w wyniku niedomówień i niejasnych sformułowań, których pełna jest obowiązująca Konstytucja z 1997 roku. Zastanawiając się nad najlepszym rozwiązaniem, brać musimy pod uwagę cały szereg czynników, w tym łatwe do wskazania wady polskiego charakteru narodowego i ułomności nieodłącznie trapiące krajową klasę polityczną.

Polska powinna zatem przede wszystkim zdecydować się na czytelny wybór – albo system kanclerski, albo prezydencki. Ten pierwszy wydaje się w naszych warunkach zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. System prezydencki wymaga bowiem obecności wśród klasy politycznej polityków zaliczanych do kategorii mężów stanu. Takich nie ma i trudno oczekiwać na ich pojawienie się, biorąc pod uwagę brak krążenia elit i ich partyjną reprodukcję opartą na całkowicie nietrafnych kryteriach. Polska powinna w tej sytuacji zmierzać zatem do systemu parlamentarno-gabinetowego z silną (kanclerską) rolą premiera stojącego na czele autorskiego rządu. Stabilna większość parlamentarna byłaby możliwa dzięki wprowadzeniu zakazu zmiany barw klubowych parlamentarzystów w trakcie kadencji, którego złamanie skutkowałoby utratą mandatu. We władzach ustawodawczych kluczową rolę odgrywać powinien Sejm – jedyny organ szczebla centralnego pochodzący z wyborów powszechnych.

Senat mógłby zostać zachowany jako ciało opiniodawcze będące izbą samorządową, w skład której wchodziliby przedstawiciele samorządów regionalnych oraz reprezentanci organizacji zrzeszających najważniejsze grupy zawodowe i społeczne. Instytucję prezydenta można zachować, ograniczając jednocześnie prerogatywy głowy państwa, nieco na wzór niemiecki, do funkcji czysto reprezentacyjnej, pozbawionej prawa weta i kontrasygnaty dla decyzji premiera. Aby uniknąć rozdętych kosztów, prezydent dysponować powinien jedynie ograniczoną do minimum i sprowadzoną do specjalistów z zakresu protokołu kancelarią. Oczywiście, w systemie takim wyboru głowy państwa dokonywałoby Zgromadzenie Narodowe (Sejm i Senat), a nie wszyscy Polacy w całkowicie zbędnych i generujących potężne koszty wyborach powszechnych. Czynnik demokratyczny w takim ustroju mógłby zostać zwiększony poprzez konstytucyjne zagwarantowanie większej samodzielności, przede wszystkim finansowej, samorządów różnych szczebli. Można się też zastanowić nad przywróceniem powagi instytucji referendum, ośmieszanej w ostatnich latach przez instrumentalne traktowanie jej przez poszczególne partie.

Wszystko tu zaledwie garść luźnych zupełnie propozycji i refleksji. Chodzi o to, abyśmy o ustroju zaczęli rozmawiać w sposób poważny. Niestety, klasa polityczna wydaje się być skoncentrowana na zupełnie innych problemach. Na poważne myślenie o Polsce nie wystarcza jej czasu.

Autorstwo: Mateusz Piskorski
Źródło: MyslPolska.info

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć “Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji “Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWeseli kolędnicy odwiedzali domy żerniczan. Biada temu, kto nie wpuścił ich do środka (wideo)
Następny artykułCzas na złożenie formularza ZUS IWA tylko do 31 stycznia