A A+ A++

“Bitwa o Rzeszów” to wspólny podcast Radia TOK FM i “Gazety Wyborczej”. Rozpoczynamy cykl rozmów z kandydatami na prezydenta Rzeszowa. Dziś rozmawiamy z  Konradem Fijołkiem, wieloletnim rzeszowskim radnym, wiceprzewodniczącym Rady Miasta Rzeszowa, wspólnym kandydatem opozycji.

Konrad Fijołek: – Dzień dobry państwu, dzień dobry również wszystkim słuchaczom. Dziękuję za zaproszenie, a w odpowiedzi na pytanie muszę tak naprawdę podeprzeć się głosami, które słyszę od mieszkańców na ulicach, bo cały czas jestem w intensywnej kampanii, przede wszystkim spotykam się z mieszkańcami Rzeszowa. Otóż mieszkańcy są mocno zbulwersowani, podobnie jak pan prezydent Karnowski, którego miałem okazję gościć, odbierają ten sygnał ze strony rządu o przesunięciu wyborów jako swego rodzaju manipulację. Skoro bowiem z jednej strony idzie sygnał do tychże samych mieszkańców, że od 3 maja będzie można otwierać restauracje, przywracać część działań gospodarczych, no to nie rozumieją, dlaczego te wybory jednak nie mogą odbyć się w terminie. I to jest duże zaniepokojenie i zbulwersowanie. A biorąc pod uwagę to, i narrację tej kampanii, która jest z Rzeszowa, że jestem jedynym rzeszowianinem wśród kandydatów, a pozostali reprezentują raczej środowiska polityczne i są politykami centralnymi, no to decyzje centrali także w tej sprawie są odbierane bardzo źle. Bardzo źle dla naszych wobec naszych i przez naszych rzeszowskich patriotów i śmiem twierdzić, że na tego typu decyzje mogą sprzyjać właśnie mojej kandydaturze. Co prawda my jesteśmy już bardzo rozpędzeni i te sondaże, o których pani redaktor wspominała, rzeczywiście są dla nas bardzo korzystne. Mieliśmy precyzyjny plan, jak prowadzić tę kampanię, żeby wygrać w pierwszej turze i jesteśmy w takim mocnym tempie, żeby to się udało, ale jak to bywa w takim biegu wyborczym, zmienimy nieco taktykę i dobiegamy również pierwsi na końcu. Ale jak powiedziałem, mieszkańcom się tutaj to nie podoba i może sprzyjać właśnie nam.

Roch Kowalski, reporter Radia TOK FM: Ja przypomnę tylko, że każdy z kandydatów, z którymi będziemy rozmawiać, będzie miał na odpowiedź tylko 2 minuty, tak jest i tym razem. Panie przewodniczący nie dość, że te wybory zostały przesunięte w czasie, to jeszcze kadencja, która przed zwycięzcą będzie niesamowicie krótka, bo potrwa tylko 2 lata do kolejnej, do startu kolejnej kadencji samorządu. Dlaczego pan chce zostać prezydentem Rzeszowa tylko na 2 lata i czy przewiduje pan kandydowanie również w 2023 roku?

KF: Oczywiście, jeśli zdecydowałem się na start, to po to, żeby zrealizować swoją dokładną wizję tego miasta i uczynić je przygotowanym do kolejnego skoku cywilizacyjnego i wspólnie z mieszkańcami ten skok wykonać. Zatem oczywiście ta pierwsza część kadencji, ta pierwsza część tej dłuższej przygody z Rzeszowem pewnie będzie krótsza, niemniej jednak mnie to nie przeraża, ani nie przejmuje, ponieważ jestem samorządowcem od dłuższego już czasu. Znam doskonale to miasto. Precyzyjnie wiem, że od następnego dnia co mam robić. Nie muszę się uczyć miasta, ulic, finansów, zasad, mechanizmów, jak kontrkandydaci. Ja od drugiego dnia po wyborach mogę ruszać. I wiem, co chcę robić, mam to precyzyjnie rozplanowane, zatem to jest dla mnie żaden problem. I oczywiście będę startował także w nowej kadencji,  żeby zrealizować te większe zamierzenia. To jako samorządowiec też wiem doskonale, nie da się obiecać i czegoś zrealizować w dwa lata, zwłaszcza z większych przedsięwzięć. Ale mam to precyzyjnie rozplanowane, staram się być wiarygodny w tej kampanii i także nie obiecywać gruszek na wierzbie i mówić wyraźnie, co zrobię w pierwszych dwóch latach, co jest możliwe i tym się różnię od kontrkandydatów.

MM: A którego spośród kontrkandydatów uważa pan za najgroźniejszego rywala i dlaczego?

KF: Oczywiście nie patrzę na kandydatów w kategoriach najgroźniejszych. Patrzę na nich w kategoriach realnych możliwości pozyskiwania głosów i oczywiście zaplecza politycznego. I w tym kontekście pewnie osobą, która będzie na drugim miejscu w tym wyścigu, będzie pani Ewa Leniart, jako że reprezentuje najsilniejsze, największe ugrupowania polityczne w regionie. I to jest naturalna pewna kolej rzeczy, mimo że nie jest tu bardzo ofensywną i dynamiczną kandydatką, to jednak swoje zaplecze polityczne i swój elektorat zapewne w jakiejś części jednak przyciągnie i tak na to patrzę. Natomiast patrząc na tę atmosferę na ulicach Rzeszowa, wśród rzeszowian, te liczne gesty poparcia, miłe słowa, kciuki i to masowe zgłaszanie się po plakaty, banery i deklarację wsparcia, to śmiem twierdzić, że naprawdę możemy wygrać w pierwszej turze. Może nam jeszcze troszkę do tego brakuje, ale przy pełnej mobilizacji to jest możliwe.

RK: Panie przewodniczący, ratusz, czy też zarządzanie miastem, to nie tylko osoba prezydenta, ale także jego współpracownicy, jakim kluczem zamierza pan dobierać swoich zastępców i współpracowników? Czy zna już pan nazwiska wiceprezydentów i wiceprezydentek Rzeszowa oraz czy jako przyszły, ewentualny prezydent miasta byłby pan w stanie nawiązać współpracę z kontrkandydatami właśnie dla dobra samorządu?

KF: Ja przede wszystkim muszę wspomnieć o tym, że cieszę się poparciem większości Rady Miasta. W mojej drużynie jest dziewiętnastu radnych Rady Miasta na dwudziestu siedmiu. Potężne zaplecze merytoryczne, potężne zaplecze społeczne, jakie stanowią, a także potężne zaplecze, które potrafi kreować ten program i to, co mamy zrobić. Na pewno będę swoją drużynę budował w oparciu o tych wszystkich, którzy są tutaj społecznikami, samorządowcami, członkami różnych stowarzyszeń. Nie powiem dzisiaj o nazwiskach, bo ich nie ma. Ale nikt nic nie ma obiecane. Natomiast obiecane mamy i wszyscy mają jedno, że jak będziemy intensywnie mocno pracować, to na pewno z tej drużyny będziemy później czerpać także kadrowo. I jeszcze jedno, co mogę powiedzieć na pewno, będę chciał, żeby w moich kadrach kierowniczych zawsze obie płcie były reprezentowane po równo. Zatem to należy czytać w ten sposób, że po raz pierwszy w historii miasta na pewno będą prezydentki.

RK: A czy kontrkandydaci z wyborów obecnych mogą liczyć na jakąś współpracę z panem, jeśli już udałoby się panu wygrać te wybory?

KF: Na pewno tak. Ja jestem człowiekiem znanym w Rzeszowie właśnie z takiej zdolności współpracy, umiejętności budowania kompromisów, bo zawsze budowałem te kompromisy, konstruując grupy do Rady Miasta. Jestem otwarty na tę współpracę. Każde merytoryczne wskazanie ze strony kontrkandydatów będzie przeze mnie rozpatrzone. Zapewne niektóre wdrożone, zatem widzę tu już nawet w niektórych przynajmniej u mnie w kontrkandydatach, dlatego że ja podkreślam jedno, wybory samorządowe mają tak naprawdę charakter bardzo często uniwersalny i te nasze problemy są ogólnoludzkie, ogólnomiejskie, a ten kontekst polityczny niepotrzebnie tylko tę rozmowę i o Rzeszowie, i jego przyszłość tutaj zakłóca. Ale jeśli znajdę jakiś punkt programu u kontrkandydatów, na pewno zechcę z nimi rozmawiać i to wdrażać, choć bardziej widzę, że to na razie kontrkandydaci bardzo chętnie czerpią z mojego programu, ale to miłe.

MM: Ja chciałabym zapytać o rzeszowski, ale znany w całej Polsce, pomnik Czynu Rewolucyjnego, nasz największy pomnik w Rzeszowie – co pewien czas ożywa dyskusja, czy trzeba go zburzyć czy nie trzeba. Mieszkańcy organizowali już pikiety w obronie pomnika, pan również uczestniczył w takich pikietach. I wszyscy kandydaci pytani o pomnik deklarują, że nie zostanie zburzony. Tylko że to nie zależy od prezydenta miasta, bo pomnik od lat już do miasta nie należy. Przypomnę tylko, że w wyniku uchwały Rady Miasta teren, na którym pomnik stoi, został przekazany w ręce zakonu ojców bernardynów i do tej pory pozostaje ich własnością. Czy jako prezydent starałby się pan o ponowne przyjęcie pomnika w ręce miasta?

KF: Oczywiście, że tak. Jestem jedynym wśród kandydatów, który tak naprawdę bronił i broni nadal pomnika. Tylko dwóch radnych w Rzeszowie było przeciwnych temu, aby ten pomnik wtedy i ten teren przekazywać. Je byłem jednym z nich. I dzisiaj dlatego jestem wiarygodny w tym względzie i to ja m.in. także organizowałem te protesty i te pikniki pod pomnikiem, o których wspominała pani redaktor. Społecznie, za swoje pieniądze, wspólnie z przyjaciółmi broniliśmy tego pomnika. A kontrkandydaci reprezentują ugrupowania, które właśnie podejmowały ustawy, które chciały te pomniki w Rzeszowie także burzyć wbrew opinii mieszkańców. Zatem oczywiście podejmę takie kroki. Wiem już, że ojcom bernardynom, którzy są właścicielami tego terenu, skończył się okres trwałości projektu ogrodu Bernardyńskiej i parkingu. Będę zatem chciał rozmawiać o tym, aby już po tym okresie pomnik zdecydowanie do władz samorządowych, czyli do mieszkańców, wrócił. Wiem, że są też argumenty po stronie ojców bernardynów, którzy mają pewną płaszczyznę rozmowy z Rzeszowem w tej sprawie. Myślę, że się porozumiemy i że to będzie już wkrótce możliwe i podkreślam, że nie oddamy go na pewno w jakieś inne realia, czy ręce.

Słynny rzeszowski Pomnik Czynu Rewolucyjnego stoi na terenie należącym teraz do zakonu oo. Bernardynów, w bezpośrednim sąsiedztwie zakonnicy urządzili Ogrody Bernardyńskie, dofinansowane ze środków UE  Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

RK: Panie przewodniczący, na Podkarpaciu swego czasu pojawiło się wiele gmin, które przyjmowały tzw. uchwały o strefach wolnych od LGBT, czy od ideologii LGBT, więc pytanie do pana, czy gdyby w Rzeszowie pojawiła się podobna inicjatywa, czy pan popierałby wprowadzenie takiej uchwały w mieście, które stwierdzałoby, że jest ono wolne od ideologii czy w ogóle od LGBT i czy zezwoliłby pan na organizację marszu równości w Rzeszowie? Czy objąłby pan nad nim patronat?

KF: Szanowni państwo, Rzeszów w swojej historii był znany zawsze z tego, że był miastem wyjątkowo otwartym, tolerancyjnym. Mieszkały tu różne mniejszości i żydowska, i ukraińska, rusińska i oczywiście większość polska. Byliśmy miastem pogranicza kultur i znanym z tego, że tu tolerancja mimo wszystko była rzeczą ważną. I chciałbym w mojej wizji, żeby Rzeszów nadal takim miastem był, tolerancyjnym i otwartym na wszystko. Żeby tu kwitła demokracja, krzewić ideę samorządności, a wszystkie środowiska mogły także manifestować przywiązanie do swoich postulatów, do swoich praw, więc przede wszystkim, żeby prawa wszystkie prawa człowieka były tutaj tolerowane i chronione. Zatem każdy marsz, także marsz równości, będzie mógł przejść spokojnie po Rzeszowie, każda pokojowa manifestacja wyrażająca pluralizm, demokrację będzie w Rzeszowie mogła spokojnie się odbywać. Nie będzie żadnej cenzury dla żadnych spektakli, żadnych wystąpień, żadnej twórczości kulturalnej, czy artystycznej. To ma być miasto otwarte, tolerancyjne i nowoczesne.

RK: A w sprawach uchwał dotyczących stref wolnych od LGBT?

KF: Broń Boże, żadnych takich uchwał.

RK: A czy objąłby pan swoim patronatem marsz równości w Rzeszowie?

KF: Ja myślę, że kwestia patronatów jest do rozpatrzenia. Chciałbym, żeby wszyscy czuli się sprawiedliwie. Muszę to rozpatrzyć jeszcze sobie dokładnie, bo jeśli wezmę patronat nad jednym marszem, to pewnie pasowałoby większość przynajmniej, czy wszystkie marsze, także traktować po równo. Proszę mi dać na ten temat jeszcze przemyśleć. Na pewno nie będę tutaj jakoś stronił od tego.

MM: Wszyscy kandydaci są w jednym temacie w miarę zgodni, mianowicie, że za czasów prezydentury Tadeusza Ferenca Rzeszów prężnie się rozwijał. Pan też nie odcina się od tego elementu swojej przeszłości współpracy z prezydentem Tadeuszem Ferencem. Mówił pan też o tym, że chciałby pan wyciągnąć z tamtego czasu same dobre rzeczy, ale dalej pójść już własną drogą. W przypadku zwycięstwa, w jakim zakresie pana prezydentura byłaby kontynuacją prezydentury Tadeusza Ferenca, a jaką sferę oddzieliłby pan grubą kreską, zaczął zupełnie inaczej?

KF: Słusznie pani redaktor zauważyła, trudno, żebym się dystansował od tego bardzo dobrego okresu w historii naszego miasta, kiedy z miasta dość małego, sennego, zapyziałego, staliśmy się naprawdę dynamicznie rozwijającym się ośrodkiem miejskim średniej wielkości, eleganckim, pięknym, którego rozwój podziwiają także ludzie z zewnątrz. Też byłem współautorem tego sukcesu. Natomiast w tej kwestii co kontynuować, to dużo mówi moja nazwa, nazwa mojego komitetu Rozwój Rzeszowa 2.0. A więc wszystko to, co było dobre, jeśli chodzi o rozwój ekonomiczny, gospodarczy naszego miasta, który stał się marką naszą i sukcesem, pojawiających się wiele nowych firm, silny ośrodek doliny lotniczej, przemysłu lotniczego, ośrodek przemysłu informatycznego przyciągających także kolejne branże inwestycyjne, wielki sektor usług. Chcemy to wszystko, co się dzieje z rozwojem gospodarczym, to wszystko, co się dzieje z bezpieczeństwem, estetyką naszego miasta tak, będziemy kontynuować. Natomiast jeśli chodzi o to oddzielenia i ten zwrot, który powinien nas różnić od epoki, w której nadrobiliśmy zaległości infrastrukturalne, teraz musimy przeskoczyć do etapu drugiego, w którym najważniejsze będzie przesunięcie tych wszystkich naszych działań w kierunku człowieka, w kierunku jakości życia. I tu na pierwszym miejscu będzie na pewno uporządkowanie chaosu przestrzennego, który jest trochę wynikiem tego dynamicznego wzrostu naszego miasta i nad tym trzeba zapanować. Musimy uchwalić konstytucję przestrzenną i określić dokładnie, gdzie będzie jaka zabudowa, a gdzie zieleń. I a propos tej zieleni, tej zieleni też zdecydowanie w mieście musi być więcej. Pandemia i ostatnie lata pokazały, że to jest bardzo ważna rzecz dla każdego z miast. Tam się tworzą i budują relacje, które są potem bazą naszego bezpieczeństwa. Ale dają też wytchnienie i odpoczynek. Zatem moje hasło to zieleń, skwer, las dostępny dla każdego mieszkańca w odległości co najwyżej dziesięciu minut spaceru. Zatem ta zieleń, ten skwer, ma być dostępna. I oczywiście nowa rekreacja z aquaparkiem, lodowiskiem, czy nowa oferta kulturalna i interaktywna edukacja, to wszystko mieści się w wizji nowoczesnego miasta.

MM: A co to jest ta konstytucja, proszę uściślić, bo nie jest to żaden akt prawny, aktem prawnym są miejskie plany zagospodarowania przestrzennego.

KF: Konstytucją nazywam tak naprawdę studium kierunków i uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego, czyli właśnie taki dokument, który jest swego rodzaju konstytucją przestrzenną. Oczywiście na jego bazie uchwalimy wszędzie tam, gdzie jest to potrzebne, w mieście plany zagospodarowania przestrzennego chroniące te bardzo ważne dla nas tereny, chociażby zielone, które właśnie sobie wytyczymy w studium. Zatem to wszystko jest przemyślane, my już nad tym pracujemy i da się to zrobić w przeciągu najbliższych miesięcy.

RK: Panie przewodniczący, pan wspomniał o tym, że od maja nastąpi rozmrażanie gospodarki, luzowanie obostrzeń, w tym także w Rzeszowie. Jak pan widzi wychodzenie miasta z problemów związanych z epidemią koronawirusa? Na co pan wydałby środki z krajowego planu odbudowy i gdzie pan widzi największe potrzeby w tym zakresie?

KF: No cóż, my już parę rzeczy w mieście zrobiliśmy, chociażby system ulg dla tych wszystkich, którzy tę działalność u nas prowadzą w miejskich zasobach. Dzisiaj podejmujemy także uchwały kolejne, m.in. zwalniające restauratorów z opłat za koncesje, a także obniżające opłaty za zajmowanie ogródków gastronomicznych o 50 proc. i możliwość zajęcia tymi ogródkami większej przestrzeni, jak to się dzieje we wszystkich nowoczesnych miastach europejskich. Ale to, co samorząd będzie mógł zrobić także przy wychodzeniu z pandemii w najbliższym czasie, to oczywiście także próby dawania impulsów gospodarczych lokalnym przedsiębiorcom. Na pewno będziemy chcieli podwyższyć, być może nawet zdobywając zewnętrzne środki czy uruchamiając środki pożyczkowe czy komunalne obligacje, uruchomić szeroki front inwestycyjny, w ramach którego także będziemy chcieli wspierać tę naszą lokalną gospodarkę. Żeby ją wspierać, powołamy radę gospodarczą, która będzie przy prezydencie organem doradczym, jak mamy i gdzie kierować działania inwestycyjne miasta, jak mamy wspierać poszczególne branże, tak żebyśmy nie wymyślali prochu, tylko robili to zgodnie z tym, czego środowiska nasze oczekują. Na pewno będziemy rozbudowywać intensywnie ośrodki i cały nasz ekosystem startupowy. Rzeszów ma bardzo silny, skumulowany, jak powiedziałem tutaj, przemysł informatyczny, wysokospecjalistyczny przemysł lotniczy. To znakomita baza dla tych wszystkich, którzy będą chcieli kreować nowe pomysły gospodarcze, używać nowych technologii. Ja już sporo w tym względzie w ostatnich latach robiłem. Teraz chcemy wskoczyć na wyższy level. Zatem to sprzyjanie dla budowy tego ekosystemu przedsiębiorczego, startupowego, dla budowy różnych jednorożców, jak to się dzisiaj ładnie mówi, chciałbym, aby stała się taką marką naszego miasta w przyszłości. Mamy ogromną kadrę inżynierską, mamy wielkie tradycje, zatem możemy na tym budować naszą przyszłość, żebyśmy nie byli już tylko tutaj zakładami z montowniami, ale sami kreowali pomysły na gospodarkę, na rozwój. Wdrożyłem taki projekt UrbanLab w Rzeszowie, który też pozwala na to, żeby adaptować, używać przestrzeni miejskiej zasobów miasta do testowania tego typu projektów po to, żeby sprawdzić, a potem ruszyć z nimi w świat.

MM: Rzeszów to miasto ludzi młodych, tak się mówi o Rzeszowie. Tymczasem ja na razie, najmniej słyszę obietnic skierowanych właśnie do młodzieży. Dopieszczone są rodziny z dziećmi, seniorzy, ale w końcu Rzeszów to miasto akademickie i co pan oferuje dla studentów, dla młodych ludzi.

KF: Pani redaktor, bardzo ciekawe pytanie, ponieważ ja tu również różnię się od konkurentów, postąpiłem niekonwencjonalnie i nowocześnie. Poprosiłem młodzież, której wokół mnie jest bardzo dużo z różnych środowisk rzeszowskich, o jedną rzecz: słuchajcie, byłem kiedyś młodym człowiekiem, od bardzo młodych lat zacząłem działać publicznie i społecznie. W zeszłym roku minęło mi dwudziestopięciolecie tej działalności. Wiedziałem od początku jako młody człowiek, czego bym chciał także w swoim mieście. Poprosiłem zatem tych młodych ludzi z Rzeszowa, napiszcie program dla siebie, sami dla siebie. Po raz pierwszy w historii macie taką możliwość. Napiszcie sami program dla siebie, a ja go wdrożę. I ci młodzi ludzie napisali ten program. Ja już go mam. Owszem nie pokazałem go jeszcze bardzo publiczne, bo to miał być jeden z punktów kulminacyjnych działań w tej kampanii wyborczej. Ona się odsunie, więc pewnie będę musiał z młodymi przyjaciółmi i naradzić się, kiedy to zrobimy, ale to oni pokażą, zaprezentują ten program, a ja powiem, że go wdrożę. Co ciekawe, ja już się z nim zapoznałem. Jest niezwykle ciekawy, dojrzały jednocześnie, możliwy, realny zatem daje młodzieży rzeszowskiej tę szansę, że sami mogą siebie urządzić. Tak samo, jak my, rzeszowianie, sami chcemy się tutaj w Rzeszowie urządzić, nie potrzebujemy polityków z zewnątrz, moich kontrkandydatów, dla których kariery w Warszawie, w ministerstwach były do tej pory ważne, a nagle chcą nas tutaj urządzać. Damy sobie radę i nasi młodzi ludzie też doskonale wiedzą, czego chcą od miasta, a ja jestem z nimi umówiony, że to zrobimy.

RK: Panie przewodniczący, wspominał pan o tym, że nie chce składać obietnic na dwa lata tej krótkiej kadencji, która przed osobą, która zwycięży wybory w Rzeszowie, ale jeśli zostanie pan prezydentem, to co chciałby pan zrobić w ciągu pierwszych stu dni swojego rządzenia?

KF: Na pewno pierwsze sto dni rządzenia to te rzeczy, które są związane z planowaniem. To jest dla nas bardzo kluczowa sprawa. Zatem w pierwszych dniach dokładnie zarysujemy sobie już to studium, tę konstytucję, o której powiedziałem. Tam musimy poszukać, powyznaczać tereny, uchwalić zaklepać ich bezpieczeństwo, że tak powiem. Jednocześnie przystąpić do działań w tej sprawie, czyli wykupu terenów zielonych, projektowania skwerów i terenów zielonych tak, żebyśmy mogli po pierwszych stu dniach powiedzieć, że mamy już rozpracowane, gdzie one będą i spełnimy to zadanie przynajmniej w planach na razie dostępności zieleni w ciągu dziesięciu minut spaceru. A potem będziemy już zaczynać to konkretnie realizować. Musimy rozpocząć projektowane aquaparku, o którym mówiłem z prezydentem Wrocławia w Rzeszowie. Mamy na to biznesplan, konkretne funkcje, więc zlecę przetarg na projektowanie aquaparku. Uruchomię również te najważniejsze inwestycje, które w Rzeszowie są pilne, drogowe. Pominąwszy obwodnicę południową, której finansowanie będzie zależało właśnie od krajowego programu budowy i od tego, czy rząd Polski mądrze tak to zapisze, żeby taki samorząd, jak Rzeszów mógł z tego skorzystać, do tego inwestycje typu połączenie ulicy Rejtana z mostem Maczka, czyli nasza Wisłokostrada. Dwupoziomowe przejścia drogowe, te, które są najważniejsze na osiedlu Pobitno, żeby mogły te inwestycja ruszyć, bo one są przygotowane. Zatem zieleń, rekreacja najważniejsze połączenia drogowe, żeby zmniejszać korki, no i oczywiście ruszy rada biznesu, rada kultury, która przygotuje nową ofertę w tej sprawie.

MM: Panie przewodniczący, zakończmy pytaniem, czy będzie druga tura? I zakładając, że będzie, to z kim chciałby się pan w niej zmierzyć?

KF: Pani redaktor, śmiem twierdzić, że drugiej tury nie będzie, ale mówiąc już tak hipotetyczne, wszystko oczywiście będzie w rękach mieszkańców. Ale jak pytaliście mnie państwo na początku o te przesunięcia, to ja nabieram przekonania, że mieszkańcy mogą chcieć rozstrzygnąć wybory w pierwszej turze. To przesuwanie nie będzie im się podobać. Ale jeśliby nawet do drugiej tury doszło, to tak jak powiedziałem, spotkam się w nim z panią Ewą Leniart.

RK: Panie przewodniczący, serdecznie dziękujemy, wyczerpaliśmy pytania, które do pana mieliśmy. Naszym gościem był Konrad Fijołek, kandydat całej opozycji właściwie na prezydenta Rzeszowa, wiceprzewodniczący Rady Miasta Rzeszowa, dziękujemy bardzo.

KF: Dziękuję bardzo, a przede wszystkim kandydat rzeszowian, bo to oni w 70 proc. chcą, żeby prezydentem był rzeszowianin.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPremier: ponad 10 mln zaszczepionych pierwszą dawką
Następny artykułNiezwykły projekt filmowy (Truso: Śladami wikingów, odc. 31) [ Kultura ]