Dane dotyczące inflacji w Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy w tym roku nie zaskoczyły. Co ważniejsze, nie zaskoczyły odczytami w górę, co jest ważnym sygnałem dla Rezerwy Federalnej, choć jednocześnie niezmieniającym reguł gry. Inflacja w USA w dalszym ciągu pozostaje wysoko i wiele sygnałów wskazuje na to, że może ona dać o sobie jeszcze znać w tym roku. W takim razie, czy Fed powinien w dalszym ciągu szykować się do obniżek, czy wręcz przeciwnie utrzymywać status quo przez dłuższy czas, być może do końca tego roku.
Czy jednak faktycznie rynek ma powody do zadowolenia? Ceny ropy naftowej są wyraźnie niższe, co daje nadzieje na utrzymanie inflacji na niskim poziomie. Z drugiej strony pojawiają się sygnały z sektora usług wskazujące na rosnące ceny. Dodatkowo patrząc na dolara, tak silne osłabienie z perspektywą utrzymania stóp procentowych przez Fed przynajmniej do września wydaje się być przesadzone. Warto wspomnieć, że proces obniżek w EBC, BoE czy BoC najprawdopodobniej rozpocznie się w czerwcu i może być kontynuowany w kolejnych miesiącach. Przy wciąż silnej amerykańskiej gospodarki (choć łapiącą zadyszkę, patrząc na sprzedaż detaliczną czy rynek pracy), tak słaby dolar nie wydaje się być uzasadniony.
O poranku obserwujemy raczej uspokojenie się sytuacji. Wyraźnie zyskuje jen, choć jest to efekt spadających rentowności w USA. Dane PKB z Japonii pokazały głębszy spadek gospodarczy w Q1, który może opóźnić kolejne podwyżki stóp procentowych przez BoJ. Tuż przed otwarciem rynku europejskiego za dolara płacimy 3,9223 zł, za euro 4,2661 zł, za funta 4,9720 zł, za franka 4,3514 zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS