Teren został wczoraj ogrodzony. Stoi jeszcze największy namiot.
11 grudnia napisaliśmy tekst pt. “Klienci na ścieżce rowerowej. Inwestor ostrzegał, ze to niebezpieczne”. Podczas przebudowy drogi wojewódzkiej 485 chodnik został przesunięty tak, by obok zmieścić ścieżkę rowerową. Ta niemal weszła na stragany, stojące na terenie miejskim, poza pasem drogowym. Teren ma status miejskiego targowiska. Właściwie – miał, bo właśnie go stracił.
Przypomnijmy – inwestor modernizacji drogi, czyli podlegający pod Urząd Marszałkowski w Łodzi Zarząd Dróg Wojewódzkich, powiedział portalowi pabianice.tv, że uprzedzał i to dwukrotnie o zagrożeniu dla pieszych i rowerzystów wynikającym z bezpośredniego sąsiedztwa namiotów i straganów.
– Już w fazie projektowej informowaliśmy miasto, że przebudowa drogi nie uwzględnia targowiska w tym miejscu. Zwracaliśmy ponownie na to uwagę w czerwcu tego roku, przypominając, że po przyjęciu postulatów miasta i rowerzystów o rozdzieleniu na dwa osobne elementy ścieżki i chodnika, nie będzie możliwości bezpiecznej komunikacji z targowiskiem i handel w dotychczasowym formie, będzie stanowić zagrożenie dla pieszych i rowerzystów – usłyszeliśmy od Marcina Nowickiego, rzecznik Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Zarząd Dróg Miejskich nie zgodził się dalszy handel z dojściem przez ścieżkę rowerową. Kupcy dostali wymówienia, teren został ogrodzony płotkami, a do prezydenta Grzegorza Mackiewicza wpłynęło pismo ZDM z wnioskiem o zlikwidowania targowiska w tym miejscu.
Pani Katarzyna jest zrozpaczona
Stoi jeszcze największa blaszak.
– Jej właścicielka w ubiegłym roku nie przedłużyła wydawanej w starostwie zgody na naniesienie tutaj, nie zareagowała na nasze żądanie, zatem skierowaliśmy sprawę do nadzoru budowlanego i zgodnie z umową podnieśliśmy czynsz o 200%, co daje kwotę ponad tysiąc złotych miesięcznie – mówi Andrzej Barański, dyrektor ZDM w Pabianicach.
Targowisko miejskie było przy ścieżce rowerowej do końca grudnia. Handel można by było ewentualnie prowadzić, ale klienci musieliby dochodzić do namiotów przez teren MOSiR-u (od tyłu).
Na razie stoi jeszcze największy (150 m.kw.). Znana wszystkim od lat Katarzyna Michalak próbuje sprzedać go w sieci. Jest załamana.
– Zostałam z dnia na dzień pozbawiona środków do życia, podobnie jak kilku moich pracowników. I to jeszcze w dobie pandemii! – rozpacza kobieta. – To jest wszystko, co posiadam. Sprzedawałam 7 dni w tygodniu. Dbałam, sprzątałam. Nawet wc nie było i nie ma, korzystamy z toi – toi na cmentarzu, miasto nie pomagało nic. Próbowaliśmy wczoraj rozmawiać z prezydentem Grzegorzem Mackiewiczem, ale go nie było. Komendant Straży Miejskiej jest wobec mnie agresywny, wymachuje rękami, straszy, że zrobi z tym porządek.
Skontaktowaliśmy się z komendantem Tomaszem Makrockim. Stwierdził, że dni blaszaka są tutaj policzone i musi zniknąć, bo targowisko miejskie było tu do 31 grudnia 2020r..
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS