A A+ A++

Z Ministerstwa Aktywów Państwowych płyną głosy, że Polska powinna wyjść z systemu handlu emisjami CO2 od 2021 r. Według ekspertów to nierealne i niepotrzebne.

Według Janusza Kowalskiego, wiceministra aktywów państwowych, likwidacja unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) pomogłaby europejskiej i polskiej gospodarce w czasie pandemii koronawirusa. – Polska i inne państwa samodzielnie powinny dbać o klimat, a ETS od 1 stycznia 2021 r. powinien zostać zlikwidowany albo przynajmniej polskie instalacje z tego regulacyjnego systemu powinny zostać wyłączone – zaproponował Kowalski. – Spadłyby ceny za prąd, miliony Polaków realnie odczułyby ulgę w portfelach, a polska elektroenergetyka znowu stałaby się rentowna i mogłaby inwestować w swój rozwój – argumentował.

Na nasze pytanie, czy w ślad za tym pomysłem popłyną z Warszawy do Brukseli konkretne propozycje, Kowalski, który jeszcze we wtorek objęty był kwarantanną, odpowiedział: – O to będę zabiegał formalnie po zakończeniu kwarantanny. Już dziś musimy przeciwdziałać skutkom pandemii dla gospodarki. Zdjęcie unijnych regulacji EU ETS przez szefów państw członkowskich szukających miliardów euro dla przeciwdziałania pandemii jest racjonalnym pomysłem – uważa Kowalski.

Ta odważna deklaracja, gdyby została spełniona, oznaczałaby rewolucję w energetyce. System EU ETS został stworzony po to, by obniżyć emisje gazów cieplarnianych i dać impuls do transformacji przemysłu i energetyki w kierunku budowy instalacji bardziej przyjaznych środowisku. W praktyce system ten polega na wprowadzeniu limitu emisji CO2, wydalanych przez instalacje objęte systemem. W ramach wyznaczonego pułapu firmy otrzymują lub kupują uprawnienia do emisji, którymi mogą handlować zgodnie ze swoimi potrzebami.

Cena uprawnień do emisji CO2 w 2018 r. zaczęła gwałtownie rosnąć – z 7–8 euro za tonę w styczniu do niemal 25 euro we wrześniu. W 2019 r. stawki utrzymywały się na wyższym poziomie, sięgając w szczytowym momencie niemal 30 euro. Wpłynęło to na podwyżki cen energii elektrycznej na giełdach energii zwłaszcza w tych krajach, które w największym stopniu bazują na elektrowniach węglowych. Do takich krajów zalicza się Polska.

Pomysł wiceministra może być piekielnie trudny do przeforsowania na forum unijnym, biorąc pod uwagę zaostrzającą się politykę klimatyczną. – Nie ma żadnych możliwości prawnych, żeby Polska mogła wyjść z systemu ETS od 2021 r. Ewentualne negocjacje mogą się rozpocząć w ramach projektowanej rewizji dyrektywy ETS – komentuje Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii. – Nie wiem też, po co Polska miałaby rezygnować z ETS. W ubiegłym roku do budżetu państwa wpłynęło ponad 10 mld zł ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Energia w Polsce jest droga nie tylko przez ceny uprawnień CO2, ale przez małą konkurencję na rynku energii i relatywnie wysokie ceny węgla. Polską energetykę pogrąża górnictwo i mała innowacyjność – mówi szefowa Forum Energii.

Jej zdaniem rząd powinien mieć inne priorytety. – Jesteśmy blisko globalnej paniki, więc warto, by rząd skupił się na działaniach stabilizujących sytuację. Priorytetem powinno być utrzymanie bezpieczeństwa i łańcucha dostaw energii – apeluje ekspertka.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoznań: “Widzialna ręka” na UAM
Następny artykułByły szef PKW: Przełożyć wybory