Jak podaje “Gazeta Wyborcza”, w Boże Ciało fiakrzy operujący końskimi fasiągami na drodze do Morskiego Oka postanowili zrobić sobie wolne. Fakt, że konie nie kursowały, zdziwił jednak wielu turystów. Niektórzy byli wyłącznie zaskoczeni, zaś inni poważnie zdenerwowani. Czekała ich albo piesza wędrówka, której chcieli uniknąć, albo powrót do domu. Próbowali jednak znaleźć inne wyjście.
Morskie Oko. Nie było koni, ale turyści próbowali poradzić sobie w inny sposób
W maju bryczki nie kursowały dwukrotnie. Pierwszy raz 17 maja, kiedy to w siedzibie Tatrzańskiego Parku Narodowego odbywały się rozmowy o możliwych formach transportu, a drugi raz w Boże Ciało, co było zapowiadaną formą protestu fiakrów.
Zaskoczyło to jednak wielu turystów, do których nie dotarła informacja o planowanej przerwie w działaniu końskich zaprzęgów. W końcu nie wszyscy zamierzali pokonać trasę o własnych siłach, a skorzystać z usług fiakrów. W akcie desperacji szukali innej możliwości wykupienia transportu. Elektryczny bus miał zastąpić konie, jednak nie było tak kolorowo.
Turyści chcieli pojechać elektrycznym busem. Obeszli się smakiem
Wtedy część turystów, ta nielubiąca zbytnio wysiłku, przypuściła szturm na testowany już na tej trasie elektryczny bus. Trzeba było im tłumaczyć, że to nie są regularne kursy, a właśnie testowe. Że pojazd czeka na grupę osób niepełnosprawnych i nie każdy może do niego wejść
– relacjonuje w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” przewodnik tatrzański, który tego dnia prowadził grupę przez Morskie Oko nad Czarny Staw pod Rysami.
Szlak do Morskiego Oka, choć niezbyt urokliwy, cieszy się ogromną popularnością ze względu na punkt docelowy. Nic dziwnego, ponieważ tamtejszy krajobraz potrafi wzbudzić zachwyt. Tylko w zeszłym roku miejsce to odwiedziło blisko 700 tys. osób.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS