Historia między mieszkańcami Osiedla Maltańskiego w Poznaniu a parafią pw. św. Jana Jerozolimskiego za Murami jest długa i zawiła. Zlokalizowane tam działki od zawsze należały do Zakonu Kawalerów Maltańskich. Po 1945 roku ówczesne władze komunistyczne zorganizowały tam państwowe ogródki działkowe, na których niektórzy zamieszkali na stałe. Wszystko zmieniło się w latach 90., kiedy to sąd uznał, że ziemia należy niemal w całości do Kościoła. I tu zaczynają się schody.
Spór między mieszkańcami Osiedla Maltańskiego a parafią się zaostrza. Proboszcz rozkłada ręce
Mieszkańcy poznańskiego osiedla od pewnego czasu otrzymują wezwania do podpisania umów o dzierżawę, która miałaby wynosić 50 zł netto miesięcznie. Niektórzy na działkach lata temu się pobudowali, są tam nawet zameldowani. Płacą rachunki za prąd, wodę i inne media. W razie eksmisji – część z nich nie miałaby gdzie się podziać.
Archidiecezja Poznańska podała ultimatum: albo umowa o dzierżawę, albo wyprowadzka. Problem w tym, że taka umowa jest ważna jedynie do końca tego roku. Co dalej? Tego do końca nie wiadomo. Osoby tam mieszkające obawiają się jednak najgorszego. – Powiedziano nam, że albo podpiszemy umowę, albo dostaniemy nakaz eksmisji – zdradza w rozmowie z “Głosem Wielkopolski” jedna z mieszkanek Osiedla Maltańskiego. – Ksiądz bawi się w czyściciela – dodała druga.
Odkupienie ziemi przez mieszkańców jest niemożliwe. “Nie byliby w stanie zapłacić”
Ks. Paweł Deskur, proboszcz w parafii pw. św. Jana Jerozolimskiego za Murami, przyznał, że parafia od kilku lat poszukuje inwestora, który “który najpierw wyprowadziłby ludzi z działek, wyłożyłby na to pieniądze, a później zrealizował tam jakąś swoją inwestycję”.
Osoby zaangażowane w spór z parafią wystąpiły z propozycją wykupienia ziemi. Na to jednak nie wyrażono zgody. Proboszcz nie uważa, by mieszkańców było stać na zakup terenu w centrum Poznania. – Mieszkańcy nie są w stanie kupić tej ziemi. Wartość ziemi nad Wartą w tym miejscu, które jest idealnym kąskiem, jest bardzo duża. Nie byliby w stanie zapłacić ceny, która jest należna – nie ukrywa duchowny na łamach “GW”. Na ten moment nie wiadomo, jakim skutkiem sprawa się zakończy. W mediacje między stronami miał się włączyć również Urząd Miejski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS