A A+ A++

– Od kilku lat ewidentnie te zmiany widać – mówi leśniczy Andrzej Trzeciak.

Spotykam się z nim na terenie Leśnictwa Wolica. Większość drzew tam rosnących to buki. Silne i odporne? Nic bardziej mylnego.
– Coraz częściej zaczynają chorować, atakowane są przez raka gruzełkowatego – dodaje Andrzej Trzeciak rozglądając się po okolicy.
Okazuje się, że gatunki rodzime przyzwyczajone do klimatu umiarkowanego są teraz poddawane wysokim temperaturom. A to im nie sprzyja. Leśniczy podkreśla, że klimat ma wpływ na naszą florę i faunę. Dla niewprawnego oka zmiany te są niewidoczne, ale jeśli ktoś tematem interesuje się tak jak on, to z pewnością będzie potrafił je wskazać.
Pierwszy przykład – giną sosny. Drzewo tak popularne, że chyba każdy je widział i potrafi odróżnić od innych. A co jeśli napiszę, że za kilkadziesiąt lat może ona zupełnie zniknąć z naszego krajobrazu?

.

Nie tylko jemioła

A winny jest wspomniany wcześniej klimat, a konkretnie jego zmiany.
– Obniżył się poziom wód gruntowych, sosna stała się osłabiona i atakuje ją jemioła – mówi Andrzej Trzeciak.
Ta półpasożytnicza roślina niektóre produkty potrzebne do życia produkuje sama. Ale z drzew, które zajmuje pobiera wodę i sole mineralne. Jeśli jest jej dużo drzewo umiera. Nie ma wątpliwości, że gdyby nie zmieniający się klimat, a co za tym idzie spadająca odporność drzew to nie byłaby ona w stanie się rozprzestrzeniać w takim tempie.
Temat dotyczy też powiatu dębickiego. W tej sprawie odbywały się konsultacje, w trakcie których przedstawiciele Nadleśnictwa Dębica tłumaczyli ludziom zasadność zwiększonej intensywności cięć.
– Leśnictwo Pustków, czy też w gminie Czarna, tam tej jemioły jest bardzo dużo. Widać ile jej jest także w Pustkowie Osiedlu, w lasach prywatnych. Jak się podniesie głowę do góry, to tam jest jedna wielka jemioła – dodaje leśniczy leśnictwa Wolica.
Ale za dobijanie sosen odpowiada także pewien owad. To kornik ostrozębny, owad który tak, jak jemioła atakuje osłabione drzewa. W Polsce występował sporadycznie.
– Ja pierwszy raz spotkałem go koło szkoły średniej w Pustkowie Osiedlu – dodaje leśniczy.
Teraz jest inaczej. Od dwóch, trzech lat zdominował świat owadów odpowiadających za umieranie drzew.
– On jest takim głównym czynnikiem sprawczym, zaraz po jemiole, który powoduje usychanie drzewostanu sosnowego – dodaje.
Dynamicznie zmieniająca się pogoda, zacieranie się pór roku i rosnąca temperatura to efekt zmian w klimacie.
– Jest okres suszy, potem okres intensywnych opadów. Drzewostany są raz wysuszane, a innym razem zalewane i chorują – mówi.
Przez to są podatne na patogeny czy to owadzie, czy grzybowe.
– I tą nieszczęsną jemiołę, która dziesiątkuje sośniny w Polsce i to już od kilku lat – podkreśla.
Około siedem lat temu problem ten pojawił się na Lubelszczyźnie, potem rozlał się po całym kraju.

.

Zamierają dęby, graby i jawory

Zmianom klimatu ulega więcej drzew liściastych, nie tylko wspomniane na początku buki. W tym gatunki, które wydawałoby się są odporne i ekspansywne, jak graby czy jawory.
– Zamierają też nasze rodzime dęby, czyli szypułkowy i bezszypułkowy – mówi leśniczy.
Przyjęło się, że drzewom liściastym nic nie zagraża, bo zrzucają liście na zimę, a na wiosnę puszczają nowe, przez co podnoszą odporność. Jednak takie podejście do tematu, to już przeszłość.
– Problem z dębami pojawił się na Płycie Krotoszyńskiej, gdzie było ich bardzo dużo. I znowu obniżenie poziomu wód gruntowych, osłabienie drzewa, atakowanie przez pewną grupę szkodników owadzich i zamieranie na bardzo dużych powierzchniach. To przyszło także do nas, do powiatu dębickiego – dodaje.
Obserwowane są trendy – zajmuje się tym Instytut Badawczy Leśnictwa Zespołu Ochrony Lasów – że gatunki rodzime, typowe dla strefy umiarkowanej wypierane są przez gatunki południowoeuropejskie. Są to gatunki, które tutaj czują się coraz lepiej, są przyzwyczajone do wyższej temperatury, do zmiennej wilgotności.
– Takim przykładem jest dąb korkowy, który prawdopodobnie wyprze gatunki rodzime dębów – mówi Andrzej Trzeciak, dodając że w powiecie dębickim jeszcze nie zostało to drzewo zaobserwowane, ale to kwestia kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat i to się zmieni.
Podobnie z rodzimymi sosnami. One zostaną wyparte przez sosny południowoeuropejskie, m.in. przez sosnę czarną, która w Polsce już jest, była u nas sadzona od kilkudziesięciu lat.
– To drzewo bardziej odporne na zanieczyszczenia, na wysoką temperaturę. Takie są przewidywania i wyniki badań. Za kilkadziesiąt lat nasze drzewostany mocno się przebudują na gatunki z południa Europy – mówi leśniczy.
Kolejnym przykładem rośliny, która bardzo dobrze poradziła sobie w naszym klimacie jest nawłoć. Któż nie zna pysznego miodu nawłociowego? A okazuje się, że nie zawsze ona u nas występowała. I stanowi spory problem, a pozbyć się jej jest trudno.
– To by trzeba było karczować i zastosować środki chemiczne – mówi Andrzej Trzeciak.
Nawłoć jest gatunkiem inwazyjnym i ekspansywnym. Problem z nią polega na tym, że rośnie wysoka i bardzo gęsto, przez co dusi rodzime rośliny. Porasta kolejne połacie terenu wypierając to, co rosło tam od dziesiątek lat.

.

Zasięg występowania się zwiększa

Zmiany w klimacie widoczne są również na podstawie badań migracji w świecie zwierzęcym.
– Kilka lat temu pojawił się w Polsce zaskroniec rybołów, przyszedł z południa, gdzieś sobie znalazł lukę w południowo-zachodniej części kraju i tamtędy przywędrował. Tam też występuje, ale to kwestia czasu, aż dotrze także do polski południowo-wschodniej – mówi leśniczy.
Ten zaskroniec jest gatunkiem typowo ciepłolubnym i co ważne – podobnie jak jego kuzyn, występujący u nas pospolicie zaskroniec zwyczajny – jest niegroźny dla człowieka. Pojawił się także drugi gatunek rzekotki drzewnej, który również przywędrował z południa Europy. Idźmy dalej – owady, mało znane, mało się nimi interesujemy.
– Ale też widać, że one do nas docierają, granice zasięgu się przesuwają. Przykładem jest kózka, którą cztery lata temu złapałem w Bieszczadach – mówi Andrzej Trzeciak.
To gatunek zupełnie nowy dla Polski, który występował na Słowacji, w Czechach czy na Węgrzech.
Czy zmiany w klimacie, które mają wpływ m.in. na nasze lasy możemy zahamować, bądź odwrócić? To może być bardzo trudne i potrzeba kilkudziesięciu lat, by programy wdrażane przez Unię Europejską przyniosły zamierzone efekty. O ile w ogóle tak się stanie. A jak na ten problem reagują pracownicy nadleśnictw?
– Wycinamy sosny zamierające, przebudowujemy drzewostany iglaste na iglasto-liściaste, wprowadzamy dęba i inne gatunki liściaste. Cały czas robimy, co w naszej mocy, by pewne procesy ograniczyć – mówi leśniczy.

.

Lasy są ofiarą i sojusznikiem

Sprawami związanymi ze zmianami w lasach zajmuje się m.in. Komitet Problemowy ds. Kryzysu Klimatycznego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk. To właśnie oni w styczniu tego roku wydali komunikat na temat wpływu zmiany klimatu na lasy i lasów na klimat.
Według nich coraz częstsze susze i huraganowe wiatry osłabiają drzewostany, które następnie padają ofiarą patogenów.
– Zmiany te będą miały dramatyczny wpływ na wiele obszarów naszego życia, w tym na funkcjonowanie ogromnej gałęzi gospodarki związanej z przemysłem drzewnym – czytamy.
Naukowcy z PAN mają świadomość, że zwiększanie powierzchni lasów nie sprawi, że ludzie odejdą od razu od paliw kopalnych, ale wspomoże to walkę ze zmianami klimatu. Drzewa pobierają z atmosfery dwutlenek węgla i przechowują go w sobie oraz w glebie. Skoro więc człowiek nie może poradzić sobie z emisją CO2, to może warto z tym problemem zwrócić się w kierunku przyrody?
– Lasy odgrywają też kluczową rolę w stabilizacji obiegu wody, zmniejszając dotkliwość zarówno susz, jak i powodzi – piszą naukowcy PAN.
Rozmawiając z Andrzejem Trzeciakiem odniosłem wrażenie, że dbałość o lasy to ciągła walka przeciwników wycinki, z tymi którzy przekonują, że wycinać trzeba. Ważne jednak, by przy tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Przede wszystkim po to, by zachować nasze piękne lasy takimi, jakimi są. Dla nas, naszych dzieci i wnuków. Bo lasy – jak przekonują naukowcy PAN – są ofiarami zmian klimatu, ale też wielkim sojusznikiem w walce z nimi. I z tego sojuszu koniecznie musimy skorzystać. M.in. po to, by jedyna sosna, jaka rośnie na Bratniej Górze, gdzie spotkałem się z Andrzejem Trzeciakiem mogła rosnąć dalej. Ale i po to, by kiedyś ktoś mógł spotkać się z leśniczym Leśnictwa Wolica i usłyszeć: udało się, zmiany klimatu zostały zatrzymane. Uratowaliśmy nasze lasy!
Na koniec naszej rozmowy Andrzej Trzeciak powiedział, że nad procesami, które zostały wywołane przez zmiany w klimacie człowiek kontrolę jeszcze ma.
– Nie należy popadać w paranoję, tragedii jeszcze nie ma – stwierdził.
Dodał jednak, że trzeba być czujnym i temat bez przerwy monitorować. A robić to należy po to, by nie przekroczyć kiedyś czerwonej linii, zza której nie będzie już powrotu.
[email protected]

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPortowa wkrótce przejezdna. Rondo będzie gotowe we wrześniu
Następny artykułSiatkarskie sławy w Elblągu [ Sport ]