Starcie Igi Świątek z Aryną Sabalenką w finale turnieju WTA w Stuttgarcie było gwarancję tenisa na najwyższym poziomie. Kibice dostali prawdziwe show. To było spotkanie, w którym nie dało się stworzyć szybkiej przewagi i zdominować swoim stylem gry. Bardzo ważne było myślenie na korcie, umiejętne czytanie gry, ale też szukanie elementu zaskoczenia. Trudy tego meczu lepiej zniosła mentalnie polska tenisistka.
Kosmiczny pierwszy set
Od samego początku to spotkanie było bardzo wyrównane. Świątek musiała wykazać się cierpliwością w akcjach. Sabalenka próbowała jak najszybciej zaznaczyć swoją przewagę, ale Polka dzielnie wytrzymywała jej napór i próby przyspieszenia gry.
Oglądaliśmy tenis na naprawdę wysokim poziomie. Świątek często szukała zmiany kierunku, a Sabalenka posyłała niewygodny bekhend. Jednocześnie Białorusinka popełniała proste, niewymuszone błędy.
Kluczowy dla przebiegu pierwszego seta okazał się kosmiczny, ósmy gem. Obfitował on w efektowne zagrania, wymiany i obrony. Sabalenka popełniła podwójny błąd serwisowy, który dał przewagę Świątek. Polska tenisistka skorzystała potem z prezentu i przełamała swoją rywalkę.
W kolejnym gemie liderka światowego rankingu bardzo pewnie serwowała, co dało jej wygraną w secie 6:3.
Kibice nie mogli narzekać na nudę w tym spotkaniu, każda akcja wzbudzała emocje i podziw.
Nerwowa druga partia, ale Świątek nie dała się wybić z rytmu
Do gry Sabalenki zaczęła wkradać się nerwowość. Dała się przełamać już na starcie drugiego seta, a później Świątek odskoczyła na 2:0. Białorusinka zdołała się odbudować i złapać kontakt, zmuszała Polkę mocnymi zagraniami do grania nieczystych piłek. Tak naprawdę to był jedyny możliwy sposób, żeby zatrzymać liderkę rankingu w drugim secie. Ale polska tenisistka dobrze czytała większość zagrań i również odpowiednio na nie reagowała. Dzięki temu kontrolowała przewagę wywalczoną na początku seta.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w piątym gemie, kiedy obie tenisistki pobiegły do piłki, która zawisła nad siatką. Szybsza była Białorusinka, ale zagrała na tyle agresywnie, że mogła zranić rakietą Świątek. Polka w porę zareagowała i się uchyliła, potem Sabalenka przeprosiła ją za zaistniałą sytuację.
To jednak nie wybiło Polki z rytmu, która potem wygrała swojego gema serwisowego, po którym prowadziła 4:2 i dalej miała kontrolę nad meczem. Bardzo pewnie wyglądała na serwisie.
Sabalenka nie składała broni, do końca walczyła z polską tenisistką, ale Świątek nie popełniała żadnych błędów i nie pozwalała zdobywać punktów seriami. Drugi set padł łupem Polki 6:4. Tym samym w pokonała Białorusinkę w dwóch setach i drugi rok z rzędu triumfowała w Stuttgarcie. Jednocześnie odskoczy niedzielnej rywalce w rankingu WTA.
Iga Świątek (WTA 1.) – Aryna Sabalenka (Białoruś, WTA 2.) 6:3, 6:4
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS