A A+ A++

Zniesienie opłat za jazdę po autostradach i drogach szybkiego ruchu, co zapowiedział na konwencji PiS prezes Jarosław Kaczyński, nie wydaje się tak atrakcyjną ofertą jak zwiększenie 500+ do 800 zł., czy darmowe leki dla młodych i seniorów. Ma jednak wielki symboliczny wymiar. Po ponad 30 latach III RP państwo wreszcie wykonuje przyjazny gest wobec kierowców. I pasażerów.

800+ od 1 czerwca? Premier odpowiada opozycji: „Lisy chcą się wedrzeć do kurnika”. W środę dodatkowe posiedzenie rządu!

Buda zapowiada: W następne wakacje pojedziemy autostradami bez bramek. Co jeśli prywatne firmy nie będą chciały się zgodzić?

Nareszcie, jak długo można było czekać. Wreszcie kończy się ten absurdalny, niesprawiedliwy, łupieżczy proceder w postaci ściągania opłat za autostrady i drogi szybkiego ruchu. Po 34 latach wolnej Rzeczpospolitej najbardziej dojone krowy – kierowcy i pasażerowie samochodów, doczekali się jakiegoś przyjaznego potraktowania przez państwo. Jazda samochodem jest niemal tak obciążona podatkami i opłatami jak picie alkoholu. Tak, jakby to była jakaś rzecz luksusowa, coś w rodzaju fanaberii. O ile dla akcyzy na alkohol da się znaleźć jakieś intelektualne i moralne uzasadnienie, choćby związane z kosztami leczenia nadużywających, to nijak nie można pojąć okładania wielkimi opłatami i podatkami transportu. Są dwa uzasadnienia – bo bardzo łatwo ściąga się kochane pieniążki do budżetu, no i akcyza jest w całej Europie to i u nas musi być. Nie szkodzi, że to głupie i szkodliwe.

Tak wiem, że za coś trzeba budować drogi. Podobnie szkoły, więc może opodatkujmy chodzenie do niej, hę? Posterunki policji i straży pożarnej też trzeba postawić i utrzymać, ale nikt nie opodatkowuje wzywania do pożaru. Wiem, że przykłady absurdalne, ale niestety pasujące. Nie da się żyć, bez komunikacji i transportu. Bez ruchu i energii, więc okładanie specjalnymi podatkami rzeczy tak witalnych jest absurdalne. Zostawmy jednak z boku dyskusję o tym. To na inną opowieść.

Zniesienie opłat za jazdę po autostradach to wydarzenie doniosłe, które zostanie docenione. Oby było zapowiedzią nowego myślenia, nowego traktowania tych, którzy korzystają z samochodów, a więc wszystkich obywateli. Od lat mieszkańcy postępowych i czysto europejskich miast (coraz bardziej brudnych i obskurnych) jak Warszawa, Łódź etc. są zakładnikami tzw. miejskich aktywistów. Trudno znaleźć bardziej szkodliwą, bardziej utrudniająca ludziom życie grupę, niż ci maniacy komunikacji masowej i rowerów. Zdaje się, że za chwilę z pomocą Unii i jakichś tam ekofanatyków zniszczą nie tylko nasz styl życia, ale gospodarkę i więzy społeczne. Przed tym trzeba się bronić ze wszystkich sił.

Ilustracją tej wizji jest m.in wywiad jaki Polsat News przeprowadził z premierem Mateuszem Morawieckim. Jedno z pytań jakie zadał dociekliwy, przenikliwy Piotr Witwicki dotyczyło darmowych autostrad. Dziennikarz przytoczył zamieszczoną na Twitterze opinię aktywisty miejskiego Jana Mencwela.

Wiecie jaki będzie główny efekt „darmowych” autostrad? Jeszcze więcej osób uzna, że jak podróżować to tylko autem. A potem będzie zdziwienie, że na autostradach są gigantyczne korki. To nie jest populizm, tylko głupota, która niczego nie poprawi.

Komentarz zilustrował zdjęciem korka na autostradzie w Los Angeles.

Mencwel straszy, że darmowe autostrady będą skutkować „zwiększonym natężeniem ruchu, zatorami i ryzykiem wypadków, doprowadzając do korków na zbudowanych za setki miliardów złotych drogach”.

Witwicki cytował dalej jakichś tam miejskich aktywistów i w ich imieniu zarzucał premierowi, że „cały świat idzie w stronę odejścia od aut chociażby na rzecz kolei, wy stawiacie na samochody”.

To żenujące, że te brednie są przytaczane, że premier z racji swego stanowiska zmuszany jest, by je uprzejmie komentować. Demagogia, populizm, tandetne intelektualnie argumenty zawładnęły umysłami wielu dziennikarzy i polityków. Żadna kolej w Polsce, ani żadna komunikacja masowa w przeciągu 100 lat nie zastąpią transportu samochodowego. Chyba, że aktywiści miejscy zamierzają wkrótce zlikwidować w Polsce wsie, mniejsze miasta i małe miasteczka i zamiast nich postawić megalopolis w rodzaju Tokio czy Seulu, w którym upcha się 40 milionów obywateli.

Autostrady to sieć szkieletowa dla dróg w całym państwie. One, wbrew opinii wykluczonych intelektualnie aktywistów miejskich, nie służą tylko do tego, by pojechać z Warszawy do Gdańska czy Poznania, ale tez z Kiermozia na Mazowszu do Warubia na Kujawach, albo z Cynowa w Podkarpackiem do Ścinawy na Dolnym Śląsku.

Komentarze aktywistów miejskich sprowadzają się do tego, że samochody są złe. Oni mają na tym tle obsesje, paranoje i cała Polskę chcieliby wedle swoich manii urządzić. Już w samej nazwie tych działaczy – aktywista miejski, kryje się tajemnica ich wykluczenia intelektualnego i komunikacyjnego. Oni myślą, że wszyscy mieszkają w Warszawie na Mokotowie, czy Wilanowie, albo na Kazimierzu w Krakowie i tylko taką ograniczoną perspektywę mają. Wsiada się do pociągu w Warszawie, by do Sopotu na imprezę pojechać. Blisko 70% Polaków mieszka na wsi (40%) i w mniejszych, bądź zupełnie małych miastach. Budowanie zgodnie z obsesjami aktywistów, systemu komunikacji masowej, czy na hulajnogach, kosztem samochodowej, oznacza wykluczenie komunikacyjne 30 milionów obywateli, nie mówiąc o tych, którzy też w dużych miastach mieszkają.

Jedna sprawa to kluczowy dla gospodarki transport od drzwi do drzwi. Kolejna to kwestie witalne, egzystencjalne dla mieszkańców małych miejscowości. To majaki, że w lutym ktoś z Brzykowa do Burzenina (Łódzkie) rowerem po zakupy pojedzie, albo z Jurgowa do Rzepisk (Spisz w Małopolsce) etc. Chodzi też o styl życia, prawo do swobody podróżowania, odwiedzania się, podtrzymywania więzów rodzinnych, przyjaźni znajomości. Podróżowanie to budowanie tkanki społecznej. Nikt nigdy nie wybierze się z Szadku (2 tys. mieszkańców, Łódzkie) komunikacją masową na wycieczkę na Roztocze i nie wpadnie przy okazji Muzeum Rzeźby w Orońsku pod Radomiem, dworek Sienkiewicza w Oblęgorku (Świętokrzyskie) obejrzeć, choć po drodze na Lubelszczyznę te dwa miejsca ma. Nikt nigdy nie zajedzie ani autobusem, ani tym bardziej pociągiem do gospodarstwa agroturystycznego w Kadzidłowie na Mazurach i stadniny koni w Bogusławicach (Łódzkie), ani na chrzciny w Podsutkach na Podlasiu. Mieszkaniec Pobyłkowa Małego ma prawo do tego, by wygodnie dojechać do urzędu, czy sklepu w Wierzbicy (Mazowsze), a nie brnąć lutym w śniegu z domu 2 kilometry na przystanek autobusu, który 2 razy dziennie przyjeżdża. Albo raz.

Zniszczenie komunikacji samochodowej i transportu, czego chcą aktywiści miejscy, oznacza zniszczenie stylu życia i ruinę gospodarczą. Pomysł połączenia całej Polski liniami kolejowymi, autobusowymi jest szaleńczy, utopijny, oznacza gigantyczne marnotrawstwo.

Autostrady i trasy szybkiego ruchu to sieć szkieletowa dla wszystkich dróg w Polsce. Szybka, wygodna, bezpieczna podróż nimi to nie jest luksus, jakaś usługa premium, tylko rzecz witalna dla obywateli i całego kraju. Beneficjentem darmowych dróg są nie tylko demoniczni kierowcy, jak się wydaje intelektualnie wykluczonym, ale wszyscy. Np. mama, którą syn wiezie z Nysy (Opolskie) do Iwonicza (Podkarpackie) do sanatorium i rodzina, która meble kupiła. Dokądkolwiek skądkolwiek się samochodem jedzie, to ma się łatwiej i bezpieczniej dzięki temu, że są autostrady, nawet wtedy gdy się z nich akurat nie korzysta. One zdejmują ruch z mniejszych dróg, udrażniają je. To oczywistość.

Aktywisto miejski Mencwel. Ludzie nie rzucą się nagle na autostrady i nie zaczną dodatkowo jeździć, tylko dlatego, że będą za darmo. Jeśli przeniosą się z mniejszej drogi na autostradę, bo już płacić za nią nie trzeba, to bardzo dobrze. Po to też opłata będzie zniesiona. I by w korkach godzinami w miejscu poboru myta nie sterczeć.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzpital w Sosnowcu zawiesza funkcjonowanie “psychosomatyki”. To ostatni taki oddział w województwie
Następny artykułWiosenny weekend z Herbus Cosmetics