Komunikacja miejska w Białymstoku będzie droższa. Ceny biletów poszły w górę – tak zdecydowała rada miasta. Zdecydowały głosy klubu radnych KO, wspierających prezydenta. Podwyżki cen są konieczne ze względu na inflację i wzrost kosztów funkcjonowania spółek komunalnych odpowiadających za miejski transport – argumentują władze Białegostoku.
Wzrosną ceny wszystkich rodzajów biletów. Bilety jednorazowe podrożeją o złotówkę; 4 zł będzie kosztował bilet jednorazowy normalny w wersji elektronicznej, 5 zł w papierowej. W przypadku biletów okresowych – normalny miesięczny kosztować będzie 130 zł zamiast 100 zł, a 30-dniowy 140 zł, poprzednio 110 zł. W nowej taryfie są dodatkowe rodzaje biletów, np. 3-dniowy.
Sesja została zwołana w trybie nadzwyczajnym na wniosek prezydenta miasta. Radni PiS chcieli jej przełożenia na najbliższy poniedziałek, ale ten wniosek nie znalazł większości. Ostatecznie za projektem uchwały o podwyżkach cen biletów zagłosowało 14 radnych KO, przeciwko było 13 radnych PiS i Polski 2050. Wcześniej radni odrzucili poprawki radnych Polski 2050, którzy chcieli, by podwyżki były niższe.
Podjęta uchwała wejdzie w życie po dwóch tygodniach od jej publikacji w dzienniku urzędowym Województwa Podlaskiego.
Albo podwyżki cen biletów, albo ograniczenia w kursach
Albo uda nam się uchwalić te podwyżki, albo będą ograniczenia i cięcia kursów, za co za tym idzie zwolnienia kierowców i mechaników – mówił, prezentując projekt uchwały, zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz. Powiedział, że projekt przedstawia “bez jakiejś wielkiej przyjemności, a wręcz ze smutkiem”, przypominał że ostatnia podwyżka cen biletów autobusowych w mieście miały miejsce w 2020 roku.
Nikitorowicz mówił, że w ostatnich trzech latach nastąpił wzrost różnych kosztów wpływających na funkcjonowanie komunikacji – od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, w tym czasie spadły dochody miasta z wpływów podatkowych. “Nie ma z czego dopłacać” – powiedział. Dodał, że to czynniki niezależne od miasta. Wymienił również jako ważny czynnik inflację rosnącą w latach 2020-2023.
Wskazywał też, że wpływy z biletów w okresie pandemii spadły, bo znacznie mniej osób korzystało z transportu publicznego, a koszt utrzymania komunikacji rośnie; jak podał, jej deficyt sięga 100 mln zł. Mówił, że podwyżki pozwolą obniżyć ten deficyt o kilkanaście, może 20 mln zł.
Dyrektor Zarządu Białostockiej Komunikacji Miejskiej Bogusław Prokop powiedział, że podwyżki oparte były na założeniu, iż cena rośnie średnio o ok. 30 procent. W przypadku biletów jednorazowych zwrócił uwagę, że przeciętnie mieszkaniec miasta kupuje 7-9 takich biletów w miesiącu. Mówił, że w takiej sytuacji podwyżka będzie sięgała ok. 10 zł miesięcznie. Przyznał, że spada sprzedaż biletów i liczba przewożonych osób.
Przez dziesięć lat straciliśmy połowę pasażerów
Na ten spadek zwracali uwagę radni opozycji. Argumentowali, że wzrost cen biletów autobusowych spowoduje, że mieszkańcy będą jeszcze częściej wybierali np. taksówki na aplikacje jako rodzaj transportu. “Przez dziesięć lat straciliśmy połowę pasażerów (…), pokazuje to, że jesteśmy w totalnym odwrocie, jeśli chodzi o komunikację. Stąd też podnoszenie tej ceny wydaje mi się wbrew logice” – mówił radny Ruchu Polska 2050 Maciej Biernacki.
“Nasza komunikacja miejska, zamiast się rozwijać, to się de facto zwija. Odpływają pasażerowie i tak się zastanawiam, ile przez te ostatnie 10 lat przybyło aut w Białymstoku, ponieważ mieszkańcy wybierają transport prywatny” – mówił szef klubu radnych PiS Henryk Dębowski. Podawał przykłady biletów z nowej taryfy, gdzie cena rośnie nawet ponad dwukrotnie. Mówił o cenach – po ubiegłorocznej podwyżce – biletów komunikacji miejskiej z Olsztyna. Ocenił, że są one takie, jak w Białymstoku obecnie, czyli przed podwyżką. Kwestionował ekonomiczny sens działalności w Białymstoku trzech komunalnych spółek komunikacyjnych.
Przewodniczący rady Łukasz Prokorym mówił w imieniu radnych KO, że podjęcie tej uchwały, to decyzja na rzecz odpowiedzialności za budżet miasta. Porównał je do wyspy, wokół której są fale, takie jak wzrost cen paliwa, inflacja, niekorzystne dla samorządów zmiany podatkowe. “Wynikiem uderzania w naszą wyspę tych fal są decyzje, które my jako radni podejmujemy. Te decyzje nie powinny być populistyczne (…), bo nikt nie ma radości z tego, że coś się podwyższa. Ale nie po to jesteśmy wybrani, by podejmować decyzje, które są populistyczne, ale te, które są odpowiedzialne dla naszego miasta i jego budżetu” – dodał.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ mok/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS