A A+ A++

Komitety budowy ulic od dłuższego czasu wzbudzają w Augustowie spore kontrowersje. Pobieranie od mieszkańców opłaty w wysokości 1.500 zł na remonty dróg miejskich dzieli już nie tylko radnych. Dochodzi również do napięć pomiędzy sąsiadami. Niedawno miasto wykazało się wielką hojnością wobec mieszkańców bloku w Silikatach i obniżyło stawkę opłaty za remont ulicy do 250 zł, co wydaje się sytuacją tragikomiczną.

Były wieloletni burmistrz Augustowa Leszek Cieślik od dawna uważa, że pobieranie opłat od mieszkańców na budowę ulic to skandal. Niedawno zgłosiła się do niego grupa mieszkańców. Przedstawili mu zaskakującą relację. Z informacji lokatorów bloku w Silikatach wynika, że oczekiwano od nich 1.500 zł partycypacji. Kiedy nie zgodzili się na takie żądanie, otrzymali propozycję wpłacenia 250 zł. Radny Cieślik mówi, że opisana historia jest godna ubolewania.

-W budżecie miasta ujęta jest realizacja ulicy Turystycznej, a dokładnie łącznika pomiędzy tą ulicą i szosą sejneńską. Z końcem lipca i na początku sierpnia zgłosili się do mnie mieszkańcy jednego z bloków na osiedlu Silikaty. Z ich relacji wynika, że organizowano spotkania mieszkańców z pracownikami urzędu miasta. W jednym z nich miał uczestniczyć sam burmistrz. Moi rozmówcy utrzymują, że podczas spotkań urzędnicy zastosowali wobec nich szantaż, mówiąc że jeżeli nie zawiążą komitetu budowy ulic i nie wpłacą 1.500 zł na rzecz partycypacji w inwestycji, ulica nie zostanie przebudowana. Mieszkańcy nie chcieli się zgodzić. Miasto obniżyło żądania do 250 zł –mówi Leszek Cieślik.

-Zmuszanie ludzi do wpłacania pieniędzy na komitety pod groźbą niezrealizowania inwestycji to zachowanie karygodne. Dotyka to w wielu przypadkach osób niezamożnych i emerytów, a zapłacenie 1.500 zł byłoby dla nich niesłychaną trudnością. Pobieranie od ludzi opłat 250 zł to kuriozum, bo nie będzie to miało żadnego wpływu na inwestycję kosztującą kilka milionów. Tutaj chodziło wyłącznie o to, aby pokazać, że mieszkańcy nadal chcą zawiązywać komitety i uczestniczyć w koszcie budowy. Myślę, że właśnie dlatego miasto było tak zdeterminowane i zgodziło się złagodzić pierwotne oczekiwania -podejrzewa szef klubu Koalicji Obywatelskiej.

-Przypomnę, że kilka lat temu mieszkańcy wpłacali pieniądze na komitety, bo obowiązywała uchwała autorstwa ugrupowania Nasze Miasto o 50-procentowej stawce opłaty adiacenckiej. Ludzie bali się poniesienia ogromnych kosztów z tytułu opłaty i woleli zapłacić 1.500 zł. Był to swoisty szantaż rządzących miastem. W aktualnej kadencji rady, na wniosek Koalicji Obywatelskiej, stawka tej opłaty została zmniejszona do 1 procenta. Mieszkańcy nie mają obowiązku partycypowania w kosztach, bo budowa ulic jest zadaniem własnym gminy. Uważam, że wyłudzaniem pieniędzy od mieszkańców i straszeniem ich, że inaczej ulica nie powstanie, powinny się zająć odpowiednie organy -podkreśla Leszek Cieślik.

Były burmistrz Augustowa i poseł na Sejm twierdzi, że cała sprawa ma jeszcze jeden wymiar. Nie każdego z mieszkańców ulicy stać jest na udział w komitecie, co może spowodować spór.

-Urzędnicy miejscy, świadomie lub nie, biorą udział w dzieleniu sąsiadów, co prowadzi do konfliktów. Niektórych stać na zapłacenie pieniędzy miastu, a pozostałych nie. Ale ci drudzy są poddawani presji ze strony bogatszych mieszkańców, dążących do remontu ulicy. Branie udziału w takich spotkaniach nie przystoi poważnemu urzędnikowi, a zwłaszcza burmistrzowi. Ludzie wybrali go licząc, że będzie piastował urząd godnie. Mieszkańcy mogą mówić o braku sprawiedliwości, bo jednym remontuje się ulicę za darmo, ale od innych oczekuje się za to pieniędzy. Tymczasem każdy augustowianin płaci podatki -zauważa radny KO.

-Być może założenie komitetów miało jakiś sens 30 lat temu, gdy wychodziliśmy z marazmu, ale nie dzisiaj, kiedy mamy różne sposoby pozyskiwania funduszy unijnych i państwowych na przebudowę dróg. Istnieją możliwości, o jakich dawniej mogliśmy tylko pomarzyć. Będąc burmistrzem Augustowa w latach 90 zlikwidowałem komitety na rzecz skanalizowania i zwodociągowania ulic. Miasto zrobiło to własnymi środkami, podobnie jak inne inwestycje, np. remonty głównych miejskich arterii. Oczywiście nikt nikomu nie zabrania podejmowania inicjatyw społecznych. Jednak one powinny zostać ukierunkowane na dodatkowe zadania np. upiększenie ogródka osiedlowego, a nie na budowę ulic –podsumowuje radny Leszek Cieślik.

Rozmawialiśmy też z jednym z mieszkańców osiedla Silikaty, biorącym udział w dyskusjach z urzędnikami miejskimi. Nasz rozmówca nie będzie partycypować w komitecie budowy ulic.

-Do spotkania z urzędnikami miejskimi doszło pod koniec lipca. Brał w nich udział burmistrz oraz dwójka jego pracowników. Powiedziano nam, żebyśmy założyli komitet budowy ulicy i wpłacili po 1.500 zł. Powiedziałem podczas spotkania, że uchwała rady miejskiej o opłacie adiacenckiej została uchylona i przywołałem wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. Argumentowałem także, że w myśl wyroku NSA nie powinno się od nas pobierać opłat za remont. Urzędnicy powiedzieli, że są to rozgrywki polityczne przeciwników władz miasta, nieoparte na prawdzie –relacjonuje konsultacje mieszkaniec (imię i nazwisko znane redakcji).

-Uczestnicy spotkania stwierdzili, że 1.500 zł jest bardzo wygórowaną kwotą. Pracownicy urzędu zgodzili się obniżyć oczekiwania do 250 zł od członków komitetu -mówi mieszkaniec.

-Na spotkaniu urzędnicy pochwalili się, że miasto otrzymało 4 mln zł na remont ulicy. Jaki wpływ na inwestycję będzie miało pobranie od ludzi 250 zł? Co można zrobić np. za 7,5 tys. zł, gdyby wszyscy partycypowali w kosztach? Przecież to kropla w morzu. Osoby, które zgodziły się zawiązać komitet podjęły decyzję, że zrzucą się po 300 zł na remont. Większość ludzi z bloku to emeryci. Ja otrzymuję niską emeryturę, ledwo wystarczającą na wszystkie koszty i opłaty. Odczuwałem presję dołączenia do komitetu. Teraz dochodzi do nieporozumień sąsiedzkich, osoby nieuczestniczące w komitecie często są poddawane krytyce –komentuje augustowianin.

Mieszkaniec ubolewa nad ochłodzeniem relacji z niektórymi sąsiadami. Jego zdaniem doszło do podziałów na zwolenników i przeciwników komitetu, co staje się coraz mocniej widoczne.

-Na naszej dzielnicy jest jeszcze blok komunalny i budynki po dawnym hotelu robotniczym, w których mieszkają ludzie. Ale jedynie od mieszkańców naszego bloku oczekuje się wpłaty i uzasadnia się to tym, że jesteśmy wspólnotą mieszkaniową i rzekomo mamy udział w gruncie. Atmosfera robi się nerwowa. Dotychczas miałem normalne relacje z sąsiadami, a od czasu rozmów z urzędnikami niektórzy przestali odpowiadać mi dzień dobry. Mają żal, że nie chcę uczestniczyć w komitecie –podsumowuje temat nasz rozmówca, mieszkaniec osiedla Silikaty.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWatykan: papież postanawia reformę Zakonu Maltańskiego
Następny artykułBielsko-Biała: Walczyli o puchar prezesa – Kolarski narybek w akcji