A A+ A++

Dwudziesta siódma edycja festiwalu „Świat pod Kyczerą” zawitała do Polkowic. Idea festiwalu jest prosta: pokazać w jednym miejscu różnorodność kultur, a zarazem przekonać uczestników, że muzyka i taniec łączą wszystkich.

Festiwal „Świat pod Kyczerą” jest jedną z najoryginalniejszych imprez nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Świadczy o tym choćby decyzja FIDAF – prestiżowej Międzynarodowej Federacji Festiwali Folklorystycznych, mającej siedzibę w Korei Południowej, która w ubiegłym roku uznała „Świat pod Kyczerą” za najlepszy festiwal tej organizacji na świecie.

– Pomimo dzisiejszych trudnych warunków pogodowych, bo jest bardzo gorąco, mamy komplet publiczności w amfiteatrze – powiedział Bogusław Godlewski, dyrektor Centrum Kultury w Polkowicach, współorganizator polkowickiej edycji festiwalu. – Bardzo się cieszymy, że możemy po raz kolejny dla polkowiczan przygotować tak unikatową imprezę. Na scenie występują zespoły z całego świata, od Senegalu po Ukrainę. To jest dla nas ogromna wartość, że możemy polkowiczanom zaprezentować to artystyczne wydarzenie. Przedstawiamy przecież nie tylko muzykę, ale wielokulturowość. Nasi mieszkańcy poznają kultury odległych państw i sądzę że takiej możliwości zapoznania się z nimi w jednym miejscu łatwo znaleźć nie można. No i oczywiście występy na żywo i muzyka na żywo.

Widzowie byli zachwyceni. Łatwo można było zauważyć, że podczas imprezy nie ma żadnych antagonizmów, ani narodowościowych, ani wyznaniowych. Widzowie doskonale się bawili i panowała wzajemna życzliwość. Nie znaleźliśmy nikogo, komu festiwal by się nie podobał. I nic w tym dziwnego: egzotyczne rytmy, kolorowe stroje, skoczna muzyka a nawet akrobatyczne pokazy szczudlarza z Senegalu musiały wzbudzać entuzjazm widzów.

– Zawsze bardzo podoba nam się korowód. W tym roku też był ciekawy. Wszyscy tacy radośni i uśmiechnięci. I te bajeczne stroje. Bardzo nam się podoba – mówi Amelia Zatońska.

– Nie wiem, który raz jestem na tym festiwalu i nigdy się nie zdarzyło, żeby był nudny – wyznaje Barbara Kowalska. – Obiecałam sobie, że będę najwyżej pół godziny, a zostałam do końca. To bardzo dobrze przygotowana impreza. Oby było takich więcej. Inicjatywa pana burmistrza wszystkim nam się jak najbardziej podoba.

– Jesteśmy po raz pierwszy na tym festiwalu – mówią Kazimiera i Eugeniusz Majewscy. – Tak szczerze mówiąc, przypadkiem przeczytaliśmy w Internecie, że jest coś takiego i dlatego przyszliśmy tutaj. Bardzo nam się podobała prezentacja w korowodzie. W ogóle cała impreza jest super. Szkoda tylko, że taki upał był.

– Bardzo piękny koncert. Naprawdę, super, super! Piękne zespoły, piękne ubiory, piękne dziewczyny! Można poznać kulturę innych krajów, dalekich, azjatyckich i zza oceanu. To świetna inicjatywa – podkreśla Jan Kujawski.

– Powiem szczerze, że straciłem już rachubę, który raz jesteśmy w Polkowicach. Siódmy? Ósmy? – stwierdził Jerzy Starzyński, dyrektor festiwalu. – Natomiast Festiwal „Świat Pod Kyczerą” odbywa się już 27 raz. To jest więcej niż połowa mojego życia. Ja w zespole Kyczera pracuję już 33 lata. Kiedyś powiedziałem sobie, że festiwal będę robił 2-3 lata i robię do dzisiaj. Myślałem, że czas to już zakończyć, ale jak widzę tych artystów, tą wspaniałą publiczność, która przychodzi na występy to sobie mówię: jeszcze jeden rok. I tak to trwa. Publiczność, która przychodzi i tak żywiołowo reaguje pokazuje, że warto robić ten festiwal. Mimo, że jest to ogrom pracy.

Większość z nas faktycznie nie zdaje sobie sprawy ze skali pracy organizacyjnej. Począwszy od zdobycia niemałych funduszy, poprzez całą logistykę. Festiwal to 10 dni koncertów i 12 dni pobytu zespołów. Trzeba załatwiać zgody na przyznanie wiz w różnych ambasadach: Dakar, Delhi. Niekiedy trzeba załatwiać zezwolenia od służb specjalnych kiedy chcemy gościć zespół z kraju tzw. wysokiego ryzyka. Grupy przylatują na różne lotniska: Berlin, Praga, Warszawa. Zdarzyło się, że nawet trzeba było wysłać autokar do… Wiednia lub Mediolanu. W hotelach zakwaterować trzeba ponad dwieście osób, a każda grupa ma swój autokar. Nie mówiąc już o oczekiwaniach kulinarnych: część nie je wieprzowiny, część wołowiny, a część w ogóle mięsa. Trzeba wziąć pod uwagę, że występy są codziennie gdzie indziej. Opowiadając o tym, dyrektor Starzyński uśmiecha się i widać, że mimo tych wielu zajęć kocha tą imprezę.

W tym roku polkowiczanie mogli spotkać się z występami ośmiu zespołów: Małej Kyczerki z Legnicy oraz grup z Indii, Senegalu, Meksyku, Hiszpanii, Słowacji, Bułgarii i Ukrainy/Armenii. Każdy z zespołów zaprezentował się na polkowickim Rynku, a później uczestnicy przeszli barwnym korowodem do amfiteatru. Tam prezentowano już dłuższe występy. Każdy z nich wzbudzał duże brawa. Wielki entuzjazm wśród publiczności sprawił zespół z Meksyku, który w pewnym momencie zaśpiewał „Szła dzieweczka do laseczka” i to po polsku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKMP Zielona Góra: Dyżurny odzyskał skradzione busy na autostradzie
Następny artykułCo odstrasza komary, a co nie działa? Omawiamy domowe sposoby na komary