A A+ A++

BIAŁA PODLASKA 23 września otwarta została wystawa kolekcji żołnierzyków ze zbiorów Andrzeja Olichwirowicza i Pawła Borka. Można ją oglądać w Muzeum Południowego Podlasia.

Słów kilka o kolekcjonerstwie…

Na protoplastów współczesnych żołnierzyków archeolodzy natrafiali już wewnątrz egipskich grobowców. Wykonane były z drewna, ręcznie malowane, a każdy z ludzików posiadał włócznię oraz tarczę. Zakłada się, że pełnili oni rolę straży przybocznej zmarłego księcia, gdyż otaczali mumię swego właściciela w grobowcu. Początkowo figurki żołnierzyków wcale nie służyły do zabawy lecz miały upamiętniać wyjątkowo dzielnych wojowników czy generałów. Potem metalowe odlewy wojsk wykorzystywano do ćwiczenia taktycznych manewrów w miniaturowej skali – tak robili starożytni Rzymianie.

Małych chłopców zawsze ciągnęło do przygód i mundurów, marzyli więc o swojej własnej armii, chociażby zabawkowej. Żołnierzykami odlewanymi często ze szlachetnych kruszców, bawili się najpierw potomkowie królów i przyszli wodzowie. Dla nich była to niejako zabawka edukacyjna, przygotowująca do późniejszej roli, jaką mieli pełnić.

Na większą skalę żołnierzyki zaczęto produkować dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. Jednak prawdziwie masową produkcję żołnierzyków rozpoczęto dopiero w drugiej połowie XIX wieku, w Wielkiej Brytanii. W tamtym czasie zaczął się też rodzić rynek kolekcjonerski, a hobbyści z całej Europy nie tylko zbierali te zabawki, ale także wymieniali się nimi.

W Polsce masowa produkcja żołnierzyków ruszyła po 1918 roku. Wśród producentów tych zabawek wybiła się na czoło firma „Mars”, która z wielką dbałością o szczegóły wykonywała figurki z plastiku historycznych wojsk polskich, ale też obcych państw, nie wyłączając tak egzotycznych jak Chiny czy Etiopia.

W czasach PRL-u plastikowe żołnierzyki były „żelazną ofertą” każdego kiosku czy sklepu z zabawkami. Warto podkreślić, że z ówcześnie produkowanymi żołnierzykami całkiem rzetelnie można było uczyć się historii od najmłodszych lat. Dominowały wówczas tzw. kioskowce, czyli pojedyncze, malowane żołnierzyki, na które składali się m.in. dobrze odwzorowani husarze z XVII wieku, rycerze, kosynierzy Tadeusza Kościuszki, kawaleria Księstwa Warszawskiego, ułani II Rzeczypospolitej, żołnierze Września’39, „kościuszkowcy” spod Lenino, a także Indianie i kowboje.
Jeżeli chodzi natomiast o lata 80-te XX w., to wówczas pojawiły się zestawy żołnierzyków kopiowane z krajów zachodnich. Matryce tworzone były z odlewów żołnierzyków przywiezionych z zagranicy. I tak na przykład wiele zestawów będących w ofercie m.in. gdańskiej Spółdzielni Rzemieślniczej „Spójnia” było mieszanką modeli skopiowanych z oferty austriackiej firmy „Roco”, podróbek brytyjskich figurek produkowanych przez „Airfix”, „Matchbox” i ich włoskich odpowiedników od „ESCI”. Podobne zabiegi stosowała też firma z Łodzi, której produkty zapakowane do torebki z tematycznie ozdobionym, kartonowym obrazkiem kupić było można w niejednym kiosku i sklepie z zabawkami, ale też w księgarniach, czy… sklepach wędkarskich! Najczęściej kopiowano żołnierzyki II wojny światowej firm „Revell”, „Matchbox”, „ESCI” i „Airfix”.

Prezentowane na naszej wystawie żołnierzyki pochodzą z firm: „Zabawkarstwo – Janusz Wdowiak” Łódź oraz „Zakład Tworzyw Sztucznych – Edward Mechaniszyn” Gdańsk, przedstawia figurki żołnierzy z okresu II wojny światowej: piechotę japońską, amerykańską, niemiecką, brytyjską, spadochroniarzy amerykańskich, komandosów brytyjskich, Afrika Corps, Strzelców Alpejskich, spadochroniarzy brytyjskich, piechotę australijską oraz żołnierzy polskich z 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, a także pojazdy wojskowe.

Wystawę można oglądać do 21 października 2022 r.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHandel hurtowy w sierpniu 2022 i nowe zamówienia w przemyśle
Następny artykułDo trzech razy sztuka – w końcu wybrano wykonawcę toruńskiego odcinka S10