A A+ A++

Liczba wyświetleń: 539

W poniedziałek już tradycyjnie, Strajk Kobiet zorganizował kolejną akcję protestacyjną pod siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej. Żądano odejścia kontrowersyjnego ministra, Przemysława Czarnka. Wspierano także nauczycieli, których próbuje on represjonować za udział w antyrządowych manifestacjach czy choćby ich popieraniu.



Zaraz na początku, już około godziny 16:00, pod siedzibą MEN policja zatrzymała kilka osób, w tym dziennikarkę. Jeden z policyjnych radiowozów, który zebrani przed ministerstwem próbowali zablokować, gdy chciał wywieźć zatrzymanych, potrącił człowieka i przejechał mu kołami po nodze. Do bramy wejściowej do ministerstwa przykuło się kilka osób. Na bramie powiesili transparent z napisem „Wolna aborcja, wolna edukacja”.

Policjanci przez dłuższy czas nie mogli sobie poradzić z odczepieniem jednej z nich od chodnika, bo ta w przeciwieństwie do pozostałych, nie przykuła się, ale przykleiła jakimś silnym klejem. W akcji wzięli udział strażacy i ratownicy medyczni. Po ul. Szucha w jedną i drugą stronę jeździły cały czas samochody osobowe oznaczone plakatami Strajku Kobiet, a kierowcy klaksonami deklarowali swoje wsparcie dla demonstrujących pod siedzibą MEN. Nie wiedząc, co zrobić z tymi samochodami, policja zaczęła je zatrzymywać i wystawiać mandaty za „nieuzasadnione użycie sygnału dźwiękowego w terenie zabudowanym”.

Gdy wszystkich już odczepiono, spod ministerstwa ludzie ruszyli na ul. Wilczą pod tamtejszy komisariat, gdzie przewieziono zatrzymane osoby.

Jednym z haseł wszystkich demonstracji z ostatnich dni jest „Solidarność naszą bronią”. I nie jest to puste słowo. Po każdej z demonstracji tłum blokował ul. Wilczą i domagał się zwolnienia zatrzymanych. Trwało to bardzo długo. Nie wiadomo za bardzo po co, bo po spisaniu policja mogła ich po prostu wypuścić, a ludzie by się rozeszli, ponieważ to nie komisariat policji jest celem ich protestów. Gdy oczekiwano na wyjście ostatniej osoby pomyślałem, że to już koniec dzisiejszych protestów.

Wychodząc z Wilczej na Marszałkowską dostrzegłem po obu stronach ulicy kilkudziesięcioosobowe grupy uzbrojonych już w tarcze, hełmy, pałki i gaz gotowych do interwencji policjantów. To samo było z drugiej strony na skrzyżowaniu Kruczej i Wilczej. W tym samym czasie pod komisariatem, z którego nadal nie wypuszczono ostatniej zatrzymanej, zaczęły się przepychanki z policją, broniącą wejścia na komisariat. Policjanci próbowali wciągnąć niektóre osoby do wnętrza komisariatu. Po pewnym czasie ustąpili a tłum skandował: „Faszyści, policja, jedna koalicja!”.

Tradycyjne poniedziałkowe protesty przypominają swoją cyklicznością protesty żółtych kamizelek we Francji. Oni protestowali w każdą sobotę. Protesty niestety nic nie dały, a ich bilans to wybite wielu osobom oczy gumowymi kulami przez policję. Francuska policja zasłużenie cieszy się opinią najbardziej brutalnej w całej Europie. Tam po demonstracjach żółtych kamizelek, co tydzień hospitalizowano kilkadziesiąt osób.

Prawa obywatelskie, wolność demonstrowania swoich poglądów, wolność słowa są ograniczane nie tylko u nas. W tę sobotę we Francji manifestowało tysiące ludzi przeciwko nowej ustawie o kompleksowym bezpieczeństwie. Art. 24 tej ustawy przewiduje karę do roku więzienia i 45 tys. euro grzywny za rozpowszechnianie niezamazanych zdjęć funkcjonariusza policji lub wojskowego „z oczywistym celem naruszenia jego integralności fizycznej lub psychicznej”. Francuscy dziennikarze i lewica widzą w tym zamach na wolność słowa.

„Jeśli nie będzie nam wolno filmować i fotografować policjantów, to nie będziemy mogli dokumentować popełnionych przez nich okrucieństw. A jeśli policyjna przemoc nie istnieje, to po co zabraniać jej filmowania?” – mówił Dominique Pradalié, sekretarz generalny Krajowego Związku Dziennikarzy.

Czy u nas i w innych europejskich „demokracjach” będzie podobnie? Taki jest trend. U nas – ustawa zwalniająca urzędników od odpowiedzialności za ich czyny. A wszystko to pod pretekstem wirusa. Ja już raz dostałem gazem na jednej z demonstracji. Dziennikarzowi „Tygodnika Solidarność”, 11 listopada przedziurawiono gumową kulą policzek. Na zdjęciach pokazujących policjantów z wymierzoną w ludzi bronią gładkolufową dokładnie widać, że mierżą oni do ludzi z tej broni poziomo, w głowy, oczy, twarze. teraz zatrzymano fotoreporterkę. Co dalej? Dokąd my zmierzamy?

Autorstwo: Jarosław Augustyniak
Źródło: pl.SputnikNews.com

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars Liczba głosów: 3, średnia ocena: 3,67 (max 5)

Loading…

TAGI: Protesty, Reportaż

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć “Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji “Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoseł Lech Kołakowski odszedł z klubu PiS
Następny artykuł“Polska frajerem Europy”. Burmistrz Karpacza ostro o zamkniętych noclegach i wyciągach [WIDEO]