W maju br. codzienne zakupy zdrożały średnio o 2,9% rok do roku, po podwyżce o 2,4% w kwietniu. Tak wynika z najnowszego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”. Wygląda zatem na to, że kolejny miesiąc z rzędu rośnie dynamika wzrostu cen w sklepach. Jednocześnie można obserwować efekt powrotu 5% stawki VAT na żywność.
Komentujący dane eksperci twierdzą, że podwyżki tym wywołane nastąpią, ale będą dalej odraczane w czasie. Głównie wynikać to będzie z wciąż trwającej wojny cenowej między największymi sieciami handlowymi. Do tego znawcy tematu dodają, że wzrost kosztów prowadzenia działalności zaczyna pomału zmuszać retailerów do myślenia o większych podwyżkach. Nie mogą oni dłuższej brać ich na siebie. Muszą je w końcu przerzucić na konsumentów.
Z najnowszego raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetów WSB Merito, wynika, że w maju br. ceny w sklepach detalicznych wzrosły średnio o 2,9% rdr. Zgodnie z analizą przeprowadzoną wg tej samej metodologii, w kwietniu poszły w górę rdr. średnio o 2,4%, a w marcu – o 2,1%.
– „W ostatnich dwóch miesiącach kluczowym czynnikiem odpowiedzialnym za szybszy wzrost cen w sklepach było przywrócenie stawki VAT na żywność” – mówi Marcin Luziński z Santander Bank Polska. – „Wzrosty hurtowych cen żywności w naszym kraju i na międzynarodowych rynkach sugerują, że artykuły spożywcze w polskich sklepach detalicznych nie będą spadać” – dodaje ekspert.
Jak stwierdza ekonomista Marek Zuber, powrót VAT-u na żywność z pewnością rozłożono w czasie, choć oczywiście nie wszędzie. Ekonomista przypomina, że mrożenie cen przez handel trwało średnio miesiąc, tzn. w niektórych przypadkach trochę krócej lub dłużej. Do tego ekspert rynku retailowego Robert Biegaj z Grupy Offerista dodaje, że wyraźnie widać, iż handel już rozłożył ten efekt na raty. Prawdopodobnie chodziło o to, by klienci zbyt szybko tego nie zauważyli.
– „W kolejnych miesiącach będzie widać dalszy wzrost konsumpcji, a tym samym – presji inflacyjnej. Jednocześnie zwiększą się koszty prowadzenia działalności przez detalistów. To z kolei będzie oznaczało podwyższanie cen w sklepach. Inflacja podskoczy być może nawet w okolicę 7% rdr.” – uzupełnia Marek Zuber.
Jednak wysokość kosztów zakupów nadal wyznacza trwająca wojna cenowa pomiędzy największymi sieciami. Robert Biegaj przewiduje, że w kolejnych miesiącach po odmrożeniu VAT-u ceny będą rosły co najmniej o 5%. Trudno tylko prognozować, w jakim natężeniu i kiedy ta sytuacja będzie miała miejsce.
– „Do końca roku wzrost cen może sięgnąć 5%. To normalny stan zrównoważonego rynku wewnętrznego. Przyczyną jest stabilizacja popytu przy wyższym poziomie dochodów konsumentów. Niepokojące są tylko rosnące ceny energii” – zauważa dr Andrzej Maria Faliński, były dyrektor generalny POHiD-u.
Z kolei dr hab. Sławomir Jankiewicz, prof. UWSB Merito, uważa, że wciąż wolniejszy wzrost cen wynika także z dużego importu jakościowo gorszej, ale taniej żywności z Rosji, Białorusi i Ukrainy. Pozwoliło to na wyhamowanie podwyżek, wywołanych powrotem VAT-u i wzrostem kosztów prowadzenia działalności. Niemniej taka sytuacja nie może utrzymywać się w nieskończoność. Podobnego zdania jest ekspert z Grupy Offerista, który jednocześnie dodaje, że podwyżki oczywiście są nieuniknione, bo sieci handlowe nie mogą cały czas tego kosztu wewnętrznie przerzucać na siebie.
– „Inflacja w II połowie roku będzie wzrastała. Pytanie tylko o ile, a to zależy od wielu czynników. Jeżeli obecny rząd nie dokona restrukturyzacji, zniszczonych przez poprzednią władzę, spółek strategicznych z udziałem Skarbu Państwa, możemy doczekać się na koniec roku dużego wzrostu inflacji. Nie wiadomo też, jak zachowa się NBP. Wcześniej realizował tzw. druk pustego pieniądza, co miało znaczący wpływ na inflację” – zwraca uwagę prof. UWSB Merito.
Kolejni eksperci uważają, że ceny będą szybciej rosły, choć nie ma co się obawiać rekordowych dynamik, jakie obserwowano choćby przed rokiem. Na wzrost inflacji wpływ ma także wygaszanie tarczy ochronnej dla energii i wzrost kosztów wynagrodzeń pracowników. Działania te zaniżały skalę wzrostu cen, ale to się już zmienia i ten trend będzie przyspieszać.
– „Dynamiki zmian są obecnie mniejsze, niż te poprzedzające rekordowe poziomy inflacji z ostatnich lat. Może się zdarzyć, że niektóre produkty znacznie zdrożeją ze względu na specyficzną sytuację, np. przez zawirowania na globalnych rynkach. Nie oczekujemy jednak powtórki wzrostów z przełomu 2022 i 2023 roku, kiedy zwyżki cen żywności przekraczały 20% rdr.” – uspokaja Grzegorz Kozieja, dyrektor Departamentu Międzynarodowy Hub Food and Agri w Banku BNP Paribas.
Ponadto dr hab. Sławomir Jankiewicz uważa, że trend wzrostowy w 2024 roku będzie utrzymywany. Wpływ na to będą miały przede wszystkim takie czynniki, jak duże oczekiwania inflacyjne, wzrost cen energii, gazu, ropy i wynagrodzeń.
– „Do tego trzeba dodać również niepewność wynikającą z wojny w Ukrainie i Izraelu, a także nieprzewidywalność skali konfliktu gospodarczego między Chinami i USA” – wylicza dr hab. Jankiewicz.
Jeżeli w międzyczasie nie pojawią się inne, nowe czynniki wpływające na niepewność na rynku, to tempo inflacji powinno ulec zmniejszeniu. Jednak nie ma wątpliwości co do tego, że konsumenci będą płacić w sklepach więcej niż teraz.
– „Czas potrzebny na dostosowanie cen po odmrożeniu VAT-u może być trudny do przewidzenia, ponieważ wpływa na to stabilizacja rynków surowców. Istotne mogą być też zmiany w zachowaniach konsumentów, takie jak zwiększona oszczędność lub zmniejszona konsumpcja czy działania regulujące i interwencje rządowe” – analizuje dr Joanna Wieprow z Uniwersytetu WSB Merito.
Choć sytuacja makroekonomiczna nie jest dramatyczna, to jednak nie ma warunków do obniżek. Ceny surowców rolnych wciąż pozostają niższe niż przed rokiem, ale spadki nie są już tak głębokie. Cały rynek jest gotowy na stopniowe podwyżki, zwłaszcza w ślad za rosnącymi wskaźnikami optymizmu konsumenckiego. Ekspert z Grupy Offerista zapewnia, że taki stan już ma miejsce, ale sieci handlowe dość ostrożnie lawirują wokół tematu, bo obawiają się negatywnej reakcji konsumentów.
– „Indeks cen żywności FAO w maju 2024 roku był niższy o ok. 3% rdr. Natomiast jeszcze w styczniu obniżki sięgały 10% rdr. Efekt taniejących surowców będzie stopniowo wygasał” – twierdzi dr Mariusz Dziwulski z PKO Banku Polskiego. – „Prawdopodobne jest to, że roczna dynamika cen detalicznych żywności będzie podążać w górę. Przywrócenie VAT-u wciąż nie znalazło pełnego odzwierciedlenia w cenach, ale proces ten może się wydłużyć z uwagi na konkurencję sieci” – przewiduje dr Dziwulski.
W oczach konsumentów, sytuacja w kraju polepsza się. To może zwiastować szybką zmianę nastawienia w zakresie podejścia do zakupów. Mniej oszczędzania i polowania na promocje oznaczać będzie większą chęć kupowania bez względu na ceny, co da przestrzeń handlowcom do ich podnoszenia. Oczywiście nie można tego robić w oderwaniu od realiów konkurencyjnego rynku handlowego.
– „Ogólnie w kraju poprawia się koniunktura, dane o wzroście gospodarczym w I kw. wskazały na wyraźne przyśpieszenie konsumpcji prywatnej. Silny popyt konsumentów da sprzedawcom możliwość poprawienia swoich marż, naruszonych przez słabsze warunki gospodarowania w zeszłym roku” – podsumowuje Marcin Luziński.
Źródło informacji: MondayNews Polska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS