A A+ A++

Sytuacja na granicy Izraela z Libanem pozostaje napięta od chwili napaści Hamasu na Państwo Żydowskie 7 paź­dzier­nika. Jak już wielokrotnie pisaliśmy, obie strony regularnie wymieniają się „uprzejmościami”, ale w niektóre dni dochodzi do przejściowych eskalacji. Tak też było dzisiaj.

Zaczęło się od zestrzelenia izraelskiego bezzałogowego aparatu latającego nad południowym Libanem. Bojownicy Hez­bol­lahu odpalili w kierunku drona co najmniej dwa pociski przeciw­lotnicze. Jeden z nich chybił i został strącony przez izraelską Procę Dawida. Izrael nie ujawnił typu strąconego UAV-a, ale według Hezbollahu był to Hermes 450.

W odpowiedzi Cahal przeprowadził uderzenia na cele w Libanie, w pobliżu miasta Baalbek w północno-wschodniej części kraju, przy granicy z Syrią. Była to swoista demonstracja siły ze strony Izraelczyków, którzy na ogół ograniczali ataki do południowej części Libanu. Oprócz tego zbombardowano również wrak strąconego drona, leżący opodal An-Nabatijji.

Hezbollah przyznał, że w nalocie pod Baalbekiem Izraelczycy zaatakowali łącznie trzy cele i że zginęło dwóch członków organizacji. Oświadczył też, że jednym ze zniszczonych budynków był magazyn produktów spożywczych.

W innym ataku, przeprowadzonym w po­łud­nio­wym Libanie, zginął Hasan Husajn Salami, oficer Hezbollahu. Według Izraelczyków był to dowódca jednego z jego sektorów (czyli de facto brygad) i architekt serii ataków na miasto Kirjat Szemona prze­pro­wa­dzo­nych za pomocą prze­ciw­pan­cer­nych pocis­ków kiero­wa­nych. Służba prasowa organizacji potwier­dziła jego śmierć, ale zdemen­towała donie­sienia, jakoby piasto­wał on promi­nentne stano­wisko dowódcze.

Oczywiście Partia Boga nie pozostała dłużna. Według wyliczeń samych Izra­el­czyków z Libanu odpalono około sześć­dzie­się­ciu nie­kie­ro­wa­nych pocisków rakie­towych, okreś­lanych tam zbiorczo (z oczy­wistych względów) jako Katiusze. Część została strącona za pomocą efek­torów Żelaznej Kopuły, inne spadły na pustkowiu lub w ogóle nie prze­kr­oczyły granicy. Tylko kilka z nich zagroziło mieszkańcom Izraela.

Jeden z pocisków spadł na kurnik w moszawie Szetula, tuż przy granicy izraelsko-libańskiej. Gospodarz został lekko ranny od odłamków. Kilka pocisków uderzyło w pobliżu autokaru jadącego przez Wzgórza Golan.

W odwecie izraelskie lotnictwo zbom­bar­dowało budynki używane przez Hezbollah we wsi Ajta asz-Szab, a także stano­wiska wyrzutni pocisków rakie­towych w Kawkabie. Ajta asz-Szab stało się celem nalotów już po raz drugi w ciągu minionych pięciu dni. Nie wiadomo, ile było ofiar w ludziach wskutek tych uderzeń. Do tej pory Hezbol­lah i sprzy­­mie­­rzo­ne z nim ugru­po­wania przyz­nały się do straty 253 bojow­ników w Libanie i Syrii. Od 7 paź­dzier­nika w Libanie zginęło ponad trzy­dzieś­ci osób cywilnych (w tym troje dzien­ni­ka­rzy) i jeden libański żołnierz.

Sytuacja w Strefie Gazy

Intensywność walk wokół Chan Junus i Rafah trochę spadła, ponieważ Izrael przygotowuje się jedno­cześnie do dwu scenariuszy: ostatecznego szturmu na Rafah (dziś rano gabinet wojenny zatwierdził plan bitwy) lub kil­ku­ty­god­nio­we­go rozejmu. Nie należy jednak wyciągać z tego wniosku, że zapanował spokój. Dziś rannych zostało pięciu izra­elskich żołnierzy: dwóch z 35. Brygady (Spadochronowej), jeden ze specjalnej jednostki inżynieryjnej „Jahalom” i dwóch z 601. batalionu (inży­nie­ryj­nego). Służba prasowa Cahalu poinformowała też, że wczoraj w Chan Junus zabito trzydziestu terrorystów.

Prezydent Biden powiedział, że ma nadzieję, iż uda się osiągnąć poro­zu­mie­nie w sprawie rozejmu do przyszłego poniedziałku (4 marca). Obecnie trwają negocjacje w Katarze, a oprócz gos­po­darzy z przed­sta­wi­cie­lami Hamasu rozmawiają bezpośrednio także Egip­cja­nie. Biały Dom celuje w aż sześ­cio­ty­god­niowy rozejm, który objąłby całą długość świętego miesiąca Ramadan.

Nieoficjalnie wiadomo jednak, iż ha­ma­sow­com nie odpowiadają proponowane im warunki, a z kolei to, co by im pasowało, jest nie do przyjęcia dla Izraela. O co dokładnie chodzi? Prawdopodobnie o proporcję zwalnianych zakładników do Palestyńczyków wypuszczanych z izra­elskich więzień. Ale może też chodzić o to, którzy konkretnie Palestyńczycy odzyskają wolność. Hamasowi z pew­noś­cią zależy na odzyskaniu osób skazanych za bezpośrednie sprawstwo zamachów terrorystycznych.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Izrael jest gotów zwolnić nawet 400 więźniów, w tym niewielką liczbę tych najgroźniejszych, w zamian za 40 zakładników – kobiet i starych mężczyzn.

W ramach tego samego porozumienia Izrael miałby pozwolić cywilom na powrót do północnej części Strefy Gazy, ale z restrykcjami – zezwolenie nie objęłoby młodych mężczyzn. Minister obrony Joaw Galant oświadczył jednak rodzinom zakładników, iż nie może być mowy o jakimkolwiek ponownym zasiedleniu północy Strefy, dopóki Hamas nie zwolni wszystkich zakładników.

– Od pierwszego dnia powtarzam, że pod względem moralnym nie mamy prawa przerwać walki, dopóki choć jeden zakładnik pozostaje w Gazie, i nic się w tej kwestii nie zmieniło – podkreślił Galant.

Rafael

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułУ Молдові відреагували на інформацію про безпілотник з їхнього кордону
Następny artykuł97 lat temu “Mazurek Dąbrowskiego” został hymnem Polski