Kiedyś często słyszałem od starszych i bardziej doświadczonych osób, że w życiu pewne są tylko dwie rzeczy – śmierć i podatki. Niekiedy niektórzy dodawali jeszcze jakąś zabawną rzecz, która – niestety – miała odzwierciedlenie w rzeczywistości. I na potrzeby dzisiejszego tekstu świetnie będzie pasowało, jeśli sam uczynię to samo. Tak więc, obecnie w życiu pewne są aż trzy rzeczy: dwie wspominany, a także podwyżki cen gier wideo.
Niestety najmocniej widać do obecnie na przykładzie największych produkcji AAA. Raz na jakiś czas stawki rosną, a bardzo głośno było o tym choćby przy okazji premiery nowej generacji konsol, gdzie wraz ze wzrostem możliwości sprzętów, wzrosły także ceny za gry wideo, które na nich odpalamy. Niedawno zalecenia w tym zakresie zapodał także Steam i przy zastosowaniu się do nich, nam – Polakom – również by się oberwało.
Jest to więc sytuacja, która dość jawnie prezentuje się słabo. Trudno znaleźć dobre strony, bo w praktyce chyba ich nie ma. Gdy jednak życie nie tyle daje nam cytryny, ile ciska nam nimi w twarz, pozostaje robić uniki, zbierać je i dopiero wtedy przygotować lemoniadę. Jeśli pojawiają się sytuacje, które niekoniecznie idą po naszej myśli, trzeba spróbować traktować je jako szansę na obranie innej drogi.
Gry indie
W tym przypadku ratunkiem mogą okazać się gry niezależne. Rynek tego typu produkcji jest dziś nieskończenie wielki, ale niestety wciąż bardzo mocno niedoceniany. Mam wrażenie, że w niektórych kręgach tytuły z segmentu indie są niemal sprowadzane do tych najprostszych mobilek tworzonych na jedno kopyto i wyłącznie dla generowania zysków z wyświetleń bzdurnych reklam. A jest to bardzo, ale to bardzo dalekie od prawdy.
Gry indie w dużej mierze charakteryzują się tym, że mają jakąś duszę. Jasne, z definicji możemy pod nie podpiąć nawet te gry nastawione wyłącznie na zyski, ale zostańmy przy założeniach i romantycznym podejściu do tworzenia gier – skupmy się wyłącznie na tych, w które deweloperzy (niezależnie, czy małe grupy, czy pojedyncze osoby) wkładają ogromne pokłady czasu, serducha i poświęcenia.
A to sprawia, że wiele tego typu produkcji jest bezkompromisowych. Są wyjątkowe, nietypowe i dalekie od gier AAA, które muszą być skrojona pod szerokie grono odbiorców. Indyki korzystają na tym, iż nie muszą spełniać ogólnych założeń, aby sprzedać się w dziesiątkach milionów. Nie muszą gnać za trendami, ugłaskiwać inwestorów, ani nawet dbać o jakiekolwiek poprawności czy ramy. Są tym, czym mają być już od założeń.
Co jednak najważniejsze, ceny są niekiedy tak niskie (w stosunku do oferowanej zawartości i możliwości), że można to uznać za rozbój w biały dzień. Oczywiście, niekiedy koszta są niestosowne i zdecydowanie zawyżone, ale w wielu przypadkach mamy do czynienia z niemal promocyjnymi stawkami. A możliwości wyboru jest tyle, że absolutnie zawsze się coś znajdzie. Dlaczego? Ponieważ to iście…
Nieskończony świat
Tak jest, można odnieść wrażenie, że świat gier niezależnych jest niemal nieskończony. Nie da się nawet określić, jak wiele z nich debiutuje dziennie – a co dopiero mówić o skali tygodni lub miesięcy. Można się w tym wszystkim dosłownie zgubić. Ale to jest cudowne, albowiem sprawia, że każdy – nawet największy przeciwnik – znajdzie coś dla siebie. Wszyscy są w stanie trafić na tytuły, które idealnie wpasowują się w ich gusta.
Sam przecież w ciągu ostatnich kilku miesięcy zaprezentowałem Wam cztery zestawienie najbardziej wyczekiwanych prze mnie premier gier indie tego roku. To przecież czterdzieści różnorakich tytułów – i to tylko tych, które osobiście uznałem za ciekawe i wyłącznie takich, które debiutują w okresie kilku miesięcy. W przypadku produkcji AAA nie wyrobilibyśmy się pieniężnie, a tu jest to dużo prostsze.
No i nie trzeba sięgać po wszystko – zakres gatunków jest niebywale szeroki, a sporo możliwości mamy także w kwestii długości. Znajdziemy gry na trzydzieści minut, trzysta minut, a nawet na 30 godzin. I to wszystko powinno być najlepszym dowodem, by w żaden sposób nie szufladkować gier niezależnych w sposób negatywny. Jest to, jak wielokrotnie tu wspomniałem, temat tak rozległy, iż byłoby to po prostu niesprawiedliwe.
Podsumowując…
W formie konkluzji i swoistego uwiarygodnienia moich słów muszę napisać, że swego czasu sam wzbraniałem się przed grami tego typu. Nie było mi kiedyś po drodze z produkcjami indie i uważałem je za niedorobione, niewarte poświęcanego czasu, a przede wszystkim mocno odstające od największych hitów z tych najwyższych półek. Jakież było moje zdziwienie, gdy wpadłem po uszy.
Dziś poruszam się w świecie tytułów niezależnych niczym ryba w wodzie, choć wciąż potrafię się mocno zaskoczyć. Niejednokrotnie łapię się na tym, iż jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co wymyślają osoby z całego świata. Kreatywność deweloperów nigdy nie przestanie mnie zadziwiać – a gdy nie są oni ograniczani żadnymi odgórnymi przykazami, mogą dać się ponieść całkowicie.
Jeśli więc mogę Wam coś na koniec napisać, to po prostu – dajcie się temu wszystkiemu porwać. Jasne, o tych grach trudno dyskutować z innymi, nie mają tak dużych grup odbiorców (choć są oczywiście wyjątki) i przeważnie na żyją świadomości ogółu w tak długo, jak największe dzieła, ale… To wciąż kapitalne produkcje. Takie, którym warto zaufać i jednocześnie takie, w których czuć całe to włożone serducho ze strony deweloperów. A przy podwyżkach cen jest najlepsza okazja, by w to wejść.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS