Zanim stał się kolarzem był i piłkarzem i pływakiem. Mieszka w Londynie i często trenował na ulicach miasta. Brytyjczyk Tao Geoghegan Hart niespodziewanie wygrał tegoroczną edycję Giro d’Italia.
Wielu komentatorów i nie tylko oni miało problem z nazwiskiem i imieniem zwycięzcy drugiego w tym roku wielkiego touru. “Gratulacje dla zwycięzcy, choć nie potrafimy powiedzieć jak się nazywa” – napisał prowadzący profil jednej z włoskich grup kolarskich.
Bo 25-letni kolarz zespołu Ineos-Grenadiers nie dość, że ma skomplikowane imię i nazwisko, nie był też do tej pory szerzej znany nawet w światku kolarskim. Do Giro 2020 odniósł w swojej karierze tylko trzy zwycięstwa – wygrał dwa etapy w Tour of the Alps i Tour de Lunigiana, a do włoskiego wyścigu przystępował jako pomocnik Gerainta Thomasa, lidera grupy, zwycięzcy Tour de France sprzed dwóch lat. Tao Geoghegan był kolarzem jednym z wielu. Aż do ostatniej niedzieli.
Niemal w każdym wywiadzie kolarski bohater weekendu, a może i sezonu, musi tłumaczyć skąd wzięło się jego imię. Po angielsku powinno brzmieć Tom. Tao ma pochodzenie gaelickie, czyli celtyckie, szkockie. Hart ma bowiem korzenie szkockie i irlandzkie. Stamtąd pochodzi jego rodzina, w której kultywuje się te tradycję. Ojciec kolarza też ma na imię Tao.
Zwycięzca Giro d’Italia urodził się w Londynie i w stolicy Anglii – w północno-wschodniej części miasta – mieszka od dziecka. Wspomina, że nigdy nie chciał pracować tak jak ojciec. Starszy Tao codziennie spędzał 16 godzin na budowach. Do domu przychodził ledwie żywy. Syn od dziecka zabrał się więc za sport. W sporcie szukał swojej szansy na lepsze życie.
Najpierw była piłka nożna (grał jako bramkarz), a potem – długo, bo przez pięć lat – pływanie. W basenie spędzał po dwie, trzy godziny sześć razy w tygodniu. Kibicował jednak i kolarzom. W 2007 roku oglądał z bliska Tour de France, które rozpoczynało się w Londynie, a dwa lata później uczestniczył w widowiskowej prezentacji rodzącej się właśnie grupy Sky, poprzednika Ineos. – Zainspirowali mnie – opowiadał.
Wtedy na dobre skończył z pływaniem. Jeszcze latem wziął udział w zawodach sztafet przez kanał La Manche. Wynik – 11 godzin 30 minut. Ale jego drużyna nie wygrała. – Wolał kolarstwo, bo w tym sporcie mógł liczyć tylko na siebie – wspomina na łamach “Guardiana” jego pierwszy trener Keir Aperley. Pracowali razem w klubie Cyclist Club Hackney. Pierwsze zawody to wyścigi na trawiastych torach w okolicy Londynu.
Obiecujące wyniki na torze (już normalnym) sprawiły, że zauważyli go łowcy talentów w Brytyjskiej Federacji Kolarskiej. Tao został włączony do programu olimpijskiego. To jeden z najbardziej skutecznych projektów sportowych na świecie w ostatnich latach. Dał Brytyjczykom multum medali na igrzyskach olimpijskich w kolarstwie i zwycięzców wielkich wyścigów. Jego uczestnikami byli m.in. Bradley Wiggins, Chris Froome, Geraint Thomas, bracia Adam i Simon Yates. Zawodnicy mieli stworzone idealne warunki przygotowań i dostęp do najnowszych metod treningowych opartych na wiedzy naukowej.
Geoghegan Hart długo kręcił na rowerze w cieniu gwiazd. Przekwalifikował się na kolarza szosowego. Jeździł na wyścigi do Belgii i do Włoch. Pierwszym wielkim sukcesem było trzecie miejsce w wyścigu Paris – Roubaix juniorów w 2013 roku. Miał wtedy 18 lat. Pokonał go przyszły mistrz świata Duńczyk Mads Pedersen. Do tej pory mieszkał głównie w Londynie. Tam też czasami trenował. Wiele razy miał wypadki na ulicach, parę kości zostało złamanych.
Wkrótce przeprowadził się do hiszpańskiej Girony. Miał lepsze warunki do treningu i przed wszystkim góry w pobliżu. Pierwszym zespołem, z którym podpisał kontrakt był Bissel Development Team, młodzieżowa przybudówka grupy Axela Merckxa , syna słynnego kolarza lat 60. i 70. Eddy’ego. Po dobrych obiecujących wynikach już po pierwszym sezonie zawodowego ściągania otrzymał propozycję kontraktu w zespole Sky, najsilniejszej i najbogatszej grupie w World Tour. Był jednak na tyle mądry i cierpliwy, żeby odmówić. – Chciałem się uczyć. Wiedziałem, że to jeszcze nie mój czas – tłumaczył.
Umowę ze Sky podpisał w 2017 roku. Miał być typowym kolarskim pomocnikiem, wspierać najlepszych w drodze do zwycięstwa w wielkich wyścigach. Sam nie miał wielkich ambicji. – Zaczynałem wtedy karierę od zera – opowiadał.
Przełom nastąpił w 2018 roku, kiedy Hart pomógł wygrać Criterium du Dauphine Geraintowi Thomasowi. Rok później ciężko harował na polskich drogach, by Tour de Pologne zwyciężył Pawel Siwakow (on sam był piąty). Tak miało też być w tym roku w Giro d’Italia. Brytyjski zespół wystartował, wystawiając na pozycji lidera Thomasa. Walijczyk wycofał się na początku wyścigu po pechowym upadku.
W Ineos zawsze jest plan B. To na strategicznym myśleniu opiera się sukces tej grupy w wielkich tourach. Kiedy w zeszłym roku Thomas nie był w stanie obronić tytułu w Tour de France zastąpił go Egan Bernal. Kiedy w tegorocznym Giro Thomas się wywrócił, pojawił się plan na wygraną Harta.
Nie było łatwo. Tao długo nie liczył się w stawce najlepszych kolarzy wyścigu. Tydzień przed końcem był 11. w klasyfikacji generalnej. – Powiedziałem mu, żeby jechał w faworytami klasyfikacji generalnej. Spodobało mu się, nie miał żadnej presji, każdy dzień był jego wielką przygodą i cały czas się poprawiał – opowiadał menedżer grupy sir Dave Brailsford.
Geoghegan Hart wygrał dwa trudne górskie etapy w Piancavallo i Sestriere. Przed ostatnim, czasówką w Mediolanie, był drugi. Pojechał lepiej niż wyprzedzający go o niecałą sekundę Australijczyk Jai Hindleya.
Były piłkarz i pływak wygrał Giro d’Italia. Kolarscy komentatorzy i dyrektorzy innych grup kolarskich będą już wiedzieć jak się nazywa.
Olgierd Kwiatkowski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS