– Nasz Kodeks pracy jest dość przestarzały, bo powstał jeszcze w poprzedniej epoce, głównie z myślą o pracownikach fabryk – klasycznym przykładem odnoszącym się do tamtych realiów są przepisy dotyczące czasu pracy, zwłaszcza te o sposobie liczenia nadgodzin i ośmiogodzinnej dniówce, która jest liczona ciągiem – w ogóle nie uwzględniają elastyczności, którą coraz bardziej cechuje się dzisiejszy rynek – mówi mec. Michał Lisawa, adwokat kierujący działem prawa pracy w kancelarii Baker McKenzie Krzyżowski i Wspólnicy.
Zanim na Ukrainie wybuchła wojna i głównym obszarem prawa pracy, który teraz interesuje specjalistów, stały się zasady zatrudniania uchodźców w obecnej nowej sytuacji, prawnicy często zajmowali się szukaniem na zlecenie przedsiębiorstw elastycznych form zatrudnienia poza formułą etatu.
– Do 24 lutego tego roku trendem, jaki obserwowałam na tym rynku, było bardzo duże zainteresowanie pracodawców formami zatrudniania, które nie wiązały się z wprowadzaniem wszystkich pracowników na swoje listy płac, ale umożliwiały korzystanie z ich usług poprzez agencje pracy albo przez podmioty trzecie – przyznaje mec. Aleksandra Minkowicz-Flanek, partner kierująca Zespołem Prawa Pracy w kancelarii Dentons.
Według niej polski Kodeks pracy, chociaż pochodzi z innej epoki, bo z 1974 roku, wcale nie jest jednak przestarzały.
– Był często nowelizowany i większość jego przepisów zasadniczo spełnia swoją funkcję. Nie ma w nim natomiast nadal regulacji, które pomagałyby spółkom okresowo zaspokajać ich zwiększone potrzeby dotyczące zatrudnienia. Nasze prawo nakazuje pracodawcy zawierać umowy o pracę i dawać etaty. Mamy też ustawę regulującą zatrudnianie pracowników tymczasowych, ale ona dotyczy tylko wyjątkowych sytuacji, no i nie można stosować zawartych w niej rozwiązań przez czas nieograniczony – mówi mec. Minkowicz-Flanek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS