Winne hormony
Dlaczego przez lata naukowcy zajmowali się niemal wyłącznie sercem mężczyzny? Przyczyną były hormony. Odkryto bowiem, że serce kobiety jest chronione przez estrogeny, które wytwarza ich organizm. Hormony te podwyższają poziom dobrego cholesterolu, który nie dopuszcza do rozwoju miażdżycy. Mają też zbawienny wpływ na śródbłonek, czyli warstwę komórek wyściełających naczynia krwionośne. Dzięki temu naczynia mogą się sprawnie zwężać i rozszerzać.
Takiemu przekonaniu ulegali sami kardiolodzy, którzy jeszcze kilkanaście lat temu z większą atencją podchodzili do chorego na serce mężczyzny niż chorej kobiety. Podczas zjazdu Polskiego Towarzystwa Kardiologiczne, który odbywał się w Gdyni na początku XXI wieku, przyznali, że pacjentki, które trafiają na oddziały kardiologiczne, są niedostatecznie diagnozowane i gorzej leczone, np. rzadziej poddawane angioplastyce.
– Serce postrzegamy przez pryzmat choroby niedokrwiennej serca i to zrozumiałe, bo jest to jeden z dwóch czynników rozwoju niewydolności serca, obok nadciśnienia tętniczego – mówił prof. Przemysław Mitkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego podczas Kongresu Zdrowia Kobiet. – Protekcja hormonalna kobiet jest silna i nawet jeśli u obu płci czynniki ryzyka są podobne, to u kobiet dają one o sobie znać później niż u mężczyzn.
Potwierdzają to dane zawarte w raporcie przygotowanym kilka lat temu przez NIZP-PZH, Śląski Uniwersytet Medyczny, Gdański Uniwersytet Medyczny i Warszawski Uniwersytet Medyczny. Czytamy w nim, że w Polsce każdego roku zawał ma 80 tys. Polaków – zdecydowanie częściej mężczyźni niż kobiety. 60 proc. zawałów jest u mężczyzn, a 40 proc. u kobiet.
Hormony chronią kobiety, ale tylko częściowo, bo młode także mogą mieć zawał. W grupie wiekowej 40-44 lat 25 kobiet na 100 tys. mieszkańców przechodzi rocznie zawał. Dla porównania, mężczyzn dotkniętych zawałem w tym wieku jest 121.
Potem, gdy kobiety wchodzą w okres menopauzy, hormonalny parasol nad ich sercem zaczyna się zamykać. Po pięćdziesiątce ilość estrogenów spada, a one same zaczynają chorować. W wieku 65-69 lat zawał przytrafia się 416 kobietom w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, a 1012 mężczyznom.
Z zawałem jest jeszcze jeden problem – u kobiet przebiega on nieco inaczej niż u mężczyzn. Typowymi objawami zawału serca u mężczyzn są duszność i ból w klatce piersiowej, promieniujący ku żuchwie i lewej ręce. U części kobiet może być podobnie, ale wcale nie muszą one odczuwać żadnych szczególnych dolegliwości. Objawami bywają nieustanne zmęczenie, zadyszka, nudności czy niestrawność, bóle pleców lub brzucha albo po prostu złe samopoczucie.
Nic dziwnego, że kobiety często bagatelizują te objawy. Do szpitala często trafiają, gdy już są naprawdę chore, ale i wtedy uważają, że przyczyną ich objawów jest grypa. Dopiero badania pokazują, że jest to zawał.
Czytaj też: Jak zadbać o serce? Te wskazówki mogą uratować ci życie
Groźny nie tylko zawał
Hormony nie chronią kobiet przed wieloma innymi chorobami sercowo-naczyniowymi.
– Młode kobiety też chorują na serce. Niektóre choroby mogą być bardzo niebezpieczne. Do nich należy kardiomiopatia połogowa, zapalenia mięśnia sercowego, kardiomiopatia związana ze stresem czy kołatania serca – wymienia prof. Mitkowski.
U kobiet dochodzi także do zaburzeń metabolicznych, które sprzyjają miażdżycy, oraz do chorób zakrzepowo-zatorowych, które grożą zawałem i udarem. Pojawia się nadciśnienie. W efekcie już po sześćdziesiątce serce kobiety jest zagrożone chorobami tak samo jak serce mężczyzny.
A może nawet bardziej. Niektórzy eksperci uważają bowiem, że w związku z tym, że serce kobiety jest mniejsze i mniejsza jest średnica tętnic wieńcowych, to łatwiej tworzą się w nich zatory i zakrzepy. Jest jeszcze jedno zagrożenie – w związku z tym, że do menopauzy kobietom raczej zawał nie grozi, zaczynają badać się pod kątem chorób serca przeciętnie o 10 lat później niż mężczyźni. To może wyjaśnić, dlaczego rokowania po zawale w przypadku kobiet są gorsze.
– U kobiet z chorobą niedokrwienną serca częściej niż u mężczyzn obserwujemy bardziej rozsiane zmiany miażdżycowe, które nie prowadzą do wystąpienia najbardziej typowego zawału, w którym minuty i pierwsza godzina decydują o rokowaniu – mówi prof. Mitkowski.
U obu płci na wewnętrznych ścianach tętnic tworzy się blaszka miażdżycowa, powstała ze złogów cholesterolu i innych substancji tłuszczowych. Sprzyja ona powstawaniu zakrzepów i ogranicza przepływ krwi, co może doprowadzić do zawału i udaru. U kobiet zmiany te są jednak bardziej rozproszone niż u mężczyzn. W badaniach diagnostycznych mających wykryć zatory trudno znaleźć miejsce, w którym zakrzep zatkał lub może zatkać naczynie krwionośne.
Kobiety też trochę inaczej chorują na niewydolność serca. – Jest to w dużej mierze spowodowane niewydolnością skurczową związaną z czynnikami ryzyka, które niemodyfikowane przez lata powodują, że serce staje się bardziej sztywne, mniej podatne na skurcze – mówi prof. Mitkowski. Przyznaje, że trwają dyskusje, czy parametry uznawane obecnie za standardowe w badaniu elektrokardiograficznym nie powinny zostać zmienione i dostosowane do różnic płci.
Wątpliwości budzą też obowiązujące standardy terapeutyczne. Przez lata wiele leków kardiologicznych nie działało u kobiet tak dobrze jak u panów. Był to efekt tego, że badania, na podstawie których ustalano zasady podawania leków, były prowadzone głównie na mężczyznach. Kobiety stanowiły zaledwie 10-20 proc. uczestników tych badań.
Ostatnie analizy pokazują, że jest nieco lepiej, bo kobiety stanowią prawie 39 proc. uczestników badań klinicznych, ale to wciąż zbyt mało, aby na tej podstawie tworzyć zalecenia terapeutyczne optymalne także dla słabej płci.
Serce kobiety mniejsze od serca mężczyzny
Różnice te wynika m.in. stąd, że u kobiet inaczej pracują komórki budujące mięsień serca, a także wolniej się starzeją i nie wraz z upływem lat nie zmniejsza się ich liczba. Obliczono ponadto, że częstotliwość rytmu serca u kobiet jest wyższa niż u mężczyzn.
– Gdy weźmiemy pod uwagę różne gromady kręgowców, to powinno być odwrotnie – żółwie mają najwolniejszą czynność rytmu serca i żyją najdłużej, a gryzonie mają bardzo szybką i żyją krótko – mówi prof. Mitkowski. Może to jeden z powodów, dla których kobiety żyją dłużej – średnio ponad 81 lat, podczas gdy mężczyźni nieco ponad 73 lata.
– Kiedyś mówiono, że kobiety chorują, a mężczyźni umierają i coś w tym jest – dodaje profesor.
Najlepszym antidotum na choroby serca jest bez wątpienia zdrowa dieta i ruch. Ale być może szczegółowe zalecenia powinny być inne dla kobiet i inne dla mężczyzn. Wykazano bowiem, że u kobiet regularne ćwiczenia, np. energiczny marsz, zmniejszają ryzyko choroby wieńcowej o 30-50 proc., a u mężczyzn – o 18-30 proc.
Ale może na taki wynik wpływ miało to, że kobiety zazwyczaj zdrowiej się odżywiają. Jedzą więcej warzyw i mniej kalorycznych potraw, a mężczyźni chętniej wybierają tłuste dania.
Czytaj też: Koronawirus niszczy nasze serca
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS