Po znakomitym w wykonaniu polskich siatkarek turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, porozmawialiśmy z Mileną Sadurek. Brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2009 roku twierdzi, że jedną z podstaw sukcesu kadry Stefano Lavariniego jest wysoki poziom przyjmujących, występujących w reprezentacji. –Dla rozgrywającej jak i całej drużyny to bardzo duża odskocznia, że mamy naprawdę mocne lewoskrzydłowe z których możemy korzystać – mówi nam Sadurek. Była rozgrywająca Polski oceniła też zmiany, których Lavarini dokonywał na tej pozycji, a także wskazała mankamenty, nad którymi nasz zespół musi jeszcze popracować.
SZYMON SZCZEPANIK: Jaki element w grze Polek zrobił na pani największe wrażenie?
MILENA SADUREK: To, że grały zespołowo. W meczu z Włochami bardzo dobrą zmianę dała Joanna Wołosz. Nie rozpoczęła meczu w wyjściowym składzie, ale we właściwym momencie pomogła zespołowi. Dobrze grała także Magda Stysiak i nasze skrzydłowe. Polskie siatkarki wykazały się dużą determinacją, choć nie były faworytkami. Ale to, że grały w Łodzi przed liczną publicznością, dało im ogromną siłę.
Wspomniała pani o zmianach na pozycji rozegrania. Cały turniej rozpoczęła Wołosz. Z Niemcami i USA pierwsze skrzypce grała Wenerska, by z Włoszkami powrócić do rozgrywającej Imoco Volley.
To coś, co ceni się u trenera Lavariniego, że nie gra się za nazwisko ale za aktualną formę. Selekcjoner w wyborze kieruje się tym, co jest najlepsze dla zespołu. Trener czuję tę drużynę, podczas Ligi Narodów – więc długiego turnieju – znalazł odpowiedzi na pytania jak w różnych okolicznościach reaguje ta kadra. Uważam, że bardzo dobrze zrobił zmieniając rozgrywającą. To trochę odpowietrzyło Aśkę Wołosz, pozwoliło jej spojrzeć z boku na pewne rzeczy. Katarzyna Wenerska uspokoiła naszą grę, kiedy było to potrzebne.
Magda Stysiak pomimo młodego wieku chyba już jest największą liderką kadry. W trzech ostatnich spotkaniach za każdym razem zdobywała grubo ponad 20 punktów.
W tym momencie mocny atak jest bardzo ważny w każdej drużynie. Ale warto zauważyć, że to nigdy nie było problem naszej reprezentacji. Od wielu sezonów najpierw mieliśmy Katarzynę Skowrońską, która była świetną atakującą. Potem była Malwina Smarzek, która w każdym turnieju zdobywała bardzo dużo punktów – tak, jak teraz Magda Stysiak. Nasz problem leżał gdzie indziej – wcześniej nie mieliśmy lewego skrzydła. Teraz Martyna Łukasik, Martyna Czyrniańska czy Olivia Różański zapewniają nam odpowiedni poziom na lewej stronie siatki. I to dlatego zaczęliśmy wygrywać. Bo wcześniej też mieliśmy znakomite atakujące, a jednak nasza pozycja na świecie wyglądała inaczej.
Zyskaliśmy różnorodność w ataku.
Tak. W końcu mamy jakość na lewym skrzydle. Dla rozgrywającej jak i całej drużyny to bardzo duża odskocznia, że mamy naprawdę mocne lewoskrzydłowe z których możemy korzystać. I nie są dziurą w bloku, bo wcześniej w tym elemencie lewa strona też nie była najmocniejsza. Nasza kadra jest bardziej zrównoważona na każdej pozycji.
W którym elemencie siatkarskiego rzemiosła Polki jeszcze mogą się poprawić?
Na pewno muszą pracować nad ustabilizowaniem formy na przestrzeni meczu. By w następnych meczach nie było tak jak z Tajlandią, że wygrały seta do siedmiu punktów, ale ostatecznie przegrały spotkanie. Ta drużyna potrzebuje większej przewidywalności i poczucia, że mają kontrolę nad przebiegiem rywalizacji. Lecz łatwo to powiedzieć, a trudniej zrobić. Trener Lavarini będzie musiał na tym popracować z tą ekipą, ale widać, że ma do niej dobre podejście.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Awans w 2023 roku wydaje się ważny pod kątem przygotowań do igrzysk. Ligę Narodów 2024 będzie można potraktować właśnie jako sprawdzian formy, zamiast drżeć w niej o wynik.
Na pewno to bardzo duży oddech dla naszej kadry. Dziewczyny nie muszą przez następne miesiące myśleć, czy pojadą do Paryża, albo że trzeba zagrać dobrze w Lidze Narodów by utrzymać pozycję w rankingu FIVB. Już nie musimy być od kogoś zależni i Sterano Lavarini wraz ze swoim sztabem ma więcej czasu by przygotować tę drużynę. Ma też jasno określony cel na przyszły sezon.
Igrzyska to marzenie każdego sportowca. Pani miała przyjemność wystąpić na nich w 2008 roku w Pekinie. Ten turniej różni się jakoś od mistrzostw świata czy mistrzostw Europy?
Gra na igrzyskach olimpijskich zawsze cieszy się największym prestiżem dla każdego sportowca. Ta impreza różni się z powodu całej otoczki, która jest przy igrzyskach. Przebywamy w wiosce olimpijskiej, wśród innych sportowców z całego świata. To wielkie święto sportu, które trwa ponad dwa tygodnie. Medal olimpijski jest też tym najcenniejszym trofeum w siatkówce. Mistrzostwa Europy grane są co dwa lata. Mistrzostwa świata wprawdzie co cztery, ale FIVB mówi, że także zamierza grać je co drugi sezon.
Na jaki wynik stać nasze siatkarki w Paryżu?
Na ten moment uważam, że powinniśmy się skupić na sukcesie, jakim jest sam awans na igrzyska. Dopiero później przyjdzie czas na analizę, na co dokładnie stać ten zespół. Polki pokazały, że stać je na wiele, bo dostały się do Paryża z niełatwej grupy. Ograły Włoszki i Amerykanki, z którymi ostatecznie razem awansowały na igrzyska. Ale we Francji też będą grały same najlepsze zespoły. Kandydatek do medali jest wiele. My bardzo byśmy chcieli tego krążka, ale czy na ten moment stać na niego naszą kadrę? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o siatkówce:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS