To są naprawdę dobre chwile dla piłkarzy grubo po trzydziestce. Kiedyś postrzegani niemal za emerytów, dziś nadają ton najlepszym drużynom w najsilniejszych ligach. Zlatan Ibrahimović w pojedynkę podniósł Milan, Ronaldo czy Messi utrzymują topową formę, dzisiaj zaś do tego klubu w imponującym stylu dołączył Edinson Cavani. 33-letni Urugwajczyk wszedł na murawę przy stanie 0:2, ale przede wszystkim – po 45 minutach, podczas których United stworzyli sobie może ze dwie korzystne sytuacje.
Cavani najpierw zmarnował setkę. Potem dał asystę przy golu Fernadesa. Wyrównał na 2:2. W doliczonym czasie gry zdobył bramkę na wagę trzech punktów.
Występ kompletny? Nie chce wyjść inaczej. Zwłaszcza, że trzeba było naprawdę mocnego instynktu strzeleckiego, by to wszystko zmontować. Tak, możemy się czepić tej pierwszej okazji, gdy Cavani z obrotu uderzył ponad poprzeczką, w sytuacji, w której wystarczyło zapakować pod ladę. Ale potem to było już mistrzostwo świata. Najpierw weteran wcielił się w rolę typowego prawego skrzydłowego. Podciągnął akcję na flance, po czym dograł dokładną piłkę na nabiegającego Bruno Fernandesa. Być może trochę „za plecy”, ale Portugalczyk sobie z tym poradził, przyjął, uderzył, zrobiło się 2:1.
Wyrównanie? Faktycznie, trochę przypadkowe. Bruno Fernandes bez wątpienia strzelał na bramkę, a Cavani byłby na spalonym o dobre dwa metry. Ale po pierwsze – strzelec pierwszego gola tym razem mocno skiksował, piłka właściwie nie leciała w bramkę, a po drugie – fatalnie zaspał Vestergaard, który właściwie zdublował pozycję bramkarza. Cavani dzięki temu dołożył głowę i dał Czerwonym Diabłom remis.
Pamiętacie ostatni mecz Świętych z United?
W głównej roli wystąpił wtedy Jan Bednarek, który w ostatnich sekundach doliczonego czasu przedłużył piłkę głową tak, że Obafemi musiał tylko dopchnąć ją do pustej bramki. Wówczas było to trafienie na wagę urwania remisu. Dzisiaj Polak też zapisał się przy golu – strzałem głową pokonał Davida De Geę i dał „Świętym” prowadzenie 1:0. Asystował Ward-Prowse, który przed przerwą wyrastał na najlepszego piłkarza meczu – bo na 2:0 trafił już osobiście, wynajdując lukę w murze między głowami Maticia i Lindelofa. Hiszpan nie miał szans, dotknął piłkę rękawicą, ale wpadł wraz z nią w boczną siatkę bramki. Dwa stałe fragmenty, dwie bramki.
Ale po co przywołaliśmy ten mecz z lipca? Ano po to, by stworzyć odpowiednią atmosferę przed opisem trzeciego gola.
Nie da się ukryć, to mała zemsta za tamten remis. Utracone przez United w ostatnich sekundach zwycięstwo na finiszu bardzo wyrównanego sezonu. Wtedy United w doliczonym czasie stracili dwa punkty, dzisiaj te dwa punkty zyskali. Rashford dorzucił piłkę prawą nogą, Cavani sprytnie wsunął się pomiędzy dwóch stoperów Southamptonu i cyk – zrobiło się 3:2. O tyle ciekawe, że Cavani nie był jedyną zmianą w przerwie – United z konieczności musieli też zastąpić De Geę Hendersonem.
Pierwszy złapał asystę i dwa gole, drugi zachował czyste konto.
United wygrywają więc trzeci mecz z rzędu i – co równie ważne – odbierają też punkty bezpośredniemu rywalowi w tabeli. Obecnie „Czerwone Diabły” tracą do „Świętych” jeden punkt i na pewno nie jest to taka przepaść jak między niebem a piekłem. Ha, udało nam się to zdanie, co? No to doprawimy jeszcze tym, że Cavani, który większość kariery spędził w Saint-Germain, obecnie pracuje sumiennie na miejsce w pierwszym składzie Manchesteru United. 33-letni napastnik zagrał w tym sezonie Premier League trochę ponad dwie godziny, 127 minut. Ma już 3 gole i asystę.
Southampton – Manchester United 2:3 (2:0)
Bednarek 23′, Ward-Prowse 33′ – Fernandes 60′, Cavani 74′, 90+2′
Fot.Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS