Sytuacja w Błękitnych Ropczyce robi się nieciekawa. Zespół bez wsparcia juniorów nie byłyby w stanie skompletować składu na mecze sparingowe. Co ze wzmocnieniami?
Z zespołem trenuje pomocnik Sylwester Bigdoń (rocznik 2000). Chłopak z pewnością ambitny, ale w ostatniej rundzie występował na poziomie ligi okręgowej (LKS Łowisko). Innych, solidnych zawodników z ciekawym życiorysem na razie nie widać i trener Roman Gruszecki musi posiłkować się juniorami podczas rozgrywania meczów kontrolnych.
W miniony weekend nasza drużyna jedynie zremisowała (2:2) z zespołem z czołówki dębickiej ligi okręgowej. Kolejny raz potrzebni byli juniorzy. W poprzednim sparingu, rozegranym w piątek (28 stycznia) nasz zespół pojechał w 12-osobowym składzie (w tym dwóch bramkarzy) na wyjazdowy mecz kontrolny z rezerwami Stali Mielec. Dostał lanie (1:7).
Obecna sytuacja (w tym kadrowa) nie pozwala wierzyć w to, że w rundzie wiosennej ropczycki zespół będzie w stanie skutecznie powalczyć o utrzymanie. Prezes Przemysław Kulig przyznaje, że szuka obrońców i na podanie konkretnych, weselszych informacji daje sobie jeszcze kilka dni. Ci, którzy znają ligowe realia wiedzą jednak, że sprowadzenie kogoś wartościowego praktycznie miesiąc przed startem rundy wiosennej może być niemożliwe do zrealizowania. Zimą odszedł nie tylko Robert Świerad. Do rezerw Wisłoki Dębica wybiera się Patryk Bęben, a kontuzjowani są Kamil Świętoń i Robert Sulisz.
– Ja bym bił na alarm, niech ktoś w klubie, a najlepiej w urzędzie miejskim zainterweniuje, bo jest kiepsko, „śmierdzi” spadkiem do ligi okręgowej – ocenia jeden z naszych czytelników. Bardziej doświadczeni zawodnicy zastanawiają się nad tym czy nie przyśpieszyć terminu zakończenia swojej piłkarskiej przygody.
Winnym aktualnej sytuacji na pewno nie jest obecny trener Roman Gruszecki. O tym, że profesjonalizm nie jest w ropczyckim klubie ceniony przekonało się już kilku trenerów, którzy próbowali coś zmienić. Jeśli pracowali za ciężko to na odchodne słyszeli, że ich metody są zbyt profesjonalne, jak na ropczyckie realia.
Starczy przywołać przykład Roberta Rasia, byłego trenera grupy juniorów młodszych. Kilka lat temu potrafił mieć w kadrze ponad 30 nastolatków. Zaproponował zarządowi zgłoszenie dwóch drużyn do ligowych rozgrywek i… nie spotkał się z aprobatą działaczy. W klubie nikt nie chciał słyszeć o dodatkowych kosztach. – A te dodatkowe koszty nie były takie duże, a dziś może w Błękitnych byłoby więcej wychowanków, którym nie trzeba by płacić tyle, co zawodnikom przyjezdnym – przewiduje nasz czytelnik. Rasia od kilku lat nie ma w Błękitnych…
Dziś (sobota, 12 lutego) ropczycki zespół rozegra kolejny mecz kontrolny. Powalczy na terenie przeciwnika z Wolanią Wola Rzędzińska (g. 12.30).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS